0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Śluby

Śluby

Dzię­ku­ję za zapro­sze­nie na nowen­nę przed uro­czy­sto­ścią św. Kla­ry, i cie­szę się z Waszych licz­nych wię­zi z kościo­łem Mariac­kim w Kra­ko­wie. Nie­je­den ornat mariac­ki nosi śla­dy pre­cy­zyj­nych ście­gów i orna­men­tów, któ­re przez wie­ki wyko­ny­wa­ły­ście dla nas i kra­kow­skich dobro­czyń­ców. Ordo Sanc­tae Cla­rae (OSC) –  Zakon Świę­tej Kla­ry zwa­ny jest Dru­gim Zako­nem Fran­cisz­kań­skim. Wywo­dzi się z Ita­lii, a jego począt­ki się­ga­ją 1212 roku. Powstał dzię­ki św. Kla­rze z Asy­żu, któ­ra zapra­gnę­ła żyć Ewan­ge­lią według przy­kła­du świę­te­go Fran­cisz­ka. Wybra­ła dla sie­bie i swych towa­rzy­szek ślu­by życia pro­ste­go i ciche­go. Od 1316 roku, od Wła­dy­sła­wa Łokiet­ka, zakon zado­mo­wił się w tym klasz­to­rze przy koście­le św. Andrze­ja Apo­sto­ła. I my z tego korzy­sta­my w Kra­ko­wie. Dzię­ku­je­my Wam bardzo.

Bo Wy, dro­gie sio­stry, żyje­cie w klau­zu­rze, aby pozo­sta­wać sku­pio­ny­mi na obec­no­ści i dzia­ła­niu Boga, na poku­cie, na modli­twie i w ubó­stwie za każ­de­go czło­wie­ka i cały świat, a w szcze­gól­no­ści pozo­sta­je­cie w ado­ra­cyj­nym sku­pie­niu wobec Boga obec­ne­go i poru­sza­ją­ce­go czło­wie­ka w Sło­wie i sakra­men­tach, zwłasz­cza w Eucha­ry­stii. Zdo­by­wa­cie uzdra­wia­ją­cą oli­wę na rany świa­ta, któ­rych koń­ca nie widać. Wasze ślu­by i pokój ser­ca są potrzeb­ne świa­tu.

Dosta­li­śmy dzi­siaj Sło­wo z Góry. Bar­dzo dobre Sło­wo. Sło­wo na dziś trak­tu­je o przej­ściu do nie­ba, pas­sze, ostat­nim akor­dzie życia  czło­wie­cze­go jako cere­mo­nii osta­tecz­nych zaślu­bin z Panem. Za naj­od­po­wied­niej­szy dzień na ślub uwa­ża się w tra­dy­cji żydow­skiej wto­rek, jako że w powszech­nym mnie­ma­niu jest on szczę­śli­wym dniem. Zgod­nie z tra­dy­cją – Bóg two­rząc świat, tego dnia miał dwu­krot­nie zoba­czyć, że stwo­rzo­ne prze­zeń dzie­ła „były dobre” (Rdz 1,10 i 12). Pan­ny mądre i głu­pie przy­by­ły więc we wto­rek i ocze­ki­wa­ły na szczę­śli­we wesele.

Cere­mo­nia żydow­skich zaślu­bin odby­wa się zawsze po zmierz­chu słoń­ca, w związ­ku z Bożą obiet­ni­cą, że pobło­go­sła­wi Abra­ha­mo­wi i da mu „potom­stwo tak licz­ne jak gwiaz­dy na niebie”(Rdz 22,17). Pan Mło­dy nad­cho­dzi przy dźwię­ku rogów. I wła­śnie w tym momen­cie w opo­wie­ści Pana Jezu­sa dzie­je się dra­ma­tycz­nie. Otóż nie­bo jest marze­niem wszyst­kich. Sym­bo­licz­nych 10 panien to obraz ludzi ocze­ku­ją­cych na wiecz­ność. Wszy­scy chcą jak pan­ny tra­fić na naj­więk­szą cere­mo­nię ślu­bów osta­tecz­nych, bo prze­czu­wa­ją wiel­kość sta­nu, któ­ry przy­go­to­wał dla nas Bóg. Nawet naj­więk­si grzesz­ni­cy mają taką nie­pew­ną nadzie­ję, że się zała­pią. Kie­dy sły­szą, że Pan jest bli­sko, że przy­cho­dzi, że nad­cho­dzi wezwa­nie do przej­ścia, czę­sto bywa jed­nak za póź­no na naby­cie koniecz­ne­go świa­tła wewnętrznego.

Zasad­ni­cza linia podzia­łu wśród ludzi ocze­ku­ją­cych na cud zba­wie­nia wyda­je się według przy­po­wie­ści sub­tel­na, a nawet pra­wie nie­wi­docz­na. Tą róż­ni­cą jest jed­na szklan­ka oli­wy, któ­ra jest pali­wem dla świa­tła lamp. Ten szcze­gół sta­no­wi prze­paść oddzie­la­ją­cą pan­ny mądre i głu­pie, pan­ny roz­trop­ne i nie­roz­sąd­ne, ludzi przy­go­to­wa­nych i tych mają­cych złą wolę. Zewnętrz­nie por­tre­ty panien nie róż­nią się pra­wie niczym. Ubra­ne są odpo­wied­nio. Zwy­cza­jo­wo pan­ny mło­de zakła­da­ją bia­łą suk­nię i welon. Jed­nak pust­ka w miej­scu oli­wy zio­nie świa­to­wą głu­po­tą i zupeł­nym bra­kiem mądro­ści. Do ślu­bu na wiecz­ność, do wese­la zosta­ną dopusz­cze­ni tyl­ko te i ci wewnętrz­nie przy­go­to­wa­ni. Bo nic nie dzie­je się w sfe­rze ser­ca czło­wie­ka na siłę!

I jesz­cze to jed­no: według przy­po­wie­ści Jezu­so­wej aż 50% ludzi do nie­ba nigdy nie tra­fi. Smut­na to kon­sta­ta­cja. Czyż­by nie zdą­ży­li przy­go­to­wać przez całe życie kwa­ter­ki pali­wa do lam­py? Kto w to uwie­rzy? Za pięć dwu­na­sta „skle­py z oli­wą” będą już zamknię­te lub zbyt odle­głe. Dla­te­go Wasza  –  sióstr klau­zu­ro­wych – modli­twa jest tak istot­na. Czyń­cie ją za grze­chy ludzi i świa­ta. Wasza eks­pia­cja i wiel­kie woła­nie o nawró­ce­nie choć­by jed­nej owiecz­ki prze­cho­dzą­cej uli­cą są bez­cen­ne. Zaś uzy­ska­nie 1 % wię­cej na sza­li zba­wio­nych było­by Waszym naj­dro­go­cen­niej­szym darem ducho­wym dla ludzi.

Nie­bo nie jest twier­dzą. Jest jed­nak poważ­ną zmia­ną sta­nu. Sala na Górze jest wyraź­nie oddzie­lo­na od nasze­go życia ziem­skie­go, od wszel­kiej pust­ki, bez­sen­su, zamie­sza­nia, ciem­no­ści i grze­chu. Wej­ściem z Oblu­bień­cem tam, gdzie wszyst­ko jest wol­ne i rze­tel­ne, osta­tecz­ne i jedy­ne, koń­czyć chce­my nasz żywot. A w sali wese­la nie­bie­skie­go nic nie będzie mogło nas roz­pro­szyć czy oddzie­lić od miło­ści Boga i ludzi. Moż­na wejść do niej tyl­ko z Oblu­bień­cem. Jeśli ktoś nie zaświe­ci w koń­cu swo­jej lam­py życia wewnętrz­ne­go pozo­sta­nie na zawsze obcy. Bo nie roz­po­zna Pana. Tyl­ko On jest Zba­wi­cie­lem, On jest jedy­nym Prze­wod­ni­kiem. Jeśli nie wcho­dzi się za Nim, to i nie tra­fi się do bra­my. Myli się po pro­stu dro­gę. Pasz­por­tu do nie­ba nie moż­na więc last minut poży­czyć czy nabyć u por­tie­ra za jeden uśmiech. W bra­mie nie­ba, przy wej­ściu na zaślu­bi­ny potrze­ba mieć wła­sny olej, nie tyl­ko pustą lam­pę poten­cjal­nej moż­li­wo­ści zbawienia.

Zarów­no świę­ta Kla­ra, Wasza zało­ży­ciel­ka, jak i św. Tere­sa Bene­dyk­ta od Krzy­ża, Edy­ta Ste­in (1891−1942), nazwa­na uczen­ni­cą Krzy­ża, a któ­rej dziś świę­to prze­ży­wa­my, weszły na ucztę Pana. To one nam w tym dniu pod­po­wia­da­ją swo­imi życio­ry­sa­mi dro­gi świa­tła i naśla­do­wa­nia Chry­stu­sa. One uwie­rzy­ły i zmie­nia­ły swo­je życie na czas. I to były ich indy­wi­du­al­ne decy­zje. Decy­zje wol­ne i peł­ne wewnętrz­ne­go świa­tła.  Św. Kla­rze bar­dzo pomógł św. Fran­ci­szek. A św. Tere­sie Bene­dyk­cie? Edith Ste­in, pocho­dzą­ca z prak­ty­ku­ją­cej żydow­skiej rodzi­ny w 14. roku życia zade­kla­ro­wa­ła, że jest prak­tycz­ną ate­ist­ką. Dopie­ro potem, po stu­diach, zaczę­ła prze­ży­wać nawró­ce­nie. Kul­mi­na­cja nastą­pi­ła dzię­ki lek­tu­rze. Edith wspo­mi­na­ła o tym, że w cza­sie odwie­dzin u przy­ja­ciół się­gnę­ła na chy­bił tra­fił i wyję­ła z pół­ki książ­kę spo­rej obję­to­ści. Nosi­ła ona tytuł: Życie św. Tere­sy z Avi­li spi­sa­ne przez nią samą. Póź­niej­sza świę­ta napi­sa­ła tak: Zaczę­łam czy­tać, zachwy­ci­łam się natych­miast i nie prze­rwa­łam lek­tu­ry aż do jej ukoń­cze­nia. Gdy zamknę­łam książ­kę, powie­dzia­łam sobie: To jest praw­da. Potem zosta­ła zakon­ni­cą, zło­ży­ła ślu­by w Kar­me­lu, a w kon­se­kwen­cji odda­ła swo­je życie w Auschwitz w 1942 roku, prze­śla­do­wa­na za swo­je pocho­dze­nie i wia­rę przez bezbożników.

Oby­dwie świę­te – pierw­sza kla­ry­ska i nawró­co­na na kato­li­cyzm kar­me­li­tan­ka – tra­fi­ły na wese­le u Boga. Niech one nas dziś popro­wa­dzą mnie i cie­bie do świa­tła życia wewnętrz­ne­go i mądro­ści potrzeb­nej do osta­tecz­ne­go spo­tka­nia w bra­mach nie­ba. Oby i nasze zaślu­bi­ny z nie­bem odby­ły się szczę­śli­wie, oby Pan zoba­czył swo­je stwo­rze­nie jako dobre i dosta­tecz­nie przy­go­to­wa­ne. Oby ta Eucha­ry­stia nas otwo­rzy­ła na wese­le w Jego domu. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/
Kaza­nie wygło­szo­ne pod­czas nowen­ny przed dniem św. Kla­ry u ss. Kla­ry­sek w koście­le św. Andrze­ja w Krakowie