0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Z nóg czy z serca?

Z nóg czy z serca?

Jezus prze­ka­zu­je uczniom jak gło­sić Dobrą Nowi­nę. Ewan­ge­lia dnia to swo­ista instruk­cja jak być misjo­na­rzem. I jeśli nas kocha­ją, gosz­czą, otwie­ra­ją drzwi, poda­ją kubek wody, fili­żan­kę kawy to wszyst­ko idzie w porząd­ku. Nasze świa­dec­two o Jezu­sie się roz­wi­ja, a nasze czło­wie­czeń­stwo przy tym umac­nia się. Wzra­sta rów­nież wia­ra w ludzi i ich dobro. Ale co wte­dy, gdy jest na odwrót? Pan nasz pod­po­wia­da: „Jeśli w jakimś miej­scu was nie przyj­mą (…) wycho­dząc stam­tąd strzą­śnij­cie proch z nóg waszych…” (Mk 6). Co ozna­cza ten gest strzą­sa­nia pro­chu z nóg? Poj­muj­my ten gest nie dosłow­nie, ale raczej sym­bo­licz­ne. Potrze­ba nam myśleć o tym, że napo­tka­ne zło wyma­ga od nas raczej strzą­sa­nia pyłu nie z nóg, lecz z serc.

Czyn­ność strzą­sa­nia pro­chu z nóg się­ga swy­mi korze­nia­mi do żydow­skiej prak­ty­ki mają­cej na celu zacho­wa­nie świę­to­ści Zie­mi Obie­ca­nej (por­tal: Dzie­ło Biblij­ne). Otóż, gdy Żyd uda­wał się w dro­gę do ziem pogań­skich, zamiesz­ki­wa­nych przez wyzna­ją­cych boż­ki, czar­ną magię, okul­tyzm, wra­ca­jąc sta­wał na gra­ni­cy i strzą­sał proch ze swych stóp (i szat), ponie­waż nie chciał przy­nieść do kra­iny uświę­co­nej obec­no­ścią Boga na Syjo­nie nawet naj­mniej­sze­go „pyłu zła” ze zbru­ka­nych złą mocą miejsc. To przy­po­mi­na nam chrze­ści­jań­ską powin­ność oczysz­cze­nia ser­ca przed wej­ściem do kościo­łów czy do naszych domów rodzin­nych. Tam, gdzie nasze świę­te miej­sca, tam, gdzie nasze sank­tu­aria i osto­je życia w świe­cie nie może­my wpro­wa­dzać „bru­du”: nie­zgo­dy, pychy, gnie­wu, leni­stwa, kul­tu pie­nią­dza, zazdro­ści, nie­czy­sto­ści czy nie­umiar­ko­wa­nia! Potrze­bu­je­my po pro­stu umie­jęt­no­ści strzą­sa­nia pyłu zła.

Misjo­na­rze wyra­ża­ją zdu­mie­nie wobec zabo­bon­nych prak­tyk panu­ją­cych w dale­kich zie­miach. Wspo­mi­na­ją nie­rzad­ko zwłasz­cza o dzia­ła­niu róż­no­ra­kich sza­ma­nów wobec ich gło­sze­nia Ewan­ge­lii, wręcz nie­chęć nama­cal­ną i groź­ną. Jed­nak­że Jezus, hic et nunc z nami obec­ny na Eucha­ry­stii, skła­nia nie tak do patrze­nia na nie­ro­zu­mie­nie Dobrej Nowi­ny czy pod­stęp­ne postę­po­wa­nie innych, tych żyją­cych w odle­głych kra­jach. To ja i ty mamy prze­my­śleć swo­je prze­ko­na­nia wg Ewan­ge­lii, to ja i ty mamy roz­wa­żyć czy nasza posta­wa słu­cha­nia Boga prze­mie­nia innych. Niech niko­mu nie wyda­je się, że ma spra­wę z Panem Bogiem zała­twio­ną raz na zawsze, bo np. został duchow­nym czy nale­ży do sto­wa­rzy­sze­nia reli­gij­ne­go, wspól­no­ty tej czy tam­tej. Takie kry­te­rium jest nie tyl­ko nie­do­sta­tecz­ne, bo nicze­go do koń­ca nie wyja­śnia, ale bywa to tak­że narzę­dzie fał­szy­we uspa­ka­ja­nia sumie­nia. Oprócz bowiem dekla­ra­cji w sty­lu „Panie, Panie” jest powie­dzia­ne w innym miej­scu, że dopie­ro „po owo­cach ich pozna­cie” (Mt 7), co zna­czy: sie­bie i ludzi pozna­je­my tak napraw­dę po czy­nach i naśla­do­wa­niu Jezu­sa niż po sło­wach czy przy­na­leż­no­ści do sta­nu czy organizacji.

A może to na mojej dro­dze życia znaj­dę proch zła, proch zamknię­cia się na bliź­nich albo, co gor­sza, na Boga? A może zbyt mało ener­gicz­nie strzą­sam pył wiel­kie­go zła doświad­czo­ne­go od innych i mnie ono ogarnia?
Od Jezu­sa obec­ne­go potrze­bu­je­my się uczyć umie­jęt­no­ści strzą­sa­nia pyłu zła z wła­sne­go ser­ca, aby nas zło nie ogar­nę­ło. Takie­mu podej­ściu mamy poświę­cić cały następ­ny tydzień. I wię­cej nawet: życie. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/