0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Wzory wiary

Wzory wiary

Dro­dzy Bra­cia i Siostry,

Dzi­siaj, gdy gro­ma­dzi­my się w modli­twie zwró­ce­ni ku Naj­święt­szej Maryi Pan­nie, Kró­lo­wej Pol­ski, pra­gnie­my z głę­bi ser­ca zgłę­bić tajem­ni­cę wia­ry Mat­ki Jezu­sa, któ­ra od wie­ków towa­rzy­szy histo­rii i zma­ga­niom Pola­ków. Przed wie­ka­mi Wit Stwosz umie­ścił ją aż 15 razy w naj­słyn­niej­szej nasta­wie ołta­rzo­wej goty­ku. A Król Jan Kazi­mierz oddał Rzecz­po­spo­li­tą Jej opie­ce jako ducho­wej Kró­lo­wej. W kon­tek­ście cier­pie­nia kró­la, wiel­kie­go zagro­że­nia Ojczy­zny, Mary­ja sta­je przed nami jako postać, któ­ra umie stać pod krzy­żem, naj­le­piej rozu­mie wia­rę prze­cho­dzą­cą ponad każ­dy ból i trud. 

Gdy spo­glą­da­my na ewan­ge­licz­ną sce­nę pod krzy­żem, widzi­my Mary­ję Bole­sną. To nie­zwy­kłe połą­cze­nie mat­czy­nej miło­ści z byciem pod krzy­żem odkry­wa przed nami głę­bo­ki sens, jakim jest bycie świad­kiem nie tyl­ko rado­ści, ale i po ludz­ku bio­rąc, tra­ge­dii. Tak samo jak Mary­ja dzie­li­ła cier­pie­nie z Jezu­sem, tak my jako Pola­cy, pró­bo­wa­li­śmy dzie­lić wła­sny ból z Jezu­so­wym w wie­lu „sytu­acjach krzy­żo­wych”. Dobrze nam, że mamy tę ducho­wą Mat­kę za wzór. Choć pod krzy­żem nie ma stre­fy kom­for­tu, to wie­my, jak żyć nie tyl­ko w chwi­lach pro­spe­ri­ty, ale i w cza­sach nie­po­ko­ju, tru­du i klęski.

W histo­rii Pola­ków na obczyź­nie widzi­my, jak mimo trud­no­ści, ich „maryj­na” deter­mi­na­cja i talent przy­czy­ni­ły się do budo­wy wiel­kie­go pol­skie­go dzie­dzic­twa, któ­re do dziś pozo­sta­je nie­oce­nio­ne. Adam Mic­kie­wicz nie tyl­ko two­rzył wier­sze, któ­re wzru­sza­ły ser­ca Pola­ków na obczyź­nie, ale poprzez swo­je dzie­ła stał się pomo­stem mię­dzy Pol­ską a Euro­pą. Jego „Dzia­dy” i „Pan Tade­usz” two­rzy­ły głę­bo­kie prze­ko­na­nie jak sil­ną kul­tu­rę repre­zen­tu­je­my. W ten spo­sób Mic­kie­wicz stał się jed­nym z głów­nych gło­sów w wal­ce o pol­ski los, wyko­rzy­stu­jąc lite­ra­tu­rę jako for­mę „soft power” – jed­no­cze­śnie uzdra­wia­jąc dusze naro­du. To on sła­wił Mary­ję świe­cą­cą w jego życiu. 

Pan­no świę­ta, co Jasnej bro­nisz Częstochowy
I w Ostrej świe­cisz Bra­mie! Ty, co gród zamkowy
Nowo­gródz­ki ochra­niasz z jego wier­nym ludem!
Jak mnie dziec­ko do zdro­wia powró­ci­łaś cudem,
(Gdy od pła­czą­cej mat­ki pod Two­ją opiekę
Ofia­ro­wa­ny, mar­twą pod­nio­słem powiekę
I zaraz mogłem pie­szo do Twych świą­tyń progu
Iść za wró­co­ne życie podzię­ko­wać Bogu),
Tak nas powró­cisz cudem na Ojczy­zny łono.

Fry­de­ryk Cho­pin, poprzez swo­je genial­ne kom­po­zy­cje, wpro­wa­dzał pol­skie brzmie­nia do salo­nów euro­pej­skich. Jego utwo­ry sta­ły się sym­bo­lem tęsk­no­ty za ojczy­zną. Wyko­rzy­sty­wał moty­wy reli­gij­ne w twór­czo­ści, jak ten z „Lulaj­że Jezu­niu” w Sche­rzo h‑mol op. 20. Muzy­ka Cho­pi­na w chwi­lach cier­pie­nia, sta­wa­ła się czę­sto lekar­stwem dla zra­nio­nych serc, a jed­no­cze­śnie narzę­dziem w wal­ce o przy­wró­ce­nie bla­sku pol­skiej kul­tu­ry. Cho­pin, będąc na emi­gra­cji, stał się jed­nym z naj­waż­niej­szych przed­sta­wi­cie­li pol­skiej kul­tu­ry na świe­cie, a jego dzie­dzic­two do dziś poru­sza ser­ca. Mało kto wie, że ks. Alek­san­der Jeło­wic­ki wyspo­wia­dał przy­ja­cie­la w ostat­nich dniach życia. Pisał tak: „poda­łem Cho­pi­no­wi [wize­ru­nek] Pana Jezu­sa ukrzy­żo­wa­ne­go, skła­da­jąc Go w mil­cze­niu na jego dwie ręce. I z obu oczu try­snę­ły mu łzy. „Czy wie­rzysz?”, zapy­ta­łem. Odpo­wie­dział: „Wie­rzę”. „Jak cię mat­ka nauczy­ła?”. Odpo­wie­dział: „Jak mię nauczy­ła mat­ka!”. I wpa­tru­jąc się w Pana Jezu­sa ukrzy­żo­wa­ne­go, w poto­ku łez swo­ich odbył spo­wiedź świę­tą. I tuż przy­jął Wia­tyk i Ostat­nie Poma­za­nie, o któ­re sam prosił”.

Podob­nie Igna­cy Domey­ko (1802–1889), głę­bo­ko wie­rzą­cy kato­lik, piel­grzym do pamią­tek Chry­stu­sa w Zie­mi Świę­tej, nauko­wiec i inży­nier, któ­ry okre­ślał pol­skość poprzez swo­je osią­gnię­cia w Chi­le. Orga­ni­zu­jąc nowo­cze­sną mine­ra­lo­gię i refor­mu­jąc uni­wer­sy­tet w San­tia­go, two­rzył fun­da­men­ty dla przy­szłych poko­leń, będąc inspi­ra­cją dla Pola­ków w Ame­ry­ce Łaciń­skiej. A inny emi­grant Paweł Edmund Strze­lec­ki (1797–1873), czło­wiek wia­ry i Kościo­ła, odkryw­ca i geo­log, któ­ry z pasją badał austra­lij­ski kon­ty­nent, nadał szczy­to­wi Mount Kościusz­ko imię jed­ne­go z naszych naj­więk­szych boha­te­rów naro­do­wych. Jego eks­plo­ra­cje i odkry­cia przy­czy­ni­ły się do budo­wy nowe­go wize­run­ku Pol­ski w Austra­lii. Anto­ni Nor­bert Patek (1812–1877) zdą­żył jako zale­d­wie 18-latek zdo­być za służ­bę w kawa­le­rii powsta­nia listo­pa­do­we­go Zło­ty Krzyż Orde­ru Vir­tu­ti Mili­ta­ri. Musiał ucho­dzić. Na emi­gra­cji osiadł w Szwaj­ca­rii. W Gene­wie zało­żył po latach prak­ty­ki wła­sną wytwór­nię zegar­ków, w któ­rych sto­so­wa­no naj­no­wo­cze­śniej­szy wyna­la­zek: naciąg głów­ko­wy. W 1845 roku, w spół­ce z fran­cu­skim wyna­laz­cą Adria­nem Phi­lip­pem, stwo­rzył nową fir­mę zegar­mi­strzow­ską, któ­ra wpro­wa­dzi­ła na rynek zegar­ki z osob­nym sekund­ni­kiem. Fir­ma Patek Phi­lip­pe zdo­by­ła reno­mę jesz­cze za jego życia, pro­du­ku­jąc jed­ne z pierw­szych na świe­cie zegar­ków na rękę. Nosi­li je nawet kró­lo­wie Fran­cji. Dziś jego fir­ma jest naj­bar­dziej eks­klu­zyw­ną mar­ką zegar­ków na świe­cie. Jego osią­gnię­cia były dowo­dem na to, że nawet w obli­czu nie­wo­li, Pola­cy potra­fią two­rzyć, roz­wi­jać się i przy­no­sić chwa­łę swo­jej ojczyź­nie. Mało kto wie, że Anto­ni Patek za aktyw­ność w śro­do­wi­sku kato­lic­kim w Gene­wie otrzy­mał od papie­ża Piu­sa IX tytuł hra­biow­ski. Ich przy­kła­dy jak wzor­ce wspo­ma­ga­ją nas w prze­ko­na­niu, że war­to zawie­rzyć Bogu sie­bie jak Mary­ja pod krzy­żem.

Dodaj­my jesz­cze jed­no. Nie nad­uży­waj­my inter­pre­ta­cji dzi­siej­sze­go pie­śni-psal­mu w odnie­sie­niu „tyl­ko” do nasze­go naro­du. Refren wyśpie­wu­je: „Tyś wiel­ką chlu­bą nasze­go naro­du” (Jdt 13,18−20). Zwróć­my jed­nak uwa­gę na nad­rzęd­ne i nie­zbęd­ne hory­zon­ty: lud-naród-wspól­no­tę świę­tych w nie­bie. To pierw­szy plan wywyż­sze­nia Maryi, Kró­lo­wej Wszyst­kich Świę­tych. Po dru­gie popa­trz­my na kon­tekst powsta­nia tej pie­śni. To wiel­kie bło­go­sła­wień­stwo Ozja­sza, jed­ne­go z przy­wód­ców mia­sta Betu­lia – oble­ga­ne­go przez woj­ska asy­ryj­skie pod wodzą Holo­fer­ne­sa – na cześć Judy­ty. Ten dru­gi plan wywyż­sze­nia kobie­ty-boha­ter­ki naro­du żydow­skie­go wska­zu­je, że dzię­ki odwa­dze i dzia­ła­niom Judy­ty mia­sto nie pod­da­ło się prze­wa­ża­ją­cym siłom prze­ciw­ni­ka i zosta­ło oca­lo­ne, choć obroń­cy utra­ci­li już wszel­ką wia­rę w powo­dze­nie obro­ny. Judy­ta pod­stę­pem dopro­wa­dzi­ła do śmier­ci kró­la Holo­fer­ne­sa. Jej mądrość, prze­bie­głość, ufność w Bożą opatrz­ność spra­wi­ły, że woj­ska asy­ryj­skie wyco­fa­ły się w popło­chu. W naszej tra­dy­cji chrze­ści­jań­skiej wła­śnie w Judy­cie upa­tru­je­my pier­wo­wzór Maryi. Obie ufa­ły Bogu i żar­li­wie się modli­ły. Obie ryzy­ko­wa­ły całym wła­snym życiem. Po spra­wie­dli­wo­ści, dopie­ro w trze­cim nie­ja­ko pla­nie, sło­wa refre­nu „Tyś wiel­ką chlu­ba nasze­go naro­du” może­my odnieść do maryj­no­ści Pola­ków, milio­nów obra­zów-ikon domo­wych z podo­bi­zną Świę­tej Patron­ki i dzie­siąt­ków sank­tu­ariów w gra­ni­cach naszych ziem, dzi­siej­szych i daw­nych, wiel­kich sła­wą z Jasną Górą, Ostrą Bra­mą na cze­le, i tych malut­kich, ukry­tych gdzieś na koń­cu drogi.

Dro­dzy, Mary­ja jako Kró­lo­wa Pol­ski, sta­je przed nami nie tyl­ko jako sym­bol mat­czy­nej miło­ści, ale i jako wzór zacho­wa­nia w obli­czu cier­pie­nia dla tych, któ­rzy w trud­nych cza­sach potra­fi­li wnieść wie­le dobra i pięk­na w świat. Patrząc na Jej życie, uczmy się z Jej doświad­cze­nia, aby nasze cier­pie­nie i zma­ga­nia prze­kształ­cać w twór­czość mają­cą moc zmie­nia­nia i dosko­na­le­nia rze­czy­wi­sto­ści. Niech Jej wsta­wien­nic­two pro­wa­dzi nas do wza­jem­nej miło­ści i soli­dar­no­ści, ujaw­nia­jąc, że nawet w trud­niej­szych chwi­lach zawsze może­my szu­kać świa­tła i nadziei. Podej­mij­my tę misję, mając na uwa­dze tak boga­te dzie­dzic­two Ewan­ge­lii, Ojczy­ny naszej i Kra­ko­wa. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/