0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Skarbona

Skarbona

Jezus usiadł naprze­ciw skar­bo­ny i przy­pa­try­wał się, jak tłum wrzu­cał drob­ne pie­nią­dze do skar­bo­ny. Wie­lu boga­tych wrzu­ca­ło wie­le. Przy­szła też jed­na ubo­ga wdo­wa i wrzu­ci­ła dwa pie­niąż­ki, czy­li jeden grosz. Wte­dy przy­wo­łał swo­ich uczniów i rzekł do nich: „Zapraw­dę powia­dam wam: Ta ubo­ga wdo­wa wrzu­ci­ła naj­wię­cej ze wszyst­kich, któ­rzy kła­dli do skar­bo­ny. Wszy­scy bowiem wrzu­ca­li z tego, co im zby­wa­ło; ona zaś ze swe­go nie­do­stat­ku wrzu­ci­ła wszyst­ko, co mia­ła, całe swe utrzy­ma­nie (Mk 12,40−44).

Dar bied­nej wdo­wy jest tak wiel­ki, bo pocho­dzi z kate­go­rii miło­ści. Jezus podzi­wia i bło­go­sła­wi tę kobie­tę. Sta­wia ją za wzór: Zaprawdę, powia­dam wam: Ta ubo­ga wdo­wa wrzu­ciła naj­więcej ze wszyst­kich, któ­rzy kładli do skar­bo­ny. Ubo­ga wdo­wa nie ofia­ro­wa­ła prze­cież dwóch pie­niąż­ków, ale całe swo­je utrzy­ma­nie. Ofia­ro­wa­ła całą sie­bie. Całe swo­je utrzy­ma­nie ofia­ro­wa­ła na utrzy­ma­nie świą­ty­ni, gdyż z jej per­spek­ty­wy ona mia­ła więk­szą war­tość. Ubo­ga wpi­su­je się wyso­ko w hie­rar­chię Jezu­sa, w per­spek­ty­wę Ewan­ge­lii: ten, kto daje wię­cej, ale na pokaz, z tego, co mu zby­wa, w isto­cie daje mniej. Nie liczy mu się wie­le do skarb­ca Ojczy­zny nie­bie­skiej. Nie cho­dzi o ilość, ale o war­tość. Jezus uczy, że miarą ewan­ge­licz­nej Miłości nie jest ilość, lecz jakość.

Jeśli popa­trzeć na Pol­skę jako na wiel­kie wspól­ne dobro, jak­by na wspól­ną skar­bo­nę, to nie wie­my, kto z ludzi do niej doło­żył wię­cej od tych, któ­rzy ją uko­cha­li. To ci, co nie sta­li z zało­żo­ny­mi ręka­mi, ale ją uko­cha­li jak Mat­kę. To ci, któ­rzy się nie gapi­li, że jakoś tam będzie. Aktyw­ni nie szczę­dzi­li gro­sza, nie liczy­li też zasług swo­ich. Z miło­ści do Mat­ki dawa­li życie.

Po 100 latach od odzy­ska­nia nie­pod­le­gło­ści naszej Ojczy­zny, po 100 latach od uwol­nie­nia się od obcią­żeń zabor­ców, sta­je­my z dzięk­czy­nie­niem przed Synem Bożym. Wie­rzy­my, że gdy­by nie ten duch miło­ści i poświę­ce­nia zaszcze­pio­ny w nie­któ­rych z naszych poprzed­ni­ków, nie było­by naszej wol­no­ści i roz­wo­ju tego, co pol­skie dzi­siaj. Pol­ska skar­bo­na, peł­na jest bez­in­te­re­sow­nej miło­ści, uszla­chet­nio­nej i wsz­cze­pio­nej przez Ewan­ge­lię w ludzi. I to oby­wa­te­le tej zie­mi, naj­czę­ściej pobu­dza­ni wia­rą w Boga, hono­rem i miło­ścią do ziem­skiej Ojczy­zny sta­no­wi­li zaczyn dni wol­no­ści. Dzię­ku­je­my dziś Bogu za wie­lu wiel­kich ojców nie­pod­le­gło­ści! Za pierw­sze­go żoł­nie­rza II Rzecz­po­spo­li­tej, socja­li­stę, mar­szał­ka Józe­fa Pił­sud­skie­go, za poli­ty­ka wizjo­ne­ra naro­do­we­go Roma­na Dmow­skie­go, arty­stę-pia­ni­stę i jed­no­cze­śnie amba­sa­do­ra nie­pod­le­gło­ści Igna­ce­go Jana Pade­rew­skie­go, za przy­wód­cę III Powsta­nia Ślą­skie­go, cha­de­ka Woj­cie­cha Kor­fan­te­go, ludo­wca z Mało­pol­ski, twór­cę świa­do­mo­ści patrio­tycz­nej wśród chło­pów Win­cen­te­go Wito­sa, za publi­cy­stę, przy­wód­cę lewi­cy, Mar­szał­ka Sej­mu, Igna­ce­go Daszyń­skie­go, za żoł­nie­rza, któ­ry doko­nał aktu zaślu­bin Pol­ski z morzem, usta­na­wia­jąc admi­ni­stra­cję pol­ską nad Bał­ty­kiem gen. Józe­fa Hal­le­ra, za żoł­nie­rza, zało­ży­cie­la Związ­ku Wal­ki Czyn­nej, potem mini­stra spraw woj­sko­wych gen. Kazi­mie­rza Sosn­kow­skie­go oraz za tylu innych boha­te­rów nie­pod­le­gło­ści. Sze­ściu z nich otrzy­ma dziś swo­je popier­sia w Par­ku im. Dr. Hen­ry­ka Jor­da­na w Kra­ko­wie. Ludzie z róż­nych stron. Oni nauczy­li się dobrze natu­ry wol­no­ści i miło­ści do Ojczy­zny. Tego, że ona jest wiel­ką skar­bo­ną ludz­kich ofiar. Jeśli trze­ba, byli goto­wi za nią cier­pieć, odda­wać czas, poświę­cać życie. Choć pew­nie róż­ni­li się poglą­da­mi, mie­li swo­je wady i grze­chy, to dopro­wa­dzi­li nas do suwe­ren­no­ści Ojczyzny.

W 1991 inny z wiel­kich Ojców naszej Ojczy­zny krzy­czał do nas: To jest moja mat­ka, ta zie­mia! To jest moja mat­ka, ta Ojczy­zna! To są moi bra­cia i sio­stry! I zro­zum­cie, wy wszy­scy, któ­rzy lek­ko­myśl­nie pod­cho­dzi­cie do tych spraw, zro­zum­cie, że te spra­wy nie mogą mnie nie obcho­dzić, nie mogą mnie nie boleć! Was też powin­ny boleć! Łatwo jest znisz­czyć, trud­niej odbu­do­wać. Zbyt dłu­go nisz­czo­no! (…) Niech się odro­dzi w Bogu ludz­kie ojco­stwo i pol­ska rodzi­na, i ludz­kie macie­rzyń­stwo, niech się odro­dzi rodzi­na, szcze­gól­ne miej­sce Przy­mie­rza Boga z ludź­mi. Imię jego: Kościół domo­wy. (frag­ment homi­lii Jana Paw­ła II z  3 czerw­ca 1991 r. na pły­cie lot­ni­ska w Masło­wie k. Kielc). Sło­wa tego wiel­kie­go roda­ka Papie­ża nas poru­sza­ją miło­ścią. Czy Świę­ty w 1991 roku nie miał racji? Czy jego sło­wa dziś nie brzmią praw­dzi­wie? Jaki model rodzi­ny pro­pa­gu­je­my wśród wie­lu zasob­nych rodzin? Dwa plus jeden plus, ewen­tu­al­nie dodat­ko­wo pies. Taki model jest anty­kon­cep­cyj­ny dla naszej Pol­ski i nie zapo­wia­da jej dobrej koniunk­tu­ry. W skar­bo­nie Ojczy­zny nie przy­by­wa. Poza wyjąt­ka­mi taki model może­my nazwać ego­izmem fary­zej­skim, a nie miło­ścią w jej rodzin­nej for­mie. Wręcz obrzy­dli­we jest nie­rzad­ko sta­wia­ne pyta­nie: a wie­cie ile kosz­tu­je dziec­ko? To wprost nie­ludz­kie pyta­nie osób, któ­rych życie zaczę­ło się za dar­mo i rodzi­ce nigdy nie wysta­wia­li rachun­ku. Dar­mo otrzy­ma­ny, bez­cen­ny dar życia, jest naj­więk­szym skar­bem dorzu­ca­nym do skar­bo­ny z napi­sem Pol­ska.

Ewan­ge­licz­na ubo­ga wdo­wa poka­zu­je nam, że można dać naj­wię­cej, pra­wie nic nie posia­dając. Wystar­czy nauczyć swo­je ser­ce ofiar­no­ści, bo ono nie­raz bar­dzo skur­czo­ne, bar­dzo nasta­wio­ne na sie­bie. W dzi­siej­szym świe­cie rodzi­ce chcą prze­ka­zać dziec­ku jak naj­wię­cej rze­czy mate­rial­nych. Robią tym samym pod­sta­wo­wy błąd. Wyrę­cza­ją dziec­ko, nie­mal wszyst­ko pod­sta­wia­jąc mu do rąk. Ale bra­ku­je im cza­su na czy­ta­nie o histo­rii Ojczy­zny, a nawet na naucze­nie wier­sza — wyli­czan­ki Wła­dy­sła­wa Beł­zy Kate­chizm pol­skie­go dziec­ka. Kto ty jesteś? Polak mały. Jaki znak twój. Orzeł Bia­ły. I to jest ten gro­sik ubo­giej wdo­wy, któ­ry prze­wyż­sza wszyst­kie inne dary. Miłość. Miłość do Ojczy­zny nie­bie­skiej wyra­ża się prze­cież w miło­ści tej Ojczy­zny ziem­skiej, w rodzi­nie i wspól­no­cie narodu.

Mary­ja nasza Patron­ka, była wdo­wą — naj­pięk­niej­szą wdo­wą na zie­mi. Ona wrzu­ci­ła do skar­bo­ny świa­ta Dar naj­cen­niej­szy, Dar na wykup świa­ta, swo­je­go Syna, któ­ry prze­ra­stał Ją god­no­ścią. Uczy­ni­ła to z miło­ści, wypeł­ni­ła wolę Boga. I dla­te­go skar­bo­na Kościo­ła jest cią­gle peł­na skar­bem Jezu­sa, Jego sakra­men­tów świę­tych, Jego Eucha­ry­stii.  Z Niej to czer­pie­my siłę prze­bi­cia, nadzie­ję na lep­szą rodzi­nę i Ojczy­znę. A opie­ka NMP w tym się wyra­zi­ła, że zapo­cząt­ko­wa­na nie­gdyś na tym mariac­kim miej­scu wspól­no­ta wia­ry obda­rza nas cią­gle wiel­kim Skar­bem — Jezu­sem. Niech ten Skarb naj­więk­szy nas prze­mia­na i uczy miło­ści do Ojczy­zny ziem­skiej i tej wiecz­nej. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/