0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Trzy ofiary

Trzy ofiary

Geo­gra­fia Jero­zo­li­my | Wieczernik

W tych dniach oczy chrze­ści­jan na całym świe­cie zwró­co­ne są w stro­nę Zie­mi Świę­tej, któ­ra po raz kolej­ny w histo­rii jest ogar­nię­ta krwa­wą woj­ną brat­nich naro­dów. Jej tłem są wie­lo­ra­kie podzia­ły reli­gij­ne i poli­tycz­ne wyzna­czo­ne przez wyznaw­ców juda­izmu, isla­mu i chrze­ści­jań­stwa w cią­gu dłu­gich wie­ków wspól­nej histo­rii. Oka­zu­je się, że po dziś dzień nie zna­leź­li oni mocy wią­żą­cej ani w odwo­ły­wa­niu się do patriar­chy Abra­ha­ma, uzna­wa­ne­go za pra­oj­ca wszyst­kich wie­rzą­cych, ani w mate­rial­nym dzie­dzic­twie Jero­zo­li­my, któ­re zamiast łączyć, coraz bar­dziej ich dzieli.

Na połu­dnio­wym krań­cu mia­sta, zwa­nym Syjo­nem, gdzie na tysiąc lat przed Chry­stu­sem król Dawid posta­wił swój pałac i pierw­szą świą­ty­nię Boga Jah­we, znaj­du­je się miej­sce usta­no­wie­nia Eucha­ry­stii. Współ­cze­sny Wie­czer­nik z pew­no­ścią nie jest tą samą „salą na górze”, o któ­rej mówią Ewan­ge­lie, jed­nak­że jego loka­li­za­cja odpo­wia­da wska­zów­kom udzie­lo­nym przez same­go Jezu­sa dwóm uczniom, któ­rzy na Jego pole­ce­nie mie­li przy­go­to­wać Wie­cze­rzę. Jest bowiem poło­żo­ny w nie­wiel­kiej odle­gło­ści od sadzaw­ki Siloe, skąd mógł wra­cać „czło­wiek nio­są­cy dzban wody” wspo­mi­na­ny w rela­cji syn­op­ty­ków. Pod­czas kolej­nych żydow­skich powstań prze­ciw­ko Rzy­mia­nom, budy­nek miesz­czą­cy Wie­czer­nik został doszczęt­nie znisz­czo­ny, a następ­nie w XIV wie­ku pod­nie­sio­ny z ruiny przez fran­cisz­ka­nów, któ­rzy urzą­dzi­li w nim swój klasz­tor. Z cza­sem prze­kształ­co­no go w muzuł­mań­ski meczet i sank­tu­arium pro­ro­ka Dawi­da. Z tego powo­du, we wnę­trzu dużej sali z łuko­wym skle­pie­niem i kamien­ną posadz­ką, ozna­czo­nej na piel­grzym­ko­wych mapach jako miej­sce istot­ne dla chrze­ści­jan, rzu­ca­ją się w oczy barw­ne, orien­tal­ne witra­że z arab­ski­mi inskryp­cja­mi oraz mih­rab, modli­tew­na nisza w ścia­nie, któ­ra wska­zu­je kie­ru­nek Mek­ki w Ara­bii Sau­dyj­skiej. Zapy­taj­my zatem, jaki widok roz­po­ście­ra się z okien tego budynku?

Na połu­dnio­wy-zachód od Wie­czer­ni­ka leży okry­ta złą sła­wą Doli­na Gehen­ny, w któ­rej Achaz, król Judy z VIII wie­ku p.n.e. zło­żył w ofie­rze wła­sne­go syna, zaś inny wład­ca, Manas­ses zbu­do­wał tutaj świą­ty­nię ku czci Molo­cha, kana­nej­skie­go boga żąd­ne­go ofiar z ludzi. Od tego momen­tu cała doli­na zosta­ła prze­klę­ta i sta­ła się sym­bo­lem bał­wo­chwal­stwa i nie­go­dzi­wo­ści. Palo­no w niej ogni­ska, wysy­py­wa­no śmie­ci i wyrzu­ca­no zwło­ki ska­zań­ców. Odra­ża­ją­cy obraz wiecz­nie pło­ną­cych nie­czy­sto­ści, z któ­rych doby­wał się nie­przy­jem­ny zapach stał się sym­bo­lem pie­kła i wiecz­ne­go potępienia.

Nie­co dalej na wschód roz­cią­ga się doli­na Cedro­nu, któ­ra następ­nie płyn­nie prze­cho­dzi w doli­nę Joza­fa­ta i roz­dzie­la wzgó­rze świą­tyn­ne od góry oliw­nej, z któ­rej roz­ta­cza się pięk­na pano­ra­ma Jero­zo­li­my. Tędy, w Wiel­ko­czwart­ko­wą Noc prze­cho­dził Jezus ze swo­imi ucznia­mi, zmie­rza­jąc na modli­twę do ogro­du Get­se­ma­ni. Na brze­gach oby­dwu dolin, opa­su­ją­cych sta­ro­żyt­ne mia­sto znaj­du­ją się gro­by poboż­nych Żydów, któ­rzy zawcza­su zadba­li o to, aby ich cia­ła po śmier­ci zna­la­zły się w zasię­gu boskie­go wzro­ku, gdy Jah­we poja­wi się na świę­tej górze, aby sądzić wszyst­kie narody.

O dowol­nej porze dnia i nocy, trud­no prze­oczyć zło­tą kopu­łę muzuł­mań­skie­go mecze­tu Kopu­ła na Ska­le, poło­żo­ne­go na roz­le­głym pła­sko­wy­żu, zwa­nym Moria, na któ­rym kolej­ni wład­cy Izra­ela: Dawid, Salo­mon i Herod Wiel­ki wzno­si­li oka­za­łe świą­ty­nie na część Pana Zastę­pów. Cen­tral­nym punk­tem każ­dej z nich była „ska­ła”, wska­za­na przez Księ­gę Rodza­ju jako miej­sce, na któ­rym Abra­ham zamie­rzał zło­żyć w ofie­rze swe­go syna Iza­aka. W ostat­niej chwi­li sta­nął przy nim anioł, któ­ry zabro­nił robie­nia chłop­cu krzyw­dy i naka­zał zabi­cie baran­ka. Był to moment zwrot­ny w histo­rii ludz­kiej cywi­li­za­cji, kie­dy wszel­kie ofia­ry z ludzi zosta­ły uzna­ne za nie­mi­łe Bogu i zastą­pio­ne rytu­ałem z udzia­łem zwierząt.

W nawią­za­niu do obser­wa­cji poczy­nio­nych pod­czas krót­kie­go reko­ne­san­su po tere­nie, któ­ry sąsia­du­je z miej­scem Ostat­niej Wie­cze­rzy, spró­buj­my teraz sku­pić się na tej jedy­nej w swo­im rodza­ju sce­nie. Uka­zu­je ona bowiem w zupeł­nie nowym świe­tle dotych­cza­so­we prak­ty­ki ofiar­ni­cze, któ­re w prze­szło­ści odby­wa­ły się za jej okna­mi. Zgod­nie z rela­cją Ewan­ge­lii Jana, Ostat­nia Wie­cze­rza nie odby­ła się w wigi­lię Pas­chy, jak suge­ru­ją to Mate­usz, Marek i Łukasz, ale na dwa dni przed świę­tem. Ten drob­ny detal chro­no­lo­gicz­ny ozna­cza, że wspól­ny posi­łek Jezu­sa z ucznia­mi nie był spra­wo­wa­niem tra­dy­cyj­nej Pas­chy żydow­skiej, ale czymś zupeł­nie nowym. Pas­cha Jezu­sa nie nale­ża­ła zatem do żad­ne­go okre­ślo­ne­go obrzę­du, lecz była odda­niem same­go sie­bie jako praw­dzi­we­go Baran­ka. W nim doko­na­ło się znie­sie­nie wszel­kich ofiar poprzez ich dopeł­nie­nie w jed­nej dosko­na­łej ofie­rze jaką Syn zło­żył przed­wiecz­ne­mu Ojcu.

Tego wie­czo­ra wszyst­kie dotych­cza­so­we ofia­ry zosta­ły zastą­pio­ne przez „łama­nie chle­ba”. Jedy­nym i rze­czy­wi­stym kul­tem został usta­no­wio­ny żyją­cy czło­wiek, któ­ry jako wol­ny byt odpo­wia­da Bogu na Jego uzdra­wia­ją­ce sło­wo, a zna­kiem tej odpo­wie­dzi jest dzie­le­nie się Boży­mi dara­mi. Miłość Chry­stu­sa pod­nie­sio­na do ran­gi powszech­ne­go pra­wa, w zna­ku umy­cia nóg apo­sto­łom zosta­je uka­za­na jako bez­wa­run­ko­we otwar­cie się na dru­gie­go czło­wie­ka z jego potrze­ba­mi i aspi­ra­cja­mi. Peł­nia chrze­ści­jań­skie­go życia zakła­da zatem zarów­no zanu­rze­nie w posłu­szeń­stwie Chry­stu­sa, któ­re doko­nu­je się poprzez chrzest, jak rów­nież sakra­men­tal­ną komu­nię z „Jego cia­łem”, któ­re oczysz­cza nas i daje udział w dosko­na­łym kul­cie.

Dal­szą kon­se­kwen­cją data­cji Jana jest okre­śle­nie cza­su ukrzy­żo­wa­nia na dzień poprze­dza­ją­cy Pas­chę. To zaś ozna­cza, że kona­nie Jezu­sa w Wiel­ki Pią­tek zbie­ga się w cza­sie z piskiem baran­ków pas­chal­nych, zabi­ja­nych na świą­tyn­nym dzie­dziń­cu i mie­sza się z odgło­sa­mi Jego ago­nii. Jest to sym­bo­licz­ny akt rady­kal­ne­go opo­wie­dze­nia się Boga po stro­nie wszyst­kich ofiar w histo­rii świa­ta, zarów­no ludz­kich, jak i zwie­rzę­cych. W naj­głęb­szym teo­lo­gicz­nym sen­sie, ofia­ra Jezu­sa wyzna­cza kres świą­tyn­ne­go kul­tu i wyba­wia ludz­kość spod wła­dzy prze­mo­cy. O ile pierw­szy Testa­ment usu­nął boż­ków, dru­gi poło­żył kres ofia­rom. W chwi­li śmier­ci Mesja­sza na krzy­żu zasło­na świą­ty­ni, któ­ra zagra­dza­ła ludziom dostęp do Miej­sca Naj­święt­sze­go roz­dar­ła się na dwo­je z góry na dół. Był to moment unie­waż­nie­nia ofiar i obrzę­dów, któ­rych miej­sce zajął ukrzy­żo­wa­ny Jezus. Z chwi­lą usu­nię­cia mate­rial­nej zasło­ny wszy­scy ludzie, żywi i mar­twi, obec­ne i przy­szłe poko­le­nia uzy­ska­li swo­bod­ny i bez­po­śred­ni dostęp do Boga.

W świe­tle tych wyda­rzeń Eucha­ry­stia jest naj­wyż­szym stop­niem reli­gij­ne­go roz­wo­ju ludz­ko­ści, gdyż w ofie­rze Jezu­sa doko­na­ło się to, co było zale­d­wie prze­czu­wa­ne we wszyst­kich prze­szłych ofia­rach, czy­li prze­bła­ga­nie Wszech­moc­ne­go Boga. W ten spo­sób Jego umi­ło­wa­ny Syn zajął miej­sce świą­ty­ni i stał się jedy­nym praw­dzi­wym arcy­ka­pła­nem. Odtąd żad­ne ofia­ry nie będą już potrzeb­ne. Na nic się nie przy­da sta­ro­za­kon­na świą­ty­nia, w któ­rej 5 sierp­nia 70. roku zaprze­sta­no skła­da­nia codzien­nych ofiar. Tego dnia ustał kult Sta­re­go Przy­mie­rza prze­pi­sa­ny przez Torę i nie powró­cił tam po dziś dzień. Pod­czas pro­ce­su Jezu­sa wyszły tak­że na jaw wszyst­kie nie­do­sko­na­ło­ści rzym­skie­go pra­wa i spra­wie­dli­wo­ści fary­ze­uszów, w szcze­gól­no­ści zaś uta­jo­na w zaka­mar­kach ludz­kiej nie­świa­do­mo­ści skłon­ność do sto­so­wa­nia prze­mo­cy wobec słab­szych. Po zmar­twych­wsta­niu Mistrza z Naza­re­tu, gło­si­cie­le jego zwy­cię­stwa nad śmier­cią będą ujaw­niać i pięt­no­wać „mecha­nizm kozła ofiar­ne­go”, któ­ry obcią­żał ludz­ką natu­rę od cza­sów bra­to­bój­cze­go mor­du doko­na­ne­go przez Kaina na Ablu. Zwra­ca­jąc się do miesz­kań­ców Jero­zo­li­my, któ­rzy jesz­cze nie­daw­no doma­ga­li się od Piła­ta śmier­ci Jezu­sa, Piotr Apo­stoł prze­mó­wi tymi sło­wa­mi: „Lecz teraz wiem, bra­cia, że dzia­ła­li­ście w nie­świa­do­mo­ści, tak samo jak zwierzch­ni­cy wasi. A Bóg w ten spo­sób speł­nił to, co zapo­wie­dział przez usta wszyst­kich pro­ro­ków, że Jego Mesjasz będzie cier­piał.” (Dz 3,17−18)

Rene Girard, kato­lic­ki myśli­ciel, nazy­wa­ny ojcem Kościo­ła XXI wie­ku twier­dził, że sprę­ży­ną każ­dej prze­mo­cy jest pożą­da­nie wzmac­nia­ne przez oto­cze­nie. Kla­sycz­nym przy­kła­dem tej znie­wa­la­ją­cej pre­sji jest licy­ta­cja, pod­czas któ­rej żądza posia­da­nia przed­mio­tu wra­sta w mia­rę pod­bi­ja­nia ceny przez kon­ku­ren­tów. Z cza­sem jed­nak sama rywa­li­za­cja sta­je się waż­niej­sza od rezul­ta­tu aukcji. W swej szczy­to­wej fazie, kie­dy napię­cie osią­ga trud­ny do znie­sie­nia poziom, wal­czą­ce stro­ny się­ga­ją po prze­moc, któ­ra zosta­je skie­ro­wa­na na ofia­rę zastęp­czą. Na miej­sce ukła­du każ­dy prze­ciw każ­de­mu” poja­wia się roz­wią­za­nie wszy­scy prze­ciw jed­ne­mu. Zbio­ro­wa fru­stra­cja spa­da na bar­ki wyty­po­wa­nej jed­nost­ki. Według Girar­da, jest tyl­ko jed­na postać w dzie­jach ludz­ko­ści, któ­ra w taki spo­sób rzu­ca wyzwa­nie prze­mo­cy. Jest to Jezus Chry­stus i Jego Ewan­ge­lia, któ­ra punkt po punk­cie obna­ża i dys­kre­dy­tu­je mito­lo­gicz­ne złu­dze­nia oraz magicz­ne rytu­ały, rzą­dzą­ce ludz­ki­mi dzie­ja­mi od ich zarania.

W podob­nym tonie wypo­wia­da się, żyją­cy w XIX wie­ku kard. John Hen­ry New­man w jed­nym ze swo­ich uni­wer­sy­tec­kich kazań: Czyż jest takie miej­sce, w któ­rym nie ist­niał­by zwy­czaj zdo­by­wa­nia, o ile to tyl­ko moż­li­we, przy­chyl­no­ści nie­wi­dzial­nych mocy nie­ba? (…) Czyż jest takie miej­sce, w któ­rym nie skła­da­no by ofiar jako środ­ka uśmie­rze­nia Boże­go nie­za­do­wo­le­nia i czyż ludzie, prze­peł­nie­ni trwo­gą, nie sta­ra­li się skła­dać w ofie­rze tych rze­czy, któ­re kocha­li naj­bar­dziej i po któ­rych utra­cie odczu­wa­li naj­więk­szy ból, jak gdy­by wyrze­cze­nie się tego wła­śnie mogło im zapew­nić Boże współ­czu­cie? Nie­któ­rzy posu­wa­li się aż do tego, że ofia­ro­wy­wa­li swo­ich synów i swo­je cór­ki jako okup za wła­sne grze­chy. (…) Gdy spo­glą­da­my na te roz­pacz­li­we i mrocz­ne zma­ga­nia z punk­tu widze­nia praw­dzi­wej reli­gii, to bez wąt­pie­nia musi­my nazwać je przesądami.

Powróć­my jesz­cze na chwi­lę do Wie­czer­ni­ka. Wedle sta­ro­żyt­nej tra­dy­cji był on nie tyl­ko miej­scem Pas­chy Jezu­sa, czy­li usta­no­wie­nia Eucha­ry­stii, ale tak­że uka­za­nia się Zmar­twych­wsta­łe­go Pana i zesła­nia Ducha Świę­te­go na Apo­sto­łów i Mary­ję. Nie­któ­re prze­ka­zy łączą z Wie­czer­ni­kiem tak­że Zaśnię­cie Maryi, któ­re­go arty­stycz­ne przed­sta­wie­nie widzi­my w ołta­rzu Wita Stwo­sza. Jest to jeden z wie­lu przy­kła­dów rosną­ce­go zna­cze­nia kobiet w mło­dym Koście­le jero­zo­lim­skim. W następ­stwie tego pro­ce­su, pierw­szy sobór eku­me­nicz­ny w Efe­zie w 431 roku ogło­sił Mary­ję Mat­ką Boga, The­oto­kos. Poza wymia­rem dogma­tycz­nym, sta­no­wił wiel­ki kul­tu­ro­wy prze­łom, któ­ry spo­wo­do­wał upo­wszech­nie­nie sza­cun­ku i ochro­ny jaką oto­czo­no nie­wia­sty w chrze­ści­jań­skich wspólnotach.

Dla­te­go na zakoń­cze­nie odczy­tam więc sta­ro­żyt­ną anty­fo­nę, któ­ra odda­je cześć Boga­ro­dzi­cy, patron­ce tego kościoła:

Salve Regi­na, Mater misericordiae,
vita, dul­ce­do et spes nostra, salve.
Ad te cla­ma­mus, exsu­les filii Hevae.
Ad te suspi­ra­mus gemen­tes et flentes
in hac lacri­ma­rum valle.
Eia ergo, advo­ca­ta nostra
illos tuos mise­ri­cor­des ocu­los ad nos converte.
Et Jesum, bene­dic­tum fruc­tum ven­tris tui,
nobis post hoc exsi­lium ostende.
o cle­mens, o pia, o dul­cis Vir­go Maria.

Witaj Kró­lo­wo, Mat­ko Miłosierdzia,
życie, sło­dy­czy i nadzie­jo nasza, witaj!
Do Cie­bie wołamy
wygnań­cy, syno­wie Ewy,
do Cie­bie wzdy­cha­my jęcząc i płacząc
na tym łez padole.
Prze­to, Orę­dow­nicz­ko nasza,
one miło­sier­ne oczy Two­je na nas zwróć,
a Jezu­sa, bło­go­sła­wio­ny owoc żywo­ta Twojego,
po tym wygna­niu nam okaż.
O łaska­wa, o lito­ści­wa, o słod­ka Pan­no Maryjo!

/​ks. Andrzej Augu­styń­ski — pre­zes sto­wa­rzy­sze­nia SIEMACHA/