0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Wielkanocna prasówka — Niedziela Wielkanocna

Wielkanocna prasówka — Niedziela Wielkanocna

Prze­gląd­ną­łem pra­sę. Chcę się tym podzie­lić z Wami. Wie­le się z niej nauczy­my. Kaza­nie wiel­ka­noc­ne może być jak pra­sów­ka. W tym tek­ście nie posłu­gu­ję się dla­te­go swo­imi sło­wa­mi. Na tym pole­ga pra­sów­ka. Wybra­łem trzy tytuły.

Mie­sięcz­nik „Znak” — pro­mu­jąc książ­ki napi­sał na swo­im www: Geo­r­ge Weigel, zna­ny ame­ry­kań­ski publi­cy­sta kato­lic­ki, etyk, zapy­tał „Co zna­czy być kato­li­kiem w dwu­dzie­stym pierw­szym wie­ku?” Za punkt wyj­ścia Weigel obrał dzie­sięć naj­bar­dziej kon­tro­wer­syj­nych twier­dzeń Kościo­ła kato­lic­kie­go, m.in.: Jezus jako jedy­ny Zba­wi­ciel, kato­lic­kie wyma­ga­nia moral­ne, mał­żeń­stwo i celi­bat, pozy­tyw­ny wymiar cier­pie­nia, sto­su­nek kato­li­cy­zmu do innych reli­gii, do demo­kra­cji. Sta­ra­jąc się prze­ana­li­zo­wać te zagad­nie­nia, zro­zu­mieć je i poka­zać ich uza­sad­nie­nie, Weigel pro­wa­dzi czy­tel­ni­ka ku koń­co­we­mu pyta­niu: Jaki świat wybrać? Pozor­nie szczę­śli­wy świat łatwe­go życia bez zasad czy bar­dziej ludz­ki świat wyma­gań kato­li­cy­zmu? Któ­ry świat wart jest tego, by poło­żyć dla nie­go na sza­li wła­sne życie?

Nowo­jor­ski „The Wall Stre­et Jour­nal” przed­sta­wia esej „Easter effect…” Weige­la. Jak widać to moc­ny auto­ry­tet po oby­dwu stro­nach oce­anu. W tłu­ma­cze­niu esej nosi tytuł „Efekt wiel­ka­noc­ny — jak zmie­nił się świat”

Treść mniej wię­cej taka: Pierw­si chrze­ści­ja­nie byli zbi­ci z tro­pu tym, co nazwa­li „Zmar­twych­wsta­niem”. Ich wal­ka o zro­zu­mie­nie dla tego sło­wa wśród współ­cze­snych dopro­wa­dzi­ła jed­nak do zadzi­wia­ją­ce­go suk­ce­su ich wia­rę. Powia­da­ją, że pew­ne­go razu Cesarz Kon­stan­tyn Wiel­ki miał nie­biań­ską wizję chrze­ści­jań­skich sym­bo­li. Było to w roku 312, tuż przed zwy­cię­stwem w bitwie pod Mil­wiń­skim Mostem, kie­dy zdo­był nie­kwe­stio­no­wa­ne przy­wódz­two Impe­rium Rzym­skie­go. Ta wizja, jak wie­rzył, dopro­wa­dzi­ła go, rok póź­niej, do… zakoń­cze­nia wszyst­kich sank­cji praw­nych doty­czą­cych publicz­ne­go wyzna­nia chrześcijaństwa.

Jed­nak poważ­ne bada­nia socjo­lo­gii histo­rycz­nej tam­te­go cza­su mówią coś  inne­go i cie­ka­we­go. Licz­ba oby­wa­te­li chrze­ści­jań­skich prze­kra­cza­ła wów­czas ¼ wszyst­kich miesz­kań­ców cesar­stwa. Dla mnie kom­plet­ne zasko­cze­nie. Nawró­ci­ła się nawet mama cesa­rza, Hele­na. Trud­no było dalej zaka­zy­wać wyzna­wa­nia takiej reli­gii. Co wię­cej, chrze­ści­jań­stwo ucho­dzi­ło wte­dy za szla­chet­niej­szą dro­gę życia w raczej bru­tal­nym spo­łe­czeń­stwie. Kobie­ty były przez chrze­ści­jan respek­to­wa­ne i trak­to­wa­ne rów­no. Nie­wol­ni­cy nie­rzad­ko sta­wa­li się w ich gospo­dar­stwach wol­ny­mi pra­cow­ni­ka­mi. W erze róż­nych plag i epi­de­mii chrze­ści­ja­nie wyróż­nia­li się orga­ni­za­cją opie­ki cho­rych, i to nie tyl­ko wła­snych, a dzia­ło się to pomi­mo wiel­kich akcji prze­śla­do­wań i męczeństw. Przy­stę­po­wa­li do nich licz­ni kate­chu­me­ni. Chrze­ści­jań­stwo rosło rów­nież od wewnątrz, ponie­waż oni sami posia­da­li od 300 lat bar­dziej dziet­ne rodzi­ny, co było pochod­ną wia­ry, nie uży­wa­nia ówcze­snych środ­ków anty­kon­cep­cyj­nych, wyklu­cze­nia wśród nich abor­cji i dzie­cio­bój­stwa. To był efekt wiel­ka­noc­ny, efekt zmar­twych­wsta­nia — stwier­dza Weigel.

Trze­ci wybra­ny tytuł to „Rzecz­po­spo­li­ta”. Szo­ku­je tytu­łem: „Po zama­chu Fran­cja pochy­la się nad swo­ją wia­rą”. Pod­ty­tuł: Cze­mu puł­kow­nik Bel­tra­me zdo­był się na hero­icz­ną śmierć? Fran­cu­zi odkry­wa­ją w tych dniach moc porzu­co­ne­go kato­li­cy­zmu. Opo­wieść jest dłuż­sza. Posłuchajmy.

W zeszły czwar­tek po mszy w kate­drze Świętego Michała w Car­cas­son­ne ciało Arnau­da Beltrame’a spoczęło na cmen­ta­rzu we wio­sce Fer­rals-les-Cor­bie­res, gdzie miesz­kałżoną. To był kul­mi­na­cyj­ny punkt trwającej od pra­wie tygo­dnia publicz­nej deba­ty o tym, co skłoniło żandar­ma do odda­nia życia za zakładniczkę wziętą przez ter­ro­rystę Radouane’a Lak­di­ma w skle­pie SuperU w miej­sco­wości Tre­bes koło Car­cas­son­ne.

To była po pro­stu śmierć chry­stu­so­wa – mówi „Rzecz­po­spo­li­tej” zna­ny fran­cu­ski histo­ryk Ala­in Besan­con. W prze­ci­wieństwie do innych kra­jów Euro­py dżiha­dyści we Fran­cji zwy­kle nie ude­rzają na oślep, tyl­ko sta­rają się zabić woj­sko­wych, żandar­mów, funk­cjo­na­riu­szy służb porządko­wych.

 W poprzed­ni piątek Lak­dim miał w głowie podob­ny sce­na­riusz. Rano porwał w Car­cas­son­ne opla corsę, zabi­jając pasażera i ciężko raniąc kie­rowcę. Gdy oka­zało się, że z pobli­skich koszar 3. Pułku Pie­cho­ty Desan­to­wej nikt nie wycho­dzi, dżiha­dy­sta ostrze­lał (nie­sku­tecz­nie) grupę tre­nujących funk­cjo­na­riu­szy poli­cji CRS, po czym zabił kolej­ne dwie oso­by w SuperU i wziął jako zakładniczkę kasjerkę. Bel­tra­me właśnie wte­dy dobro­wol­nie oddał się za nią ter­ro­ryście, z któ­rym spędził długie trzy godzi­ny. Gdy padły dwa strzały, oddziały anty­ter­ro­ry­stycz­ne przystąpiły do sztur­mu pomiesz­cze­nia, gdzie schro­nił się Lak­dim i go zabi­li. Bel­tra­me był jed­nak już ciężko ran­ny od cio­sów nożem i umarł kil­ka­naście godzin później z powo­du wykrwa­wie­nia w szpitalu.

– Jego wiel­kość zdu­miała Francję. Przez nas wszyst­kich, Fran­cu­zów, prze­szedł szcze­gól­ny dreszcz. Jeden z nas powstał dum­ny, świa­do­my, odważny.

 W ten spo­sób dołączył do sze­re­gu boha­te­rów, któ­rych sam wiel­bił. Będzie żył w was, przez was, w waszych modli­twach – mówiłśrodę Emma­nu­el Macron w cza­sie państwo­wych uro­czy­stości pogrze­bo­wych Arnau­da Beltrame’a na dzie­dzińcu Pałacu Inwa­li­dów w Paryżu.

– Pre­zy­dent jak typo­wy Fran­cuz nie jest kato­li­kiem. Ale i jego zaszo­ko­wała głębia ducho­wości, któ­ra kazała pułkow­ni­ko­wi posunąć się do takie­go boha­ter­stwa – mówi Besancon.

 Bel­tra­me, absol­went pre­stiżowej szkoły woj­sko­wej Saint-Cyr, pocho­dził z prze­ciętnej, zla­icy­zo­wa­nej rodzi­ny fran­cu­skiej. Wzo­ro­wy funk­cjo­na­riusz, należał wcześniej do wol­no­mu­la­rzy. – To jest dość typo­we w środo­wi­skach woj­sko­wych – mówi Besancon.

Wszyst­ko zmie­niła piel­grzym­ka w 2006 r. do Lour­des. Cyster­si z opac­twa w Tima­deuc, któ­re później Bel­tra­me odwie­dzał regu­lar­nie, mówią, że wte­dy żandarm doznał olśnie­nia. W wie­ku 33 lat ich zda­niem „przeżył sym­bo­licz­ne spo­tka­nie z Chrystusem”.

Żona Mariel­le, z którą miał w czerw­cu wziąć kato­lic­ki ślub (i dopeł­nić nawró­ce­nia — przyp. moje), mówi: „Czuł się do szpi­ku kości żandar­mem. To zna­czyło dla nie­go przede wszyst­kim chro­nić. Ale nie można zro­zu­mieć jego poświęcenia bez oso­bi­stej wia­ry. To jest więc akt żandar­ma i akt chrześcija­ni­na. Jed­ne­go od dru­gie­go nie da się oddzie­lić”.

W kra­ju, ze szcze­gólną mocą brzmiały w cza­sie mszy pożegnal­nej w koście­le Świętego Sul­pi­cju­sza słowa Antoine’a de Roma­ne­ta, bisku­pa sił zbroj­nych: „Sądzę, że ofia­ro­wał swo­je życie, aby zatrzy­mać śmierć. Wia­ra dżiha­dy­sty kazała mu zabi­jać. Wia­ra chrześcijańska Arnau­da kazała mu czy­jeś życie rato­wać, ofia­ro­wując, jeśli to koniecz­ne, życie własne. Pułkow­nik Bel­tra­me był prze­ko­na­ny, że nie można wal­czyć z ide­olo­gią tyl­ko bro­nią i kom­pu­te­ra­mi. Tę ide­olo­gię można trwa­le poko­nać tyl­ko dzięki prze­ko­na­niom duchowym”.

Czy śmierć Beltrame’a pomoże w odro­dze­niu Kościoła we Fran­cji? – Tego nikt nie jest w sta­nie prze­wi­dzieć. Naj­pierw sam Kościół musiałby przy­znać się do upad­ku i wyciągnąć z tego wnio­ski – mówi Besancon.

Zada­nie jest w każdym razie kolo­sal­ne. Co praw­da, wciąż ok. 60 proc. Fran­cu­zów uważa się za kato­li­ków, ale jedy­nie 4 proc. regu­lar­nie cho­dzi w nie­dzielę na mszę wobec 27 proc. w 1952 r. i 38 proc. w dzi­siej­szej Pol­sce. Tyl­ko od 1990 r. licz­ba ślubów kato­lic­kich spadła o połowę, do ok. 70 tys. rocz­nie. Tyle tek­stu red. Jędrze­ja Bieleckiego.

Pra­sów­kę zosta­wiam bez wiel­kie­go komen­ta­rza. Wyda­je mi się zby­tecz­ny. Chry­stus Zmar­twych­wstał i to On uzdal­nia nas do szla­chet­niej­sze­go życia. Tego, aby  chrze­ści­jań­stwo w nas rosło. Tego życzy­my sobie od wie­ków! I tego nam wszyst­kim Kocha­ni życzę! Alle­lu­ja! Zmar­twych­wstał Pan!!!

/ks.inf. Dariusz Raś/