0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Walka

Walka

Dro­dzy piel­grzy­mi, z wiel­ce czci­god­ny­mi kapła­na­mi, prze­wie­leb­ny kusto­szu sanktuarium,

Odpust św. Micha­ła przy sank­tu­arium Mat­ki Bożej Świę­to­ro­dzin­nej w Stu­dzian­nie posia­da bar­dzo dłu­gą tra­dy­cję, się­ga­ją­cą nawet wizy­ty przy tym sank­tu­arium kró­la Micha­ła Kory­bu­ta Wiśnio­wiec­kie­go. Przy­by­wa­ją tutaj od dzie­się­cio­le­ci piel­grzym­ki pie­sze i auto­ka­ro­we oraz wie­le indy­wi­du­al­nych, rodzin­nych. Od kil­ku­na­stu lat to wyda­rze­nie odpu­sto­we posia­da cha­rak­ter dnia modlitw w inten­cji rodzin. Cie­szę się, że mogę i ja dołą­czyć do tak licz­nych piel­grzy­mek z róż­nych stron naszej uko­cha­nej ojczy­zny Pol­ski. Do tego miej­sca peł­ne­go modlitw przy­no­szę pozdro­wie­nie z kościo­ła i para­fii Mariac­kiej w Kra­ko­wie. Myślę, że zna­cie ten kościół nie tyl­ko z radio­we­go hej­na­łu w samo połu­dnie. Przy­by­wam bowiem do Was jako kustosz bliź­nia­cze­go sank­tu­arium maryj­ne­go. Dla­cze­go tak mówię? Pocho­dzi­my prze­cież wszy­scy spod zna­ku tej samej świę­tej, Mat­ki Syna Boże­go, Kró­lo­wej nie­ba i zie­mi. Co wię­cej, rok temu obcho­dzi­li­śmy nie­ja­ko razem, kore­spon­den­cyj­nie zło­ty jubi­le­usz koro­na­cji obra­zów – zna­ków obec­no­ści Bożej wśród ludzi. W koście­le Mariac­kim w Kra­ko­wie mie­li­śmy szczę­ście podob­ne do Was. Połą­czy­ła nas histo­ria koro­na­cji wize­run­ków maryj­nych papie­ski­mi koro­na­mi 51 lat temu. Koro­nu­ją­cy­mi przed dzie­się­cio­le­cia­mi byli ci sami boha­te­ro­wie histo­rii: kard. Karol Woj­ty­ła i kard. pry­mas Pol­ski Ste­fan Wyszyń­ski. Wasz cuda­mi sły­ną­cy i pięk­ny obraz znaj­du­je się w ołta­rzu głów­nym, nasz nato­miast prze­cho­wy­wa­ny jest w kapli­cy przy wej­ściu od stro­ny Ryn­ku – tam kra­ko­wia­nie pro­wa­dzą swo­ich gości na krót­ką choć­by modlitwę.

Popa­trz­my więc na sie­bie jak na jeden Kościół — wspól­no­tę wie­rzą­cych — któ­ra nie prze­sta­je korzy­stać ze wzo­ru Mat­ki Pana. Znaj­du­je­my się bowiem cią­gle w dro­dze z Mary­ją śla­da­mi Zba­wi­cie­la. Bóg Jej powie­rzył wiel­kie rze­czy, a my uczy­my się od Niej, jak od dobrej Nauczy­ciel­ki wypeł­nia­nia Jego pla­nu. Sło­wa Maryi z Kany „Zrób­cie wszyst­ko cokol­wiek wam powie Jezus” pocią­ga­ją nas do wiel­kie­go zaufa­nia. I nie jest to jakiś reli­gij­ny slo­gan. Bogu po pro­stu trze­ba zaufać. Ona nas tego uczy.

Kie­dy patrzy­my na życie Mat­ki Pana zauwa­ża­my, że Jej życio­rys jest wyjąt­ko­wym uko­ro­no­wa­niem wie­lu kobie­cych, w tym biblij­nych życio­ry­sów. Bóg — za Jej zgo­dą — dopro­wa­dził do wspa­nia­łe­go wypeł­nie­nia wie­lu marzeń ludz­kich. Bo Mary­ja to prze­cież szczę­śli­wa dziew­czy­na, mło­da mama, tro­skli­wa i wier­na opie­kun­ka, apo­stoł­ka, ale też mat­ka kocha­ją­ca do koń­ca, bole­ści­wa pod krzy­żem Syna i świę­ta — Wnie­bo­wzię­ta po Zmar­twych­wsta­niu Jezu­sa Chry­stu­sa. Wiel­ka kobie­ta. Cóż za wspa­nia­ły życio­rys. Co cie­ka­we, w prze­ci­wień­stwie do wal­czą­cych kobiet — np. wojow­ni­czek biblij­nych takich jak Judy­ta — Mary­ja nie anga­żu­je się w żad­ną fizycz­ną wal­kę. To potrze­ba nam zro­zu­mieć i głę­bo­ko pod­kre­ślić. Mary­ja nie jest kimś kto domi­nu­je fizycz­nie, spo­łecz­nie czy poli­tycz­nie. Ona żyje i wal­czy ducho­wo. Bo Syn Maryi przy­cho­dzi nie po to, aby domi­no­wać szcze­ro­zło­tą koro­ną kró­la czy siłą uzbro­jo­nych dywi­zji, ale by uwol­nić ludzi od znacz­nie potęż­niej­sze­go wro­ga: grze­chu. Od tego spo­strze­że­nia trze­ba wycho­dzić w pozna­wa­niu naszej Patronki.

Sio­stry i Bracia,
Nasz dzi­siej­szy boha­ter odpu­stu, św. Archa­nioł Michał kie­ru­je nasze roz­my­śla­nie podob­nie jak świę­ta Mary­ja na spra­wy ducha. Choć wal­czy z księ­ciem ciem­no­ści, to wie­my, że jego wygry­wa­ją­ca moc pocho­dzi z Ducha Boże­go, nie jest mate­rial­na czy fizycz­na, nie wią­że się z prze­mo­cą wal­ki orę­żem. Choć arty­ści wyobra­ża­ją go sobie jako uskrzy­dlo­ne­go i widzial­ne­go ryce­rza z mie­czem, to według świa­dectw zaczerp­nię­tych z Pisma Świę­te­go, z pro­ro­ka Danie­la i św. Jana Ewan­ge­li­sty, rów­nież Ojców Kościo­ła, św. Michał Archa­nioł to prze­cież wódz wszyst­kich nie­wi­dzial­nych zastę­pów aniel­skich (Dn 13,21; Ap 12,7), to ksią­żę nie­wi­dzial­ne­go z zie­mi kró­le­stwa nie­bie­skie­go, a tutaj dys­kret­ny opie­kun Kościo­ła świę­te­go, z uwa­gi na rolę opie­ku­na Naro­du Wybra­ne­go w cza­sie jego histo­rii. On jest dla nas wie­rzą­cych księ­ciem anio­łów i anio­łem sądu osta­tecz­ne­go. On też wg tra­dy­cji przy­dzie­la wszyst­kim duszom ludz­kim anio­ła stró­ża i z odda­niem wal­czy o każ­dą duszę.

Św. Michał Archa­nioł jest anio­łem Boże­go miło­sier­dzia. Z tą cechą łączy się wie­le poje­dyn­czych świa­dectw i łask. Opo­wiem wam krót­ko histo­rię pew­ne­go bez­boż­ne­go czło­wie­ka. Otóż męż­czy­zna ten, gdy był bli­ski śmier­ci, ujrzał we śnie grze­chy z całe­go życia. Nie miał jed­nak nawet odwa­gi się wyspo­wia­dać, bo w ser­cu uznał się już daw­no za potę­pio­ne­go. Grze­chów na sumie­niu miał napraw­dę spo­ro. Czło­wiek ten jed­nak przez całe życie cho­wał w ser­cu reszt­ki nabo­żeń­stwa do św. Micha­ła, nosił w sobie obraz św. Archa­nio­ła z lat mło­dzień­czych. I oto Archa­nioł uka­zał mu się przed zgo­nem. Prze­mógł się ostat­nią siłą woli ów grzesz­nik i posłał bli­skich, by spro­wa­dzi­li kapła­na. Ku swe­mu zdu­mie­niu posła­ni spo­tka­li już w dro­dze, zmie­rza­ją­ce­go opatrz­no­ścio­wo aku­rat w ich stro­nę ubra­ne­go w sutan­nę duchow­ne­go. Ksiądz jak­by cze­kał na zapro­sze­nie i wyspo­wia­dał umie­ra­ją­ce­go trzy godzi­ny przed śmier­cią. Tak św. Michał wpi­sał się w życio­rys czło­wie­ka i zamie­nił jego grzesz­ny smu­tek w radość nawró­ce­nia. Kto ma uszy nie­chaj słucha.

Podob­nie jak świę­ta Mary­ja Mat­ka Boża, św. Michał jest wiel­kim patro­nem ducho­wej wal­ki ze złem za pomo­cą miło­sier­dzia. To cen­tral­ne zada­nie powie­rzył mu Bóg. Oby­śmy więc zawsze potra­fi­li powta­rzać za Nim jego zawo­ła­nie Mi-ka-El – Któż jak Bóg i dzię­ki zaufa­niu Bogu wygry­wać z naszym grze­chem i sła­bo­ścią. Tak zaczy­na­ją się bowiem inne zwy­cię­stwa, te zewnętrz­ne, te rze­czo­we, te prze­mi­ja­ją­ce. Od nawró­co­ne­go i czy­ste­go ser­ca. Dla­te­go słu­chaj­my pod­po­wie­dzi pły­ną­cych z dobre­go sumie­nia i z głę­bi ser­ca, gdzie roz­le­ga się nie­ustan­nie cichy dia­log z Bogiem. To tam nie­usta­ją­co do nas mówią nasi anio­ło­wie stró­żo­wie. Tam doko­nu­je się pierw­szy wzrost człowieka.

Dro­dzy Sio­stry i Bracia,
Świat dzi­siaj nie uczy kom­plet­nie życia wewnętrz­ne­go. Sło­wo Boże, przy­ka­za­nia, dobre natchnie­nia bez ciszy we wnę­trzu czło­wie­ka są jak­by zagłu­sza­ne. Potrze­by duszy czę­sto nie są w sta­nie prze­bić się przez zgiełk i har­mi­der codzien­no­ści. Bacz­my, aby­śmy nie stra­ci­li tej wraż­li­wo­ści na Boga w sumie­niu i pod­sta­wo­wej umie­jęt­no­ści pra­cy nad sobą. Nie­ste­ty, nie­któ­rzy zatra­ci­li nawet prze­ko­na­nie o tym, że sza­tan ist­nie­je napraw­dę. Powia­da­ją i postę­pu­ją wedle powie­dze­nia: hulaj dusza pie­kła nie ma. Czy napraw­dę może­my sami o sobie decy­do­wać i nie oba­wiać się żad­ne­go roz­li­cze­nia? Czy napraw­dę moż­na dowol­nie inter­pre­to­wać swo­je powo­ła­nie i robić co się każ­de­mu zachce? Świę­ty Jan Paweł II mawiał, że samym grze­chem jest już nie­mó­wie­nie o grze­chu i o sza­ta­nie, trak­to­wa­nie go jak­by nie ist­niał. Prze­cież Pan Jezus wyrzu­cał złe duchy i taką samą wła­dzą obda­rzył apo­sto­łów. Taka jest wła­dza sakra­men­tal­ne­go uzdra­wia­nia duszy ludz­kiej i uzdal­nia­nia jej do pier­wot­nej, chrzciel­nej świętości.

Kocha­ni,
jeste­śmy iko­ną Bożą, zosta­li­śmy stwo­rze­ni na podo­bień­stwo nasze­go Boga. Pamię­taj­my o tym na co dzień. I dobrze, że w codzien­nym życiu sza­tan już nie ma nad nami wła­dzy. Jed­nak­że nie prze­sta­je wysta­wiać nas na licz­ne poku­sy. Pozo­stań­my czuj­ni! Naj­częst­szy­mi współ­cze­śnie egzy­stu­ją­cy­mi zły­mi występ­ka­mi, któ­re odda­ją ludzi wcze­śniej nawet ochrzczo­nych pod pano­wa­nie grze­chu, powo­du­jąc reduk­cję życia aż do pozio­mu czło­wie­ka zmy­sło­we­go są: zanik chrze­ści­jań­skiej modli­twy i prak­ty­ko­wa­nie magii, prze­są­dów, wywo­ły­wa­nie duchów, odda­wa­nie czci jakimś guru, ido­lom, pseu­do­au­to­ry­te­tom; ego­izm, nie­chęć do życia mał­żeń­skie­go, rodzin­ne­go, wzrost licz­by związ­ków nie­for­mal­nych, kom­bi­na­cje przy kla­sycz­nym mode­lu rodzi­ny, pro­po­zy­cje sprzecz­ne z wier­no­ścią i sta­ło­ścią, jak rów­nież zanik życia rodzin­ne­go w jego zwy­kłych obja­wach, brak nawet krót­kich, szcze­rych roz­mów czy spę­dza­nia wspól­nie cza­su; grze­chy prze­ciw­ko życiu, w tym brak otwar­to­ści na nowe życie, a nawet zabi­ja­nie nie­na­ro­dzo­nych; wiel­ka nie­na­wiść w mowie i czy­nach, nie­sły­cha­na wro­gość poli­tycz­na i cynizm; odda­nie się wie­lu w zależ­ność mediów, Inter­ne­tu i tele­fo­nu komór­ko­we­go; uza­leż­nie­nia od sub­stan­cji odu­rza­ją­cych i alko­ho­lu; roz­la­na sze­ro­ko nie­czy­stość, w tym por­no­gra­fia. Tej listy występ­ków trze­ba się wyrzec, aby być wol­nym od wpły­wu zła. Do tej listy każ­dy może też w sumie­niu dopi­sać swo­je bolącz­ki ducho­we, aby się ich wystrze­gać. To nasza ducho­wa powinność!

Sio­stry i Bracia,
pro­si­my dziś wspól­nie Mat­kę Jezu­sa, Św. Józe­fa, Jej Oblu­bień­ca i Św. Micha­ła Archa­nio­ła, aby­śmy nie nara­ża­li sie­bie i swo­ich bli­skich na bez­po­śred­ni czy nawet pośred­ni wpływ sza­ta­na, przez lek­ko­myśl­ne trwa­nie w złym. Czło­wiek zaśle­pio­ny uzur­pu­je sobie pra­wo do decy­do­wa­nia o swo­im życiu i śmier­ci nie zwa­ża­jąc na porzą­dek rze­czy. A Pan Jezus umarł za wszyst­kich, nie­za­leż­nie od tego, czy ktoś Go poko­chał i wybrał, czy jest chrze­ści­ja­ni­nem, czy nawet Go nie zna. Do Nie­go ze świę­ty­mi patro­na­mi przy­by­wa­my na tę godzi­nę modli­twy. On jest tutaj z nami pod­czas gło­sze­nia sło­wa i Eucha­ry­stii. On jest Synem Boga, któ­ry poru­sza świę­tych i nas żyją­cych i piel­grzy­mu­ją­cych jesz­cze po zie­mi (por. J 1, 49). Jak mówił papież Fran­ci­szek to On sam daje nam tę siłę i moc ducho­wą. „Chry­stus żyje. On jest naszą nadzie­ją, jest naj­pięk­niej­szą mło­do­ścią tego świa­ta. Wszyst­ko, cze­go dotknie, sta­je się mło­de, sta­je się nowe, napeł­nia się życiem. (…) On żyje i chce, abyś żył!” (ChV,1).

Zacni gospo­da­rze i pielgrzymi,
Ksiądz kar­dy­nał Sta­ni­sław Dzi­wisz przed rokiem pod­kre­ślał tutaj sens ist­nie­nia sto­ją­cych na roz­sta­jach dróg pięk­nych kapli­czek przy­droż­nych, krzy­żów, zna­ków waszej wia­ry. On tak podró­żu­jąc roz­po­znał, że tutaj miesz­ka­ją i stąd pocho­dzą dobrzy chrze­ści­ja­nie, dobre rodzi­ny, ludzie dba­ją­cy o swo­je dusze. To zapew­ne rów­nież zasłu­ga wier­no­ści w piel­grzy­mo­wa­niu do Mat­ki Bożej Świę­to­ro­dzin­nej i św. Micha­ła. Doświad­czy­łem tego same­go wra­że­nia prze­jeż­dża­jąc przez tę zie­mię. Pro­szę was więc roz­wi­jaj­cie prak­ty­kę piel­grzy­mo­wa­nia, nie zanie­dbuj­cie rów­nież modli­twy codzien­nej czy obo­wiąz­ko­we­go nie­dziel­ne­go nabo­żeń­stwa tam gdzie żyje­cie, noście meda­li­ki ze świę­tym Micha­łem Archa­nio­łem. Módl­cie się do Nie­go jak papież Leon XIII. Wspo­mi­naj­cie czę­sto na św. Micha­ła i jego towa­rzy­szy, anio­łów. Bo Oni uczą nas wysił­ku wewnętrz­ne­go i zapew­nia­ją, że i my ujrzy­my to, o czym mówił Pan Jezus w dzi­siej­szej Ewan­ge­lii: Ujrzy­my nie­bio­sa otwar­te i anio­łów Bożych wstę­pu­ją­cych i zstę­pu­ją­cych na Syna Czło­wie­cze­go (por. J 1,51). Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/
Kaza­nie wygło­szo­ne na odpu­ście św. Micha­ła Archa­nio­ła w sank­tu­arium MB Świę­to­ro­dzin­nej w Stu­dzian­nej w die­ce­zji radomskiej