Habakuk, prorok mniejszy, autor dzisiejszego pierwszego czytania napisał, jak to mówią komentatorzy, jedną z najtrudniejszych ksiąg Pisma świętego. Przepowiedział bowiem unicestwienie Ziemi. Jego imię w języku hebrajskim znaczy serdeczny uścisk, objęcie. Niewiele wiemy o samym proroku ponad to, że jego księga powstała po 612 r. przed Chrystusem. Zdanie, które zrobiło dużą karierę w Biblii, a cytowane przez św. Pawła mówi o sprawiedliwym. „Oto zginie ten, co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności” (Ha 2,4). Lecz ten sprawiedliwy (hebr. caddiq) oznacza człowieka trwale miłującego Boży porządek, a nie tylko wywiązującego się z przepisów państwa czy przepisów religijnych. To człowiek poszukujący Bożego ładu w swoim życiu, a nie żyjący dla przepisów.
W ostatnich dniach odszedł do wieczności wielki polski aktor Franciszek Pieczka. Przeżywszy 94 lata, ten prawy katolik pochodzący z Górnego Śląska, wierny mąż jednej żony, podkreślał, że jako wdowiec oczekuje na spotkanie z nią w niebie. Wpisał się w nasze serca setkami kreacji teatralnych i filmowych m.in. „Rękopis znaleziony w Saragossie”, „Austeria” i w serialach „Czterej pancerni i pies”, „Ranczo”. Wielu wskazuje na niego jako człowieka, który przeszedł przez życie jako sprawiedliwy dzięki swojej wierności. Film dokumentalny „Aktor Pana Boga” Mariusza Malca wyraża opinię środowiska twórczego. Tytuł filmu wskazał w 2019 roku na wysublimowaną formę kreacji aktorskich mistrza najdelikatniejszej postaci w jego rolach religijnych oraz jego duchowości. Reżyser zaświadczył: „Prywatnie Franciszek Pieczka jest świętym, to nie podlega żadnej dyskusji, zawsze broni uciśnionych kolegów, zawsze jest punktualny, zawsze zna tekst, jest nieprawdopodobnym człowiekiem i przede wszystkim niezwykłym partnerem dla grających z nim koleżanek i kolegów aktorów”. Pozostaną dla nas m.in. jego słowa z „Konopielki” jako trwałe memento: „Od porządku, ludkowie moi, jest Pan Bóg, On pilnuje żeby wszystko szło jak trzeba i było jak na początku, teraz, zawsze i na wieki wieków. Amen. A diabeł chce zmieniać, <ulepszać>…”
Jak w życiu osiągnąć szczęście a nie ulec pokusie do zła? Ewangelia dnia stwierdza jasno: służyć Bogu, wykazać dobrą wolę w nasłuchiwaniu Jego natchnień, służyć ludziom najlepiej jak potrafimy, najporządniej spełniać obowiązki wśród swoich i obcych. I podpowiada nam życiorys wielu mądrych, że najlepszym motorem i doprawdy jedynym celem życia jest tak je zagospodarować, żeby osiągnąć szczęście wieczne. Nie ma dla nas innego cenniejszego dążenia! Wszyscy jak tutaj się modlimy, jeśli sprawiedliwe potraktujemy darowane przez Stwórcę życie, to na końcu winniśmy u bram królestwa niebieskiego zadeklarować: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać” (Łk 17,10). A jeśli robimy coś przeciw zbawieniu, prywatnie zmieniamy Boży porządek i błądzimy, co więcej, innych prowadzimy na manowce, to winniśmy za to poważnie żałować.
Każda Eucharystia stawia kolejne akcenty, jak stopnie wtajemniczenia. „Panie zmiłuj się!” znajduje się w liturgii sporo przed wyznaniem „Święty, Święty, Święty” i dopiero potem następuje finalne „Oto Baranek Boży”. W ten sposób ułożone i przestrzegające porządku rzeczy nasze ziemskie życie prowadzi do nieba, gdzie słychać śpiew Sanctus. Tam jako pokorni i trwało miłujący Boga możemy osiągnąć szczęście sprawiedliwego, zobaczyć twarzą w twarz najwspanialszą nagrodę Baranka. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/