0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Stacja w Bazylice Mariackiej w Krakowie — 21 lutego 2018

Stacja w Bazylice Mariackiej w Krakowie — 21 lutego 2018

Sło­wo wstęp­ne ks. inf. Dariu­sza Rasia

Litur­gicz­ne „wędro­wa­nie” papie­ża po rzym­skich kościo­łach było trwa­łą tra­dy­cją. Kul­ty­wo­wa­no ją w Rzy­mie aż do począt­ków XIV wie­ku. Przy­wró­co­no ją tam w roku 1979 za spra­wą decy­zji Jana Paw­ła II. Litur­gię tę pod­ję­ło z cza­sem wie­le innych sto­lic bisku­pich. Zaczę­to ją spra­wo­wać tak­że w pol­skich mia­stach, takich jak Łódź (2013) i War­sza­wa (2015). W zeszłym roku litur­gia ta zago­ści­ła rów­nież w sto­li­cy naszej Archi­die­ce­zji i w Poznaniu.

Ducho­wość całej Litur­gii sta­cyj­nej kon­cen­tru­je się wokół trzech zasad­ni­czych ele­men­tów. Pierw­szym jest wymiar pokut­ny, dzię­ki któ­re­mu może­my głę­biej prze­żyć Wiel­ki Post. Uczest­ni­cy „dnia sta­cyj­ne­go” słu­cha­ją sło­wa Boże­go, trwa­ją na modli­twie, podej­mu­ją post, a w cza­sie cele­bra­cji Eucha­ry­stii skła­da­ją ofia­rę na potrze­bu­ją­cych. Ci, któ­rzy piel­grzy­mu­ją do kolej­nych kościo­łów, prze­by­wa­ją rów­nież ducho­wą dro­gę, któ­ra zbli­ża ich do głęb­sze­go prze­ży­cia Pas­chy Pana. Dru­gim celem Litur­gii sta­cyj­nej jest uka­za­nie mia­sta jako „prze­strze­ni świę­tej”. Całe mia­sto sta­je się jak­by Kościo­łem Boga, gdyż w każ­dej jego czę­ści wier­ni gro­ma­dzą się na litur­gii pokut­nej. „Sieć sta­cyj­na” obej­mu­je wszyst­kie dziel­ni­ce Kra­ko­wa (die​ce​zja​.pl). My w Bazy­li­ce Mariac­kiej w spo­sób szcze­gól­ny nawią­zu­je­my w tym roku do tema­ty­ki zwią­za­nej z koro­na­cją naszej iko­ny czę­sto­chow­skiej, tej z kapli­cy przy wej­ściu głów­nym, któ­rej doko­na­li przed 50-laty kar­dy­na­ło­wie Ste­fan Wyszyń­ski, Karol Woj­ty­ła wraz z bisku­pa­mi pol­ski­mi. To trze­ci wymiar nasze­go sta­cyj­ne­go zatrzy­ma­nia w bazylice.

Biskup Jan Szko­doń wpro­wa­dzi nas dziś w tajem­ni­cę Zba­wi­cie­la, Jego pasji i zmar­twych­wsta­nia, za co jeste­śmy mu ogrom­nie wdzięcz­ni. Któ­ryś za nas cier­piał rany, Jezu Chry­ste zmi­łuj się nad nami.


Kaza­nie wygło­szo­ne przez ks. bp. Jana Szkodonia

Dro­dzy księ­ża, sio­stry zakon­ne, wszy­scy zgro­ma­dze­ni w Bazy­li­ce Mariac­kiej. Bra­cia i siostry.

Od minio­ne­go roku prze­ży­wa­my codzien­nie w Kra­ko­wie szcze­gól­ną pro­ce­sję. Od kościo­ła do kościo­ła. Od świą­ty­ni do świą­ty­ni, któ­re zosta­ły wybra­ne jako kościo­ły sta­cyj­ne. Jak sły­sze­li­śmy w sło­wie wstęp­nym ta tra­dy­cja roz­wi­ja­ła się od IV wie­ku – naj­pierw w Rzy­mie do XIV wie­ku, a potem zosta­ła przy­wró­co­na przez św. Jana XXIII, a tak­że przez św. Jana Paw­ła II. Ta pro­ce­sja jest sym­bo­lem ludz­kie­go życia i ta codzien­na Eucha­ry­stia pod prze­wod­nic­twem bisku­pa włą­cza się w wiel­kie dzie­ło ewan­ge­li­za­cyj­ne, któ­re trwa w Kra­ko­wie – szcze­gól­nie w Wiel­kim Poście. Reko­lek­cje, spo­wie­dzi, dro­gi krzy­żo­we, gorz­kie żale, wie­le prak­tyk w ramach wspól­not życia kon­se­kro­wa­ne­go, wie­le oso­bi­stej poboż­no­ści, tak­że pokut­nej w rodzi­nach, w codzien­nej prak­ty­ce chrze­ści­jań­skiej. Bóg nam daje codzien­nie swo­je sło­wo, a dzi­siej­sze sło­wo tak bar­dzo odpo­wia­da temu, cze­mu słu­ży Wiel­ki Post i tak bar­dzo łączy się z pokut­nym, a więc wyna­gra­dza­ją­cym cha­rak­te­rem piel­grzym­ki po kościo­łach sta­cyj­nych. Poku­ta to wyna­gro­dze­nie, poku­ta to meta­no­eo, czy­li nawró­ce­nie. Powrót do Boga. Jed­ność z bliź­ni­mi i pod­ję­cie współ­pra­cy z łaską Bożą w swo­im ser­cu jak i w życiu.

Zarów­no lek­cja jak i Ewan­ge­lia mówią o Jona­szu. Frag­ment, któ­ry sły­sze­li­śmy w lek­cji poprze­dzo­ny był histo­rią Jona­sza, któ­ry prze­stra­szył się zada­nia jakie przed nim posta­wił Pan Bóg. Chciał uciec. Ta lek­cja jest poprze­dzo­na biblij­nym opi­sem o wiel­kiej rybie, któ­ra połknę­ła Jona­sza i wyrzu­ci­ła go po trzech dniach. Do tego obra­zu, do tego opi­su nawią­zu­je Pan Jezus zapo­wia­da­jąc swo­ją mękę na krzy­żu i swo­je zmar­twych­wsta­nie. Bóg ponow­nie wezwał Jona­sza, aby wzy­wał do nawró­ce­nia Nini­wy – wiel­kie­go mia­sta – jak mówi tekst biblij­ny na trzy dni dro­gi. Ileż razy my waha­my się, lęka­my się upo­mnieć dru­gie­go. Ileż razy w rodzi­nach trwa mil­cze­nie, gdy dzie­je się coś złe­go. Nie chcę się nara­zić na zarzut, że się mie­szam, że prze­cież jeste­śmy doro­śli, mamy swo­je sumie­nie – mówią nie­któ­rzy. A nie­kie­dy przy­cho­dzi taka myśl: po co upo­mi­nać, i tak nas nie usłu­cha­ją. I tak to nicze­go nie zmie­ni. Jonasz ponow­nie wezwa­ny przez Boga zaczął gło­sić nawró­ce­nie. I mówił o skut­kach grze­chu: „Jeśli się nie nawró­ci­cie – zgi­nie­cie”. Trze­ba wie­rzyć w moc Boga. Tym Jona­szem są nie tyl­ko reko­lek­cjo­ni­ści, kate­che­ci, oso­by kon­se­kro­wa­ne. Tym Jona­szem jest każ­dy – każ­dy ochrzczo­ny. Trze­ba wie­rzyć, że my sła­bi, któ­rzy naj­pierw do sie­bie powin­ni­śmy odnieść orę­dzie o poku­cie i nawró­ce­niu, że my sła­bi jed­nak jeste­śmy narzę­dziem Boga. W upo­mi­na­niu, w poma­ga­niu na dro­dze do pojed­na­nia z Bogiem i z bliźnimi.

Roz­ma­wia­łem z kobie­tą, któ­ra dziś obcho­dzi 20 rocz­ni­cę ślu­bu. Powie­dzia­ła, że jest zde­cy­do­wa­na na roz­wód. Nie widzi ratun­ku. Wczo­raj przez chwi­lę oglą­da­łem pro­gram o przy­czy­nach kon­flik­tów mał­żeń­skich. Stwier­dzo­no, że w Pol­sce już co trze­cie mał­żeń­stwo się roz­pa­da. W nie­któ­rych śro­do­wi­skach jest to co dru­gie, albo jesz­cze więk­szy pro­cent niż poło­wa. Jonasz gło­sił z poko­rą i całą mocą nawró­ce­nie. Boże sło­wo przez nie­go wypo­wie­dzia­ne przy­nio­sło owoc. Miesz­kań­cy Nini­wy, począw­szy od kró­la tego mia­sta zaczę­li poku­to­wać, modlić się, cho­dzić w popie­le. Kil­ka godzin temu uczest­ni­czy­li­śmy we mszy św. dzięk­czyn­nej za zmar­twych­wstań­ca Paw­ła Smo­li­kow­skie­go. Ojciec św. wydał dekret o hero­icz­no­ści jego cnót. Wstą­pił do zmar­twych­wstań­ców w 1865 roku. Zmar­twych­wstań­cy przy­by­li do Pol­ski w 1888 roku. Smo­li­kow­ski zmarł w 1926 roku i jest pocho­wa­ny w koście­le zmar­twych­wstań­ców przy uli­cy Łob­zow­skiej. On napi­sał kie­dyś, że więk­szym złem niż grze­chy jest obo­jęt­ność. Pan Jezus mówił: „obyś był zim­ny albo gorą­cy”. Nas też nie­raz ogar­nia znie­chę­ce­nie: co ja mogę zro­bić? Spo­ty­ka­my się z obo­jęt­no­ścią tylu ludzi. Nie­daw­no usły­sza­łem od nie­któ­rych: mnie kościół jest niepotrzebny.

Jak­że trze­ba się modlić, poku­to­wać, żeby­śmy sami nie ule­gli zobo­jęt­nie­niu i żeby­śmy spo­ty­ka­jąc się z obo­jęt­no­ścią nigdy nie pomy­śle­li nawet: nie war­to mówić. Św. Paweł pisze, że trze­ba nauczać w porę i nie w porę, z wszel­ką cier­pli­wo­ścią i nauką. Pan Jezus mówi: „ja cie­bie nie potę­piam, ale idź i wię­cej nie grzesz”. Pan Jezus w dzi­siej­szej Ewan­ge­lii nawią­zu­je do zna­ku Jona­sza i mówi, że nie będzie dany inny znak, jak ten. Znak Jona­sza, czy­li męka i śmierć Pana Jezu­sa, któ­re roz­wa­ża­my i będzie­my roz­wa­żać w Wiel­kim Poście. Znak Jona­sza to zmar­twych­wsta­nie, do któ­re­go przy­go­to­wu­je­my się w Wiel­kim Poście. Przy­go­to­wu­je­my się do swo­jej śmier­ci. Pośred­nio do swo­je­go zmar­twych­wsta­nia. W Wiel­kim Poście przy­go­to­wu­je­my się  przez naszą modli­twę, post, uczyn­ki miło­sier­dzia. Wie­lu uczęsz­cza na dro­gę krzy­żo­wą i gorz­kie żale. My odnajdź­my, a może mamy już oso­bi­sty spo­sób prze­ży­wa­nia męki Pana Jezu­sa – czy to się­ga­jąc do Pisma św., Ewan­ge­lii, opi­sów męki. Ktoś codzien­nie prze­ży­wa inną sta­cję dro­gi krzyżowej.

Wiel­ką pomo­cą w prze­ży­wa­niu Wiel­kie­go Postu jest wspo­mi­na­nie codzien­nie innych słów Pana Jezu­sa wypo­wie­dzia­nych na krzy­żu. Wie­my, że tych słów, wyznań Pana Jezu­sa umie­ra­ją­ce­go jest sie­dem. Może nam wystar­czyć na cały tydzień. Pan Jezus modlił się: „Ojcze odpuść im, bo nie wie­dzą co czy­nią”. Modlił się za psal­mi­stą: „Boże mój, Boże mój cze­muś mnie opu­ścił”, „Ojcze w Two­je ręce powie­rzam ducha mego”. To z krzy­ża Pan Jezus powie­dział: „Oto syn Twój, oto mat­ka Two­ja” i powie­dział do żału­ją­ce­go łotra: „dziś będziesz ze mną w raju”. To umie­ra­ją­cy Pan Jezus mówił: „pra­gnę”. Ma to szcze­gól­ną wymo­wę ducho­wą: pra­gnie­nia Pana Jezu­sa – moje pra­gnie­nia. I to ostat­nie: „wyko­na­ło się”. To też może być pomoc w prze­ży­wa­niu Wiel­kie­go Postu.

I jesz­cze sło­wo o Mat­ce Bożej. Uczest­ni­czy­łem jako kle­ryk w tej koro­na­cji. Pamię­tam nawet nie­któ­re tre­ści z kaza­nia ks. pry­ma­sa Wyszyń­skie­go. Dzię­ku­je­my Mat­ce Bożej za Jej szcze­gól­ną obec­ność w tej bazy­li­ce. Kie­dy ludzie mówią Kościół Mariac­ki – może nie zawsze myślą o tym, że to jest kościół NMP – Maryi Wnie­bo­wzię­tej. Mat­ka Naj­święt­sza nam poma­ga prze­ży­wać naszą wędrów­kę przez czas, któ­rej sym­bo­lem jest ta pro­ce­sja. Ta prak­ty­ka kościo­łów sta­cyj­nych. Nazwa pocho­dzi od sło­wa sta­cja, czy­li zatrzy­ma­nie. Tak jak pociąg zatrzy­mu­je się na sta­cji. Potrzeb­ne są nam takie sta­cje. Mat­ka Naj­święt­sza, któ­ra roz­wa­ża­ła te tre­ści w swo­im ser­cu jest przy­kła­dem uczy­nie­nia ze swe­go życia wędrów­ki od sta­cji do sta­cji. Szcze­gól­nie w Wiel­kim Poście.

(tekst nie­au­to­ry­zo­wa­ny – spi­sa­ny z nagrania)