0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Sekwencja

Sekwencja

Mam wra­że­nie, że każ­dy z nas posia­da wro­dzo­ną cie­ka­wość cudu. Każ­dy chciał­by przy­naj­mniej raz w życiu odpo­wie­dzieć sobie na pyta­nie: jak Bóg spra­wia cuda, jak dzie­ją się te nad­zwy­czaj­ne zdarzenia?

Dziś w opo­wia­da­niu z Ewan­ge­lii Jana, z roz­dzia­łu szó­ste­go, moż­na wydo­być wie­le niu­an­sów ana­to­mii cudu. Pierw­szy szcze­gół: Szedł za Nim wiel­ki tłum, bo oglą­da­no zna­ki, jakie czy­nił dla tych, któ­rzy cho­ro­wa­li. Za Jezu­sem cho­dzi­ły tłu­my. Dosłow­nie śle­dzi­ły go krok w krok. Nawet Herod był cie­kaw cudów Jezu­sa. Nic w tym dziw­ne­go, że my tutaj dziś jeste­śmy. Przy­by­li­śmy za Jezu­sem, aby wypro­sić u Nie­go cuda i łaski. Bo cuda dzia­ły się w histo­rii ludzi i dzie­ją się nadal. Łaska Boża napraw­dę dzia­ła wpo­śród nas.

Dru­gim ele­men­tem ana­to­mii cudu jest ducho­we zaufa­nie. Tyl­ko ufa­ją­cy z głę­bi ser­ca, cud wypro­si, cudu doświad­czy, przy nim cud się dopeł­ni. Ludzie ufa­ją­cy, oni, otrzy­mu­ją dar wycze­ki­wa­ne­go potom­stwa, oni uzy­ska­ją zdro­wie w cięż­kiej cho­ro­bie, oni odnaj­dą cen­ną zgu­bę na dru­gim koń­cu Pol­ski, oni pod­pro­wa­dzą do nawró­ce­nia zatwar­dzia­łe­go grzesz­ni­ka, oni prze­mie­nią swo­je życie. Ponie­waż zawie­rzy­li i zaufa­li. Zba­wi­ciel rzekł do Fili­pa: „Gdzie kupi­my chle­ba, aby oni się naje­dli?”. Mówił to, wysta­wia­jąc na pró­bę zaufa­nie i wiarę.

 Trze­cim ele­men­tem cudu jest w koń­cu pod­da­nie woli Boga. Tego sfor­mu­ło­wa­nia bar­dzo nie lubi świat. Lecz Jezus wprost ocze­ku­je od nas pod­sta­wo­wej lojal­no­ści i goto­wo­ści do wypeł­nia­nia Jego woli. Nie moż­na liczyć na cuda bez naj­mniej­szej nawet poko­ry ze stro­ny czło­wie­ka. Bóg nie zadzia­ła ex machi­na jak­by na zawo­ła­nie pyszał­ka. Zauważ­my, jak w cza­sie roz­mno­że­nia chle­ba Zba­wi­ciel włą­cza w cud bez­po­śred­nio ręce ludzi pokor­nych — Jemu odda­nych. Ręce chłop­ca z pię­cio­ma chleb­ka­mi, ręce Apo­sto­łów, w koń­cu ręce tysię­cy spo­ży­wa­ją­cych posi­łek. Czy mamy takie pokor­ne ręce i ser­ce? Cud prze­cho­dzi nie­rzad­ko na ludzi przez pokor­ne dzia­ła­nie innych ludzi. Pamię­taj­my o tym.

Gdy zaś owo­ce cudu są widocz­ne, trze­ba za cud umieć podzię­ko­wać, aby nic nie zgi­nę­ło z jego dobra. Na górze roz­mno­że­nia Zba­wi­ciel mówi wyraź­nie: „Zbierz­cie pozo­sta­łe ułom­ki, aby nic nie zgi­nę­ło”. Zebra­li więc i ułom­ka­mi z pię­ciu chle­bów jęcz­mien­nych, pozo­sta­ły­mi po spo­ży­wa­ją­cych, napeł­ni­li dwa­na­ście koszów. Ura­do­wa­ni mają jesz­cze coś na potem, cud nie jest dany tyl­ko na jeden dzień. Z jego ułom­ków moż­na jesz­cze wie­le wspa­nia­łe­go uczy­nić i nimi się podzie­lić. Aby nic z rado­ści cudu nie zaginęło.

Jeste­śmy wśród milio­nów, któ­rzy wie­rzą w cuda. My chrze­ści­ja­nie wie­rzy­my głę­bo­ko w to, że cuda i łaski są nie­od­łącz­nym ele­men­tem obec­no­ści Boga wśród nas. One nie tyl­ko pod­sy­ca­ją wia­rę. One wyzwa­la­ją następ­ne nad­zwy­czaj­ne zda­rze­nia. Już od począt­ku świa­ta ludzie są świad­ka­mi wie­lu sekwen­cji cudów. Cud stwo­rze­nia, cud życia prze­pla­ta­ją się w łań­cu­chu z maleń­ki­mi cuda­mi naszych oso­bi­stych prze­żyć i doświad­czeń. To taka Boża sekwen­cja. W niej uczest­ni­czy­my. Bo doświad­czy­li­ście już kie­dyś mniej­szej czy więk­szej inter­wen­cji Boga, prawda?

Nie zapo­mnij­my, że cza­sa­mi już małe dzia­ła­nie z naszej stro­ny, wspar­te modli­twą, przy­ję­tym świę­tym sakra­men­tem i zawie­rze­niem łasce Ducha Świę­te­go, powo­du­je sekwen­cję nie­by­wa­łych zda­rzeń wokół. Wystar­czy gło­śno wypo­wie­dzieć czy­jąś potrze­bę w naj­bliż­szym oto­cze­niu czy w przy­god­nie zamó­wio­nej taxi, a wokół znaj­dzie się wie­lu życz­li­wych. W ubie­głym roku pewien mło­dy, zmar­twio­ny obro­tem życia męż­czy­zna przy­był do namio­tu Świa­to­we­go Dnia Ubo­gie­go na kra­kow­skim Małym Ryn­ku z jed­ną proś­bą: „nie chcę już być bez­dom­nym, nie chcę żyć przy śmiet­ni­ku, w porzu­co­nej karo­se­rii-wra­ku samo­cho­du, nie chcę tam jadać!” I stał się cud. Od tam­tej pory ów czło­wiek pra­cu­je, ma już miesz­ka­nie i wspa­nia­le daje sobie radę. Wypo­wie­dział jed­no zda­nie. I sta­ło się. Bóg to sprawił.

Jed­no nasze „tak” powie­dzia­ne Bogu wie­le potra­fi  zmie­nić i napra­wić w świe­cie. Wte­dy z nie­do­stat­ku roz­wi­ja się nad­miar. I dzie­je się następ­ny cud. Stąd dzi­siaj, teraz, w tej sekun­dzie wypo­wiedz­my przed ołta­rzem Jezu­sa Eucha­ry­stycz­ne­go naszą proś­bę o cud, o jed­ną nad­zwy­czaj­ną inter­wen­cję z Góry, o jed­ną potrzeb­ną łaskę. Uczyń­my to… Pro­śmy… A potem postę­puj­my według instruk­cji: widzieć cud, Bogu pokor­nie zaufać, dzia­łać na rzecz i w koń­cu podzię­ko­wać. A potem cze­kać na następ­ny cud w Bożej sekwen­cji. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/