Wielki Post 2022 i marcowe przygotowanie do uroczystości św. Józefa Patrona Miasta Krakowa, przychodzi nam przeżyć w dobie poważnych pytań. Stwierdzamy ewidentnie, że plagi znowu dotykają ludzi. Bowiem obecnie i bezpośrednio patrzą na nas jakby dwie twarze apokalipsy, którym na imię epidemia i wojna. „A myśmy się spodziewali” jeszcze 5 lat temu, że nie ma krzyża Golgoty, a tylko światło, radość i beztroska, że żyjemy może w czasach niekończącej się stabilności i prosperity. Czy nie bytowaliśmy w poznawczym błędzie, że świat i człowiek przetrwają bez pokuty, nawrócenia i ducha miłosierdzia, że bez serc powszechnie napełnionych Bożym duchem, uda się projekt postępu? Czy nie wpadliśmy tu i ówdzie w pychę?
Jednak Chrystus systematycznie, bo co roku, przez znak popiołu przygotowywał nas na trudne czasy: choroby, głodu, ognia i wojny, nagłej i niespodziewanej śmierci. Czyż nie tak? Popiół przewartościowuje nasze nadzieje. Ten prastary znak cierpliwie, uniwersalnie, kościelnie wychowuje nas do… pokory wiary. Uczy nas tego samego ducha, który przepełniał Jezusa Chrystusa: gotowości pokładania nadziei tylko w Bogu, otwierania rąk dla ludzi i przechodzenia przez największe krzyżowe trudności. Popiół uczył nas tyle lat prawdy o tym, że człowiek i jego świat są bezradni i ubodzy bez Bożej pomocy.
Co możemy powiedzieć sobie na pewno u progu tegorocznego 40-dniowego okresu pokuty? Co podpowiadają nam święci nasi patronowie z nieba? Zarazy i wojny nie da się wyłączyć pilotem telewizora i klawiaturą naszych telefonów. Co więcej, nie da się ich załatwić jak widać przy stole politycznych negocjacji czy nawet na uniwersytetach. Można tylko leczyć nasz czas życiem pokornym, czyli m.in. jałmużną, modlitwą i postem. Krzyż czasu XXI wieku należy więc przyjąć. Z chrześcijańską nadzieją. Nie uciekniemy przed nim. Fotograf Julien Bryan, świadek okropności wojny zapisał kiedyś w pamiętniku w 1951 roku: „Dokądkolwiek bym nie pojechał, bardzo szybko odkrywałem, że kiedy łamiesz chleb z ludźmi, podzielasz ich problemy i radości, bariery językowe, polityczne i religijne szybko znikają. Kochałem ich, a oni kochali mnie. Tylko to miało znaczenie”. Te słowa dokumentalisty odzwierciedlają nasze dyżurne zadanie: miłość cierpliwą, miłość łaskawą, czyli rozdawanie chleba potrzebującym, otwarte ręce dla wojennych uchodźców, przy pełnej życzliwości dla siebie, radzenie sobie w naszej codzienności, otwarte dzielenie się problemami i radościami.
To piękne ewangeliczne „Kochałem ich, oni kochali mnie” odzwierciedlają jałmużna, modlitwa, post. To trzy konkretne realizacje życia miłością łaskawą, którą żył św. Józef blisko wzrastającego Pana Jezusa. Przypomnijmy sobie dzisiaj dokładnie te nasze chrześcijańskie procedury miłości łaskawej. Wszystkie trzy są jednakowo bardzo ważne. Stanowią jedną całość. Jednocześnie spełniane dają tę moc ducha, która przemienia. Dla nas są więc drogą na co dzień, a nie tylko od święta! Popiół co prawda tylko raz w roku je przypomina, ale może przydałoby się ten znak prochu umieścić w przegródce naszych portfeli, aby punktualniej dawać jałmużnę? Może Psalm 51 — Miserere, Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, powinniśmy odmawiać każdego dnia przy wieczornym rachunku sumień? Może potrzeba popiołowi zrobić zdjęcie i sobie je umieścić na widocznym miejscu w kuchni, aby lepiej pościć? Tak to prawda, że wszystko w niebie jest już gotowe. Bóg w Chrystusie już świat z sobą pojednał i otworzył perspektywy wieczności. Ale czy my zdołamy naprawić w tym pokoleniu nasze otoczenie — ta odpowiedź zależy od naszego serdecznego wypełnienia Jezusowej triady: naszej jałmużny, naszej modlitwy i naszego postu. Oby pomogły zmienić świat, nasz świat. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/