0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Sierdzie-II Niedziela Wielkanocna

Sierdzie-II Niedziela Wielkanocna

Grec­kie sło­wo bap­ti­zo, tłu­ma­czy się „chrzcić”, ale dosłow­nie zna­czy po pro­stu „zanu­rzyć”. Kie­dy mówi­my „chrzczę” ozna­cza to „zanu­rzam” w śmier­ci i zmar­twych­wsta­niu. Tego sło­wa może­my użyć jako stresz­cze­nia sce­ny Ewan­ge­lii. Sta­je­my się dziś Toma­sza­mi. Zanu­rza­my rękę w Boku. Dziś to sło­wo doty­ka nas bez­po­śred­nio. Sło­wo to obja­wia nam tajem­ni­cę „zanu­rza­nia się” w Cia­ło Chry­stu­sa, „zanu­rze­nie” w śmierć i zmar­twych­wsta­nie Jezu­sa — Chry­stu­sa — Mesja­sza — Zba­wi­cie­la. Sły­szy­my od Nie­go: „Pod­nieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Pod­nieś rękę i — zanurz w mym boku (doda­tek auto­ra) — włóż do mego boku, i nie bądź nie­do­wiar­kiem, lecz wie­rzą­cym!” (J 20, 27).

Póź­niej chrze­ści­jań­scy arty­ści wie­lo­krot­nie uka­zy­wa­li wła­śnie tę sce­nę i gest zanu­rza­ją­ce­go się pal­ca w Sier­dziu, w Boku Jezu­sa. Może naj­bar­dziej przej­mu­ją­cy obraz nama­lo­wał Miche­lan­ge­lo Meri­si da Cara­vag­gio z wło­skiej Lom­bar­dii. Jego inter­pre­ta­cja ewan­ge­licz­nej sce­ny otwie­ra oczy. Cara­vag­gio, bo tak zna­my go z histo­rii, nama­lo­wał swo­je dzie­ło w począt­kach XVII wie­ku. Przej­mu­ją­cy i reali­stycz­ny obraz pt. „Nie­wier­ny Tomasz” stresz­cza sytu­ację, w któ­rej czło­wiek spraw­dza same­go Boga, testu­je Jego praw­do­mów­ność, lustru­je Jego Ser­ce. Arcy­cie­ka­wym jest to, co wyra­ża gry­mas na twa­rzy Jezu­sa Cara­vag­gio. Nie wie­my. Ból? Zasko­cze­nie? Cier­pli­wość czy tkli­wość?… Tomasz wsa­dza bowiem wycią­gnię­ty wska­zu­ją­cy palec — dodaj­my dosyć brud­ny — głę­bo­ko w ranę. Dłoń Pana pro­wa­dzi jed­nak bez­piecz­nie dłoń ucznia. Sce­na uka­zu­je rów­nież posta­cie innych apo­sto­łów zaglą­da­ją­cych w Ser­ce — Sier­dzie — Bok Jezu­sa. To pew­nie my dzi­siaj poszu­ku­ją­cy bliż­sze­go pozna­nia tajem­ni­cy zmartwychwstania.

Cara­vag­gio do nas prze­ma­wia. Oto Bóg po raz kolej­ny oka­zu­je swo­je ser­ce w bar­dzo kon­kret­ny spo­sób. Odsło­nił ser­ce na Ostat­niej Wie­cze­rzy tuląc się do nóg, na krzy­żu dając się prze­bić włócz­nią, a teraz po zmar­twych­wsta­niu kon­ty­nu­uje dzie­ło swo­je­go ser­ca. Obraz wzru­sza obser­wa­to­ra, przy­bli­ża­jąc nam sce­nę nie mają­cą pre­ce­den­su w Biblii. A czło­wiek uczest­ni­czy w ser­decz­no­ści Boga. Uczy się jej po zmar­twych­wsta­niu jesz­cze raz i to jesz­cze głę­biej. Głę­biej nawet niż pod krzy­żem. Nastę­pu­je „zanu­rze­nie” w Ser­ce Boga.

Dla­te­go dzi­siaj, pod­czas nasze­go spo­tka­nia na tej Mszy św. potrak­tuj­my Komu­nię św. jako wła­śnie ten moment odkry­wa­nie tajem­ni­cy bli­sko­ści ser­ca Boga. Samo sło­wo miło­sier­dzie, czy­li miłe sier­dzie — miłe ser­ce — ser­ce zdol­ne do kocha­nia — ser­ce głę­bo­kie — sta­nie się wów­czas klu­czem do zro­zu­mie­nia świa­ta widzia­ne­go przez Boga. Miło­sier­dzie, to być może naj­pięk­niej­sze sło­wo świa­ta. Nie nale­ży go mylić z dobro­czyn­no­ścią, jak to czę­sto się dzie­je. Było­by to zupeł­ne zawę­że­nie chrze­ści­jań­stwa do tego istot­ne­go wpraw­dzie, ale jed­ne­go aspek­tu. Bo Miło­sier­dzie to Bóg powra­ca­ją­cy usta­wicz­nie do czło­wie­ka, aby jesz­cze raz wska­zać mu wyż­sze aspi­ra­cje i wyzwa­nia, aby wydo­być dobro spod wszel­kich nawar­stwień zła, zabru­dzeń ducha. Bogu cho­dzi o wydo­by­cie w ludziach dobra oso­bi­ste­go i odwa­gi kochania.

Ta goto­wość powro­tu Boga do ludzi i bez­gra­nicz­na zdol­ność Jego prze­ba­cze­nia niech się prze­ło­ży na nasze ser­ca. Uczest­nicz­my bez ruty­ny w tej tajem­ni­cy „zanu­rze­nia” w Sacrum Boga. Tu i teraz nastę­pu­je dowar­to­ścio­wa­nie czło­wie­ka przez prze­ba­cze­nie Boga. Nam pozo­sta­je pojed­nać się z samym sobą, w ser­cu, poukła­dać się na cały następ­ny tydzień życia oraz prze­ba­czać innym z głę­bi serc, oczy­ścić pamięć ze złych uczyn­ków swo­ich i innych. W Komu­nii św. otrzy­mu­je­my prze­cież — jak mówi­ła św. Fau­sty­na z kra­kow­skich Łagiew­nik — tę iskrę. Iskrę Boże­go Miło­sier­dzia. Nie prze­gap­my tego momen­tu. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/

źródło zdj: Caritas Grudziądz