Na początek pytanie. Proszę wymienić imiona czterech rybaków, którzy zmienili specjalizację z ryb na połów ludzi. (…) To dosyć proste zadanie po przeczytanej przed chwilą perykopie. Tej czwórki nie można mylić jednak z czterema ewangelistami. Tylko jedno imię się powtarza. Jakie? (…) Podpowiem: posiada trzy litery. To również łatwe zadanie. Ale już trudniejsze jest zachwycić się tak Jezusem, aby wymienić stare życie na nowe. Ta gotowość porzucenia wszystkiego, by pójść definitywnie za głosem Zbawcy w czasach tylu atrakcji świata jest jak najdroższy skarb — drogocenna perła wieczności. Dziś pośród kroczącej apostazji wielu ludzi, w której uczestniczymy obserwacją, połów ludzki jest jakby niewielki. Pytamy dlatego na dzisiejszej Eucharystii jak odbić od brzegu rutyny-niedowiarstwa, jak ruszać skutecznie do ludzi w Imię Pana Czasów?
Po pierwsze potrzeba pokory, wykreślania „siebie” z linii życia, tzn. własnych przyzwyczajeń, nadużyć, występków, wojen małych i dużych jako metody rozwiązywania sporów, oraz samozadufania. Potrzeba wyzwolenia, czyli porzucenia życia po omacku, bez Jezusa, mając nadzieję na czysto ludzki sukces, a nie tryumf sensu i nadprzyrodzoności. Po drugie potrzeba wybrania Ewangelii i zaprzestania obwoływania narzędzi komunikacji i ich projekcji za bezpieczne przystanie. Jeśli nam się to uda osiągniemy zadawalający stan chrześcijaństwa. Takim stanem żył wielki patron Japonii, św. Paweł Miki, patron ubiegłego czwartku.
Historia jest godna scenariuszu filmowego. W roku 1549 na wyspę Kiusiu przybywa pierwszy misjonarz Japonii: św. Franciszek Ksawery. Przebywa tam zaledwie dwa lata, ale i to wystarczy, by prawda o zmartwychwstaniu z wyspy Kiusiu, przez Sikoku trafiła na największą wyspę Honsiu. Tam, 15 lat później, w mieście Kioto, w tradycyjnej rodzinie samuraja przychodzi na świat Pauro-Paweł Miki. Gdy ma 5 lat przyjmuje chrzest, a potem po solidnym namyśle, gdy ma lat 22 wstępuje do jezuitów. Przez 10 jako kleryk pomaga misjonarzom i przygotowuje się do własnych święceń. Przed ich przyjęciem trafia do więzienia. Za co? Za działanie na szkodę państwa – okazało się bowiem, że Dobra Nowina o Jezusie może w rodzinnym mieście zagrozić tradycji i władzy szogunów.
W więzieniu Paweł spotyka 25 towarzyszy przyszłej męczeńskiej kaźni, to jest: 2 innych jezuitów, 6 franciszkanów i 17 tercjarzy-przewodników świeckich grup modlitewnych. Otrzymali ten sam wyrok co Pauro-Paweł: śmierć przez ukrzyżowanie. Wyrok miał odbyć się jednak w Nagasaki na wyspie Kiusiu 1000 km od stołecznego Kioto. Więźniowie-kajdaniarze pokonują tę odległość w miesiąc, zmagają się z ranami i chłodem, bo podróżują zimą. Ich widok jest jakby pielgrzymką ostatnią po ojczyźnie. Niedoszły pierwszy ksiądz pociesza swoich towarzyszy. Jest silny. Na wzgórzu za miastem Nagasaki, gdzie przygotowano już dla nich 26 krzyży krzyczy do zebranych jak przystało na prawdziwego samuraja: „Nie ma innej drogi do zbawienia niż droga chrześcijan. Przebaczam wszystkim, którzy przyczynili się do mojej śmierci. Nie czuję nienawiści, chcę wszystkich was zdobyć dla Chrystusa”.
On i towarzysze giną 5 lutego 1597 roku zakłuci w końcu lancami eskortujących ich żołnierzy. Upodobnili się do Jezusa. W Nagasaki, po 300 latach, po trzywiekowych prześladowaniach zostanie wzniesiona na tym miejscu katedra Urakami, swoista Notre-Dame Japonii, największa katedra w całej Azji Wschodniej. Została zrównana z ziemią 9 sierpnia 1945 roku o godzinie 11.02 przez bombę atomową i następnie odbudowana w stylu neoromańskim. Mimo prześladowań wiara trwała w tym regionie pod nazwą kakure-kirishitan, czyli „ukryci chrześcijanie”.
Usłyszmy dzisiaj precyzyjne, wyraźne skierowane wezwanie każdego z nas. Ciebie i mnie. „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił” (Łk 5, 10). Takiego bezwarunkowego, całkowitego, dziecięcego zaufania do Pana powinniśmy się uczyć. Bo na tej mszy świętej Pan mówi do nas to wielkie słowo: „Nie bój się — łów ludzi”. Co w praktyce ma to oznaczać? Ten tydzień nam to pokaże. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/