0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Rodzic czy partner?

Rodzic czy partner?

Jed­na z szwedz­kich par­tii poli­tycz­nych w opo­zy­cji do tra­dy­cji, zapla­no­wa­ła w latach sie­dem­dzie­sią­tych wiel­ką refor­mę spo­łecz­ną doku­men­tem: „Rodzi­na przy­szło­ści” (Szwe­cja 1972 r.). Model rodzi­ny z tego doku­men­tu prze­sta­wiał akcent two­rze­nia tej pierw­szej komór­ki spo­łecz­nej ze sło­wa miłość na… nie­za­leż­ność. Uff… Jak pomy­śle­li — tak zro­bi­li. Miłość, do tej pory rozu­mia­ną jako odda­nie dru­giej oso­bie, jako bez­in­te­re­sow­ny dar zde­fi­nio­wa­no jako auto­no­mię od dru­giej oso­by, czy­li mał­żon­ka czy tej trze­ciej oso­by, czy­li dziec­ka. Błąd antro­po­lo­gicz­ny i par­tyj­ny eks­pe­ry­ment dopro­wa­dził w tym szwedz­kim mode­lu „miło­ści” do wpro­wa­dze­nia indy­wi­du­ali­zmu jako zasa­dy spo­łecz­nej. Co się wyda­rzy­ło po paru dzie­się­cio­le­ciach sto­so­wa­nia w prak­ty­ce zało­żeń tego mode­lu? Zapa­no­wa­ła ist­na pla­ga samot­no­ści, co zapre­zen­to­wał film doku­men­tal­ny pt. „Szwedz­ka teo­ria miło­ści” w reży­se­rii Eri­ka Gandiniego.

Pla­ne­ta sin­gli? Taki sys­tem nie ma przy­szło­ści, ponie­waż nie rodzi, nie owo­cu­je. Odej­ście od wzor­ców natu­ral­nych wska­zy­wa­nych rów­nież przez naszą Biblię jako źró­dło szczę­ścia dopro­wa­dza do zaist­nie­nia rodzi­ny ist­nie­ją­cej tyl­ko teo­re­tycz­nie. Nie moż­na bowiem bez­kar­nie zamie­nić sło­wa rodzic na part­ner. Nie moż­na! Bo niby w imię cze­go wybiór­czo trak­to­wać fun­da­men­tal­ny i natu­ral­ny model rodzi­ny. Uwal­nia­nie oby­wa­te­li od wzor­ca tra­dy­cyj­nej rodzi­ny przez pro­mo­cje nie­god­nych zacho­wań i ośmie­sza­nie wspól­not kościel­nych dopro­wa­dzi­ło już tu i ówdzie do sta­nu, w któ­rym poło­wa miesz­kań zamiesz­ka­na jest przez jed­ne­go oby­wa­te­la. Tyle, że zupeł­nie nie­za­leż­ni czu­ją się coraz bar­dziej samot­ni, zagu­bie­ni i depresyjni.

Zapo­mnie­nie, że czło­wiek jest isto­tą rodzin­ną nie wiesz­czy powo­dze­nia żad­nej insty­tu­cji, rów­nież tej ban­ko­wej. Ide­ał związ­ków part­ner­skich, ludzi nie­za­leż­nych, finan­so­wo usta­wio­nych, wspie­ra­nych przez pań­stwo, któ­rych łączy tyl­ko i wyłącz­nie krót­ko­trwa­ła więź emo­cjo­nal­na pro­wa­dzi do zaprze­cze­nia isto­cie życia na zie­mi. Na samych emo­cjach nie zbu­du­je się rodzi­ny i cywi­li­za­cji. Bo miłość to przede wszyst­kim dłu­go­dy­stan­so­wa więź. To prze­cież obser­wu­je­my w Betle­jem. Nie ma gospo­dy, nie ma nawet skrom­ne­go miesz­kan­ka, lecz jest miłość i cie­pło rodzi­ny. Jest bło­go­sła­wień­stwo z Góry. Przy nim się ogrze­wa­my jako chrze­ści­ja­nie i tego cie­pła star­cza jesz­cze dla cywi­li­za­cji euro­pej­skiej. Jak dłu­go? Ufa­my, że do koń­ca świata.

Wspól­no­ta ludzi wie­rzą­cych, Kościół, w kalen­da­rzu litur­gii raz w roku przy­po­mi­na nam tę wiel­ką mądrość. Rodzi­na to zna­czy więź. Rodzi­na to zna­czy wspól­no­ta. Rodzi­na to tam, gdzie się rodzi. Dzi­siaj Świę­ta Rodzi­na: Jezus, Mary­ja i Józef wska­zu­ją nam na isto­tę spra­wy. W dobie powszech­ne­go kry­zy­su życia rodzin­ne­go, wie­lu grze­chów prze­ciw­nych rodzi­nie, potrze­bu­je­my nie tyl­ko pro memo­ria i wzor­ca, ale przede wszyst­kim wsta­wien­nic­twa i uzdrowienia.

Na tej Eucha­ry­stii modli­my się przez orę­dow­nic­two Świę­te­go Józe­fa o męż­czyzn, dobrych i odpo­wie­dzial­nych mężów i ojców, któ­rzy potra­fią powścią­gać wła­sne ambi­cje i ego­izm i słu­żyć rodzi­nie. Pro­si­my Świę­tą Mary­ję o wsta­wien­nic­two za kobie­ta­mi, aby nie lęka­ły się bycia wiel­ko­dusz­ny­mi żona­mi i mama­mi. A same­go Jezu­sa pro­si­my, aby uzdra­wiał rela­cje mię­dzy żona­mi i męża­mi oraz rodzi­ca­mi i dzieć­mi. Po to jest ta Eucha­ry­stia. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/