0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Stoły

Stoły

Odcho­dząc z Kafar­naum Jezus ujrzał czło­wie­ka sie­dzą­ce­go w komo­rze cel­nej, imie­niem Mate­usz, i rzekł do nie­go: „Pójdź za Mną”. On wstał i poszedł za Nim (Mt 9, 9–10). Komo­ra cel­na — to nic inne­go jak pomiesz­cze­nie z ława­mi, pew­nie pół­ka­mi. Dla­te­go powo­ła­nie Lewie­go, syna Alfe­usza, nie­ja­ko nastą­pi­ło w śro­do­wi­sku sto­li­ka peł­ne­go towa­rów i pie­nię­dzy. Lewi — Mate­usz pobie­rał tam opła­ty za prze­jaz­dy przez jezio­ro i prze­wóz pro­duk­tów. Dbał o podat­ki, ale według pra­wa żydow­skie­go stał się przez to nie­czy­sty, a oso­ba mają­ca z nim rela­cje musia­ła pod­da­wać się prze­pi­so­wym obmyciom.

Mate­usz znał Jezu­sa. Pew­nie widział nie­je­den cud uczy­nio­ny w Kafar­naum. Uświa­do­mił sobie, że naj­waż­niej­sze jest to, co pocho­dzi z Góry. Jego imię uży­wa­ne przez Jezu­sa, pocho­dzi z hebraj­skie­go Mat­taj lub Mat­tan­ja, co po pol­sku ozna­cza dar Boga (Bog-dan). To wezwa­nie po imie­niu wyzwa­la czło­wie­ka od sto­li­ka peł­ne­go pie­nię­dzy. Bo prze­cież Bóg daje wię­cej. I spra­wia, że nie ma już cel­ni­ka, ale jest uczeń Jezu­sa. Oko­ło 55 roku Mate­usz napi­sał o tym Ewan­ge­lię. Po zmar­twych­wsta­niu Mistrza prze­by­wał wśród pierw­szych chrze­ści­jan w Pale­sty­nie, udał się też na misje m.in. do Etio­pii. Został potem zamę­czo­ny. Od sto­li­ka z gro­szem, tra­fił Mate­usz do wie­lu sto­łów wspól­no­ty Jezu­sa, do sto­łu Ostat­niej Wie­cze­rzy, do sto­łów pierw­szych chrze­ści­jan, a potem na ucztę przy nie­bie­skim sto­le ze Zba­wi­cie­lem Zmar­twych­wsta­łym. Taka była jego linia życia.

Co z tego życio­ry­su św. Mate­usza, z jego linii życio­wej, nam wszyst­kim, a w szcze­gól­no­ści senio­rom z 70 miast Pol­ski, naszym gościom, wypa­da wziąć za przy­kład? Papież Fran­ci­szek przy­wo­łał kie­dyś pew­ną wzru­sza­ją­cą histo­rię star­sze­go czło­wie­ka, któ­ry bru­dził się pod­czas posił­ków, bo trud­no mu było tra­fić łyż­ką z zupą do ust. Tak więc jego syn posta­no­wił, żeby dzia­dek nie jadał przy wspól­nym sto­le, uczy­nił dla nie­go mały stół w kuch­ni, żeby jadł sam, a inni go nie widzie­li, żeby się nie skom­pro­mi­to­wać, kie­dy przy­cho­dzi­li przy­ja­cie­le na obiad czy wie­cze­rzę. Kil­ka dni póź­niej, wra­ca­jąc do domu zastał swe­go naj­młod­sze­go syna przy zaba­wie z drew­nem, młot­kiem i gwoź­dzia­mi. Coś tam robił. Zapy­tał: co robisz? — Robię stoliczek. — Stół – po co? — Żebyś go miał, jak będziesz star­szy. Żebyś miał przy czym jeść. Dzie­ci mają sumie­nia wraż­liw­sze niż my!” (Audien­cja gene­ral­na, 4 mar­ca 2015).

Morał z tej opo­wie­ści jest jeden. Twórz­my wspól­no­ty rodzin­ne, wspól­no­ty wiel­kie­go sto­łu, wspól­no­ty na obraz kola­cji wigi­lij­nej, gdzie rodzi­na wie­lo­po­ko­le­nio­wa się czę­sto spo­ty­ka, gdzie nawet miej­sce dodat­ko­we dla obce­go się znaj­dzie. Nie oddzie­laj­my poko­leń. Twórz­my wspól­no­ty otwar­tych sto­łów, a nie małych, poje­dyn­czych sto­licz­ków. Dziel­my się przy sto­łach, przy her­ba­cie, kawie, dziel­my się życiem, war­to­ścio­wym sty­lem życia, rado­ścią, mło­do­ścią i doj­rza­ło­ścią, zło­tym wie­kiem, a kie­dy przyj­dzie czas to i nawet sła­bo­ścią. Twórz­my klu­by senio­ra, uni­wer­sy­te­ty III wie­ku. Prze­nig­dy nie upra­wiaj­my samot­no­ści i izo­la­cji. Św. Mate­usz tak dziś nam zda­je się mówić. On zerwał z nie­szczę­ściem sto­li­ka czy ławy cel­ni­ka, samot­no­ścią wśród ludzi, któ­ra zasła­nia­ła mu dar życia i powołanie.

I dzi­siaj z oka­zji Dnia Senio­ra, od sto­łu Sło­wa Boże­go do was wszyst­kich, ludzie star­si, ludzie zło­te­go wie­ku kie­ru­je­my naj­lep­sze życze­nia: byście byli pięk­ny­mi. To pięk­no czło­wie­ka czy mło­de­go, czy star­sze­go, doj­rza­łe­go zale­ży od ser­ca, jego poko­ju i dobro­ci, życz­li­wo­ści, zdol­no­ści do dzie­le­nia się, wyj­ścia  z wła­sne­go poko­iku. Jak u św. Mate­usza. Czło­wie­ko­wi w życiu wewnętrz­nym, w życiu ser­ca, w rado­ści głę­bo­kiej, wie­my o tym my chrze­ści­ja­nie bar­dzo dobrze, nie pomo­gą wie­le kosme­ty­ki, ani naj­pięk­niej­sze stro­je. One win­ny wyra­żać to, co w środ­ku. Bo jeste­śmy powo­ła­ni, jak przy­to­czył dziś list św. Paw­ła, do peł­ne­go pozna­nia Syna Boże­go, do czło­wie­ka dosko­na­łe­go, do mia­ry wiel­ko­ści według Peł­ni Chry­stu­sa (Ef 4, 13).

Spo­tka­nie przy sto­le Pana, przy Eucha­ry­stii to rela­cja ser­ca z Bogiem samym, tu nabie­ra­my cie­pła wewnętrz­ne­go, aby pro­mie­nio­wać, wypro­sić sobie i bli­skim łaski, wypra­co­wać to pięk­no ducha, to podo­bień­stwo do same­go Stwór­cy, tutaj zawal­czyć o tę uro­dę ser­ca, któ­ra będzie prze­mie­niać czło­wie­ka, współ­mał­żon­ka, krew­ne­go, przy­ja­cie­la, sąsia­da, zna­jo­me­go. Dla­te­go odry­waj­my się od sto­licz­ków samot­no­ści, twórz­my wspól­no­ty, zaczy­na­jąc od tej domo­wej, rodzin­nej i kościel­nej. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/
Kaza­nie wygło­szo­ne pod­czas Senio­ra­liów 2018, w świę­to św. Mate­usza, Apo­sto­ła i Ewangelisty