0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Wszyscy jesteśmy słoikami

Wszyscy jesteśmy słoikami

Kaza­nie wygło­szo­ne 26 mar­ca 2018 pod­czas dnia sku­pie­nia pra­cow­ni­ków bazy­li­ki archi­pre­zbi­te­rial­nej pw. Wnie­bo­wzię­cia NMP w Krakowie

Wszy­scy jeste­śmy „sło­ika­mi”. Jak zapew­ne wie­cie, to sfor­mu­ło­wa­nie ozna­cza ludzi, któ­rzy otrzy­mu­ją domo­we spe­cja­ły od naj­bliż­szych, z kuch­ni bab­ci czy mamy, aby je potem skon­su­mo­wać. Tych zazwy­czaj ludzi,  ze wzglę­du na te sło­iko­we fry­ka­sy pop kul­tu­ra nazwa­ła rów­nież „sło­ika­mi”. To neo­lo­gizm zna­cze­nio­wy. I tak mamy war­szaw­skie sło­iki, kra­kow­skie sło­iki, lon­dyń­skie sło­iki, ale też chrze­ści­jań­skie sło­iki, ze spe­cjal­ny­mi mariac­ki­mi kon­tek­sta­mi. Rów­nież ludzie mogą być więc sło­ika­mi w kon­tek­ście migra­cji, miej­sca pra­cy, a nawet wyzna­wa­nej wia­ry. Otwie­ra­my dziś sło­ik ze spi­żar­ni, tej chrze­ści­jań­skiej spi­żar­ni: Biblii. Dzi­siaj prze­ko­nu­je­my się jak to Sło­wo jest świe­że. Otwie­ra­my świet­nie zakon­ser­wo­wa­ne Dobro. Otwie­ra­my Sło­wo w naszej wspól­no­cie pra­cy, służ­by, wolon­ta­ria­tu i misji, z jej doświad­cze­niem. Sło­wa Ewan­ge­lii są taką wia­do­mo­ścią dnia — sło­ikiem do posma­ko­wa­nia — dziś tra­fia­ją w punkt.

Wszy­scy jeste­śmy sło­ika­mi. Nie­co pusty­mi. Wyma­ga­my cią­głe­go wta­jem­ni­cze­nia i dopeł­nie­nia. Nie wystar­czy nam chry­stia­ni­za­cja jak za Miesz­ka I. Zewnętrz­ne obmy­cie zmie­nia tyl­ko powierz­chow­nie. Trze­ba tra­fić wewnątrz, nie wystar­czy jeden akt wia­ry doko­na­ny dla nas przez rodzi­ców na chrzcie św., chry­stia­ni­za­cja przez ziem­skie­go kró­la czy naro­do­wa tra­dy­cja. To dużo za mało. Bo mało uży­wa­ny słój z chrztem św. na pół­ce życia nie wystar­czy. Trze­ba z nie­go jesz­cze umieć korzy­stać. I cza­sa­mi uzu­peł­nić tre­ścia­mi, naj­lep­szy­mi kon­fi­tu­ra­mi, aby wystar­czył nam na następ­ny etap życia w świe­cie. Potrze­ba mista­go­gii ( gr. ) μυσταγογέω, μυσταγογία/​ czy­li wpro­wa­dza­nia w miste­rium – ducho­wą i tajem­ni­czą rze­czy­wi­stość. Wta­jem­ni­cze­nia i napeł­nie­nia chrze­ści­jań­skie­go. Potrze­bu­je­my po pro­stu ewangelizacji.

Wszy­scy jeste­śmy sło­ika­mi. Nie­co pusty­mi. Do napeł­nie­nia. Naj­lep­szy czas do napeł­nie­nia to świę­ta Pas­chy. Nauka i to nie byle jaka — szko­le­nie z prze­cho­dze­nia ze śmier­ci do życia. Nauczy­ciel Jezus pro­wa­dzi nas na szko­le­nie do Beta­nii. (J 12, 1–11) Na sześć dni przed Pas­chą tam przy­był. A to jak­by sce­na­riusz fil­mu. Na sce­nie są dobrzy boha­te­ro­wie: Mar­ta, Maria, Łazarz i są ci źli. Jest Mistrz i jest Jego zdraj­ca. Są apo­sto­ło­wie i wiel­ki tłum cie­kaw­skich, pło­chli­wych, nie­sta­bil­nych w wie­rze. W tle widzi­my orga­ni­za­to­rów zama­chu na Jezu­sa — arcy­ka­pła­nów. Sły­szy­my rów­nież brzęk monet. Nie­ste­ty te mone­ty brzę­czą ku zdra­dzie. Sło­ik Juda­sza jest nie do prze­łknię­cia — srebr­ni­ka­mi zdra­dy nikt się nie nakarmi.

To sam Jezus nas wta­jem­ni­cza w chrze­ści­jań­stwo dla doro­słych. Nie cho­dzi o tych, któ­rzy w nie­go „tyl­ko” wie­rzą. Wia­ra bywa bojaź­li­wa, ma swo­je niskie sta­ny. Jemu cho­dzi o tych, któ­rzy go kocha­ją, o chrze­ści­jań­stwo praw­dzi­we, moc­ne, trwa­łe i mądre: Taki­mi są w Ewan­ge­lii Łazarz, Maria, Mar­ta. Wyda­li 300 dena­rów, rocz­ny dochód na dro­go­cen­ny ole­jek nar­do­wy. Wyda­li rów­nież ucztę. To pro­sty dowód miło­ści. Apo­sto­ło­wie dopie­ro uczą się tej samej miło­ści. Za dwa, trzy dni będzie ona wypró­bo­wa­na. Z róż­nym skutkiem.

Sce­na z Beta­nii powta­rza się w życiu. Jezus nas gro­ma­dzi tak jak tam. Beta­nią jest ta wspól­no­ta wokół tego ołta­rza. Wspól­no­ta Kościo­ła przy­go­tu­je dla nas Eucha­ry­stię — ucztę. Wta­jem­ni­cze­nie się doko­nu­je. Otwie­ra­my się na Boga. Jak mówił Jan Paweł II, ewan­ge­li­za­cja — wta­jem­ni­cze­nie się w nas doko­nu­je, przez Eucha­ry­stię, w cza­sie Eucha­ry­stii, bo pocho­dzi z Eucha­ry­stii, czy­li od same­go Jezu­sa. Sło­wo i Ofia­ra z Eucha­ry­stii pro­wa­dzą do tajem­ni­cy naszej wspól­no­ty: Pas­chy.

W pięk­nym domu w Beta­nii zapach­nia­ło obec­no­ścią Jezu­sa. W pięk­nym koście­le ss. Ducha­czek, obok ołta­rza nasza wspól­no­ta pach­nie tak samo. Powo­du­je to Eucha­ry­stia. Z niej uczy­my się awan­su w mista­go­gii, sta­je­my się wta­jem­ni­cze­ni w zba­wie­nie. Pra­gnie­my, aby i nasze życie zapach­nia­ło. Jeśli ktoś nie rozu­mie Domu chrze­ści­jan, świę­te­go domu Eucha­ry­stii, nie sko­rzy­sta z tej nie­wy­czer­pal­nej spi­żar­ni tajem­nic. Zosta­nie bez cie­pła ser­ca Zba­wi­cie­la. Nie sko­rzy­sta ze spo­wie­dzi — intym­ne­go spo­tka­nia z Jezu­sem odna­wia­ją­cym sumie­nie. Zosta­nie samot­ny w świe­cie jak  tłum cie­kaw­skich gapiów, któ­rzy są jak tury­ści oglą­da­ją­cy nasz kościół i mało rozu­mie­ją­cy, nie modlą­cy się nawet sercem.

Nasze zada­nie — pra­cow­ni­ków bazy­li­ki — to napeł­niać puste do poło­wy sło­iki ludz­kich serc tą praw­dą o Jezu­sie. Jeste­śmy posła­ni i do naj­bliż­szych, i do Euro­pej­czy­ków. Nie do dzi­ku­sów w afry­kań­skiej dżun­gli. Może tam było­by łatwiej? Żyje­my w bar­dzo sta­rym świe­cie, gdzie chrze­ści­jań­stwo tra­ci dla wie­lu smak, ponie­waż jest nie­od­kry­wa­ne. Zmie­niaj­my to. Bo nie należymy do odstępców, któ­rzy idą na zatra­ce­nie, ale do wier­nych, któ­rzy zba­wiają swą duszę (Hbr 10, 39). Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/