0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Szafa

Szafa

Kaza­nie wygło­szo­ne przez ks. inf. Dariu­sza Rasia w uro­czy­stość św. Sta­ni­sła­wa Kazi­mier­czy­ka i dnia sku­pie­nia nad­zwy­czaj­nych Sza­fa­rzy Eucha­ry­stii w Koście­le Boże­go Cia­ła na kra­kow­skim Kazimierzu

Sło­wo sza­fa jest źró­dłem, ety­mo­lo­gicz­nym rdze­niem dla innych wyra­zów. To od nie­go pocho­dzi sta­ro­pol­skie sło­wo sza­farz ozna­cza­ją­ce urzęd­ni­ka dwor­skie­go, klucz­ni­ka, wło­da­rza, rząd­cę, admi­ni­stra­to­ra. Do jego zadań nale­ża­ło dostar­cza­nie wszel­kich potrzeb­nych pro­duk­tów dla kró­lew­skich potrzeb. Przez jego ręce prze­cho­dzi­ły środ­ki na kuch­nię, piw­ni­ce i poko­je kró­lew­skie. Jego ręce czę­sto się­ga­ły do peł­nej sza­fy. Sza­farz był posta­cią wiel­ce przy­dat­ną do funk­cjo­no­wa­nia dwo­ru księ­cia czy króla.

Współ­cze­śnie podob­nym do sza­fa­rza ter­mi­nem sta­ła się sza­fiar­ka. Ona robi karie­rę w świe­cie mody i Inter­ne­tu. To dosyć intrat­ne zaję­cie. Sza­fia­rek w samej Pol­sce jest ponoć oko­ło tysią­ca. Poprzez publi­ka­cję w blo­gach i vlo­gach sza­fiar­ka modo­wa poka­zu­je swo­ją sza­fę, tłu­ma­czy co jest tren­dy, a co pas­sé. Sza­fiar­ka uży­wa sie­ci, pre­zen­tu­jąc swój styl życia i ubie­ra­nia się, sku­pia wokół sie­bie przede wszyst­kim kobie­ty. Zara­ża je modą. One jeśli doko­na­ją podob­nych wybo­rów, noszą się według jej stylu.

Sza­farz zwy­czaj­ny i nad­zwy­czaj­ny to poję­cia z inne­go krę­gu. Ze świa­ta wspól­no­ty wia­ry. Potrze­ba jed­nak zda­wać sobie spra­wę, że w swo­im źró­dle odwo­łu­ją się do tego same­go zja­wi­ska: wyda­wa­nia, prze­ka­zy­wa­nia war­to­ści z pew­nej sza­fy. Sza­farz roz­da­je swo­imi ręka­mi czy poka­zu­je swo­imi ręka­mi wiel­kie dobro. Ist­nie­ją jed­nak poważ­ne róż­ni­ce: sza­fa dwor­ska nale­ża­ła do kró­la, sza­fa dyk­ta­tor­ki mody nale­ży naj­czę­ściej do niej samej, sza­fa sakra­men­tal­na jed­nak­że nie jest ludz­ką wła­sno­ścią, nigdy taką na szczę­ście nie była i nie będzie. Sakra­men­ty bowiem pocho­dzą z Bożej sza­fy. Sza­fy peł­nej miło­ści. Taki kre­dens miło­ści Boga do ludzi  skry­wa tajem­ni­cze zna­ki. W tym zesta­wie miło­ści panu­je ści­sły porzą­dek: są sakra­men­ty dla wta­jem­ni­cze­nia, te dla uzdro­wie­nia, te słu­żeb­ne. Naj­pięk­niej­szym, naj­święt­szym z nich jest Eucha­ry­stia. Pół­ka z napi­sem „Cia­ło i Krew Chry­stu­sa” znaj­du­je się naj­wy­żej. Tyl­ko upraw­nie­ni sza­fa­rze mogą się do niej wspiąć. To sam Zba­wi­ciel jest twór­cą i wła­ści­cie­lem całe­go kre­den­su z sakra­men­ta­mi, napeł­nił go i cią­gle odtwa­rza, dla­te­go nigdy ich nie brakuje.

Wspa­nia­le i szczę­śli­wie mamy, jeśli zasma­ku­je­my w sakra­men­tach, bo to one nas zbli­ża­ją do boskie­go Gospo­da­rza. Mar­nie z chrze­ści­ja­na­mi, jeśli z tej Bożej sza­fy-apte­ki w ogó­le nie korzy­sta­ją. Sza­farz wyświę­co­ny czy ten nad­zwy­czaj­ny wie­dzą, że sami potrze­bu­ją nie­ustan­ne­go nawró­ce­nia i pokor­ne­go pod­cho­dze­nia do Sza­fy peł­nej sakra­men­tów.  Nie mogą pozwo­lić sobie przy niej na ruty­nę. Zwy­czaj­nych i nad­zwy­czaj­nych sza­fa­rzy mamy w Pol­sce pew­nie oko­ło 35 tysię­cy. Olbrzy­mia to licz­ba. Lecz nie ta licz­ba, ale poko­ra i bli­skość Pana jest jedy­ną siłą sza­fa­rza, a także istot­nym przykładem, któ­ry może dać bra­ciom i sio­strom swo­jej wspól­no­ty (por. papież Franciszek).

Kie­dy sły­szy­my dziś czy­ta­nie pierw­sze  (Dz 10) spo­ty­ka­my Pio­tra apo­sto­ła, sza­fa­rza, któ­ry udzie­la sakra­men­tu chrztu. Czy­ni to roz­trop­nie, ale i bez ocią­ga­nia, sta­je się otwar­tym dla obcych, pogan, nie boi się, że nowi wyznaw­cy będą mniej god­ni Boga. Piotr nie zamy­ka wspól­no­ty, lecz ją otwie­ra na sakra­men­ty. Ponie­waż Kościół to nie kasty uprzy­wi­le­jo­wa­nych sza­fa­rzy, lecz to rodzi­na-wspól­no­ta, któ­ra prze­cho­wu­je miłość Boga i ją roz­da­je. Sakra­men­ty nie są wła­sno­ścią sza­fa­rza Pio­tra. Wszyst­kie sakra­men­ty odpo­wia­da­ją woli Chry­stu­sa. Sły­szy­my to potwier­dze­nie w dzi­siej­szych sło­wach Ewan­ge­lii: „Nie wy Mnie wybra­li­ście, ale Ja was wybra­łem i prze­zna­czy­łem was na to, aby­ście szli i owoc przy­no­si­li, i by owoc wasz trwał” (J 15,16). Roz­da­wa­nie Bożych sakra­men­tów i owo­co­wa­nie nimi to jedy­ny model życia chrześcijańskiego.

Przy­by­li­śmy tutaj dro­dzy sza­fa­rze i przy­ja­cie­le tego pra­sta­re­go kościo­ła Boże­go Cia­ła na Kazi­mie­rzu, aby pokło­nić się jed­ne­mu z sza­fa­rzy, któ­ry dobrze rozu­miał isto­tę bycia dys­try­bu­to­rem Bożych darów. Uczy­my się od nie­go prak­ty­ki sza­far­skiej. Ojco­wie Kano­ni­cy Late­rań­scy wska­zu­ją nam dziś św. Sta­ni­sła­wa Kaź­mier­czy­ka.  Do jego gro­bu piel­grzy­mu­je­my, gdyż uzna­je­my go za męża Bożych tajem­nic, sza­fa­rza zna­ko­mi­tej jako­ści. On sza­fę peł­ną sakra­men­tów odkry­wał już od naj­młod­szych lat. I owo­co­wał. Zwią­za­ny był z kościo­łem Boże­go Cia­ła, co pre­de­sty­no­wa­ło go od począt­ku do medy­ta­cji tajem­ni­cy Eucha­ry­stii. Tu miesz­kał od uro­dze­nia, tu został ochrzczo­ny, tu też, w szko­le para­fial­nej, pobie­rał pierw­sze nauki, tu klę­czał przed Eucha­ry­stią. Po osią­gnię­ciu sto­sow­ne­go wie­ku zapi­sał się do Aka­de­mii Kra­kow­skiej, któ­rą pil­nie ukoń­czył. Sta­ło się to już w wie­ku 23 lat. Nie­dłu­go póź­niej zde­cy­do­wał się wstą­pić do tutej­sze­go zako­nu Kano­ni­ków Late­rań­skich. Kusto­sze tego miej­sca świad­czą, jak waż­nym wyda­rze­niem była dla nie­go zawsze Msza św. Od niej zaczy­nał każ­dy dzień, zaś pod­czas spra­wo­wa­nia Eucha­ry­stii „miał twarz prze­ję­tą”. Stąd może dziś dobrze było­by posta­wić sobie pyta­nie o to czy i my sta­le przej­mu­je­my się naszym sza­far­stwem? Czy ono nam nie powsze­dnie­je? Nie sta­je się ono jakąś rutyną?

Dla nas spo­tka­nie przy reli­kwiach Świę­te­go Sza­fa­rza to nauka. Sko­ro sza­fa­rze dwor­scy i sza­fiar­ki modo­we tak skrzęt­nie zasłu­ży­li sobie na miej­sca w daw­nej i naj­now­szej histo­rii, to tym bar­dziej my, któ­rzy otrzy­mu­je­my przy­wi­lej bli­sko­ści Bożych tajem­nic win­ni­śmy roz­sła­wiać swo­ją misję jak św. Sta­ni­sław. Sza­farz sakra­men­tów to brzmi dum­nie. On poma­ga Jezu­so­wi. Co praw­da jest tyl­ko sza­fa­rzem, ale i aż sza­fa­rzem. W jego misji mie­ści się cią­gły roz­wój ducho­wy. Tak: nikt z nas nie jest sza­fa­rzem dosko­na­łym. Chry­stus — Gospo­darz sakra­men­tów jest takim i to On pod­pro­wa­dza sza­fa­rza do rezer­wu­aru peł­ne­go tajem­nic.  W tym kon­tek­ście zaob­ser­wuj­my jak Eucha­ry­stia cią­gle oka­zu­je nam swo­ją moc i na nowo się odsła­nia. To Ona sama nas woła po imie­niu, odszu­ku­je i odkry­wa. Para­doks wła­śnie w tym, że kie­dy my usi­łu­je­my zgłę­biać tajem­ni­cę Naj­święt­sze­go Sakra­men­tu Ołta­rza na wzór Patro­na tego miej­sca, to Jezus Eucha­ry­stycz­ny sam nas wię­cej uczy, sam nam wska­zu­je, sam modli się przy nas i sam odkry­wa nasze życie. On odra­dza w nas ducho­wą głę­bię. I to dla­te­go nie my go odkry­wa­my, ale On nas odkry­wa i nam ufa. Czy doświad­czy­li­ście tego? Pew­nie już tro­chę tak, ale zawsze chciej­my odkry­wać „wię­cej”. Czyń­my to zwłasz­cza w cza­sie spra­wo­wa­nia i ado­ra­cji Eucha­ry­stii. Jak czy­nił to Patron tego dnia i tego miej­sca. Amen.