0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Rekuperacja

Rekuperacja

Reku­pe­ra­cja, odzysk, recy­kling to dziś bar­dzo popu­lar­ne sło­wa. Nie­zwy­kle eko­lo­gicz­ne podej­ście czło­wie­ka do świa­ta natu­ry na począt­ku, na pierw­szym miej­scu jed­nak powin­no być sto­so­wa­ne do nie­go same­go. Nie wyłącz­nie do odpa­dów i śmie­ci. Przy­po­mi­na o tym wyraź­nie dzi­siej­sze Sło­wo z Ewan­ge­lii Łuka­sza (Łk 15, 1n). Ono pro­mu­je zde­cy­do­wa­nie eko­lo­gię czło­wie­ka. Bo Bóg — Dobry Pasterz nie pozo­sta­wia nas sie­ro­ta­mi. W swo­jej miło­ści pozo­sta­wia nam wiel­ką wol­ność i nigdy jej nie łamie. Jed­nak poszu­ku­je, poka­zu­je, że poza Nim nie może­my być szczę­śli­wi. Zechce­my odejść, zagu­bić się, scho­wać przed Nim? Nie zatrzy­mu­je siłą. Bóg tak kocha, że chce decy­zji ser­ca na nawró­ce­nie. Wte­dy wyru­sza na ratunek.

Jest jeden para­doks tego frag­men­tu Ewan­ge­lii Łuka­sza. Bo jak rozu­mieć pew­ną nie­ostroż­ność Dobre­go Paste­rza? Pozo­sta­wia 99 owiec i chce odzy­skać jed­ną, któ­ra woła? Prze­cież może stra­cić całą gru­pę. Otóż w cza­sach Jezu­sa w Pale­sty­nie duży­mi sta­da­mi opie­ko­wa­ło dwóch lub trzech paste­rzy. Gdy odszedł jeden, zawsze pozo­sta­wał ktoś do pil­no­wa­nia resz­ty owiec. Stąd upraw­nio­na jest taka pro­sta, ale jak­że atrak­cyj­na ducho­wo odpo­wiedź na pyta­nie o nie­ostroż­ność Dobre­go Paste­rza: gdy Syn Boży idzie szu­kać owiec, Bóg Ojciec i Duch Św. opie­ku­ją się nadal sta­dem. Nic owo­com nie gro­zi. I gdy Syn Czło­wie­czy wisi na krzy­żu, odda­je życie nie za jed­ną owcę, ale po kolei za wszyst­kie owce, któ­re zna z imie­nia i nazwi­ska, któ­re nawraca.

Reku­pe­ra­cja czło­wie­ka to marze­nie Boga. O ile oczy­wi­ście Bóg ma marze­nia, to jed­nym z nich jest na pew­no odzysk zagu­bio­nej oso­by, zagu­bio­nej duszy. To pierw­szy plan Boga dla czło­wie­ka: plan zba­wie­nia. Dla­te­go pod­czas tej Mszy św. jesz­cze raz daj­my się Bogu odna­leźć, pamię­ta­jąc, że reku­pe­ra­cja — nawró­ce­nie grzesz­ni­ka — to cią­gły pro­ces. Pro­ce­sem odwrot­nym jest spo­ga­nie­nie. Chrze­ści­ja­nie od wie­ków nie­ustan­nie są w tym pro­ce­sie nawró­ce­nia aktyw­ni. Albo tra­cą swo­ją dro­gę, gubią się. Chrze­ści­ja­nie trak­tu­ją życie nie tyl­ko jak cho­dze­nie po kra­wę­dzi: raz dobro i raz zło. Nawra­ca­ją się cią­gle na to, co wyż­sze, na war­to­ści szla­chet­niej­sze. Niech tego wie­czo­ru radość nawra­ca­nia sta­nie się tak­że naszym udziałem.

Zobacz­my św. Paw­ła jak u nie­go prze­biegł ten pro­ces nawró­ce­nia na to, co naj­bar­dziej ambit­ne w życiu. Od czło­wie­ka-cia­ła, od wła­sne­go „ja”, fary­zej­skie­go „ego”, od prze­śla­dow­cy wspól­no­ty Kościo­ła, do naśla­do­wa­nia Jezu­sa Chry­stu­sa i apo­sto­ła naro­dów był tyl­ko jeden krok.  Paweł pisze: Jeśli ktoś inny mnie­ma, że może ufność zło­żyć w cie­le, to ja tym bar­dziej: obrze­za­ny w ósmym dniu, z rodu Izra­ela, z poko­le­nia Benia­mi­na, Hebraj­czyk z Hebraj­czy­ków, w sto­sun­ku do Pra­wa fary­ze­usz, co do gor­li­wo­ści prze­śla­dow­ca Kościo­ła, co do spra­wie­dli­wo­ści legal­nej sta­łem się bez zarzu­tu. Ale to wszyst­ko, co było dla mnie zyskiem, ze wzglę­du na Chry­stu­sa uzna­łem za stra­tę. I owszem, nawet wszyst­ko uzna­ję za stra­tę ze wzglę­du na naj­wyż­szą war­tość pozna­nia Chry­stu­sa Jezu­sa, Pana moje­go (Flp 3,3–8a). Paweł dał się porwać chrze­ści­jań­stwu i dro­dze nawró­ce­nia. Nastą­pi­ła u nie­go owa reku­pe­ra­cja ducha, meta­no­ja, zmia­na myśle­nia, tak sil­ny żal, że prze­bu­do­wał grun­tow­nie życie. Dał się odna­leźć Dobre­mu Paste­rzo­wi. Potem już za Nim cho­dził i poma­gał w nawró­ce­niu innych.

Dziś kie­dy cie­szy­my się obec­no­ścią aler­go­lo­gów i pneu­mo­no­lo­gów z oka­zji ich już 24-ej kon­fe­ren­cji pro­fe­sjo­nal­nej, popa­trz­my też na jesz­cze jeden oprócz św. Paw­ła życio­rys. Z nami bowiem dziś Muzeum Naro­do­we w Kra­ko­wie cele­bru­je  180. rocz­ni­cę uro­dzin Jana Matej­ki, 125-lecie jego śmier­ci oraz 120. rocz­ni­cę eks­po­zy­cji w jego domu przy ul. Flo­riań­skiej. Jak wie­my, Jan Matej­ko to wiel­ki malarz i histo­rio­zof. Postrze­gał losy ojczy­ny ziem­skiej Pol­ski poprzez wybit­ne oso­bo­wo­ści tę histo­rię kształ­tu­ją­ce. Ten kra­ko­wia­nin był jed­nak czło­wie­kiem poważ­nej wia­ry, zdol­nym do sku­pie­nia i medy­ta­cji. Znał dok­try­nę wia­ry i był wraż­li­wy na spra­wy kościel­ne. W swo­ich wspo­mnie­niach prof. Sta­ni­sław hr. Tar­now­ski napi­sał o nim tak: „W Wiel­ki Pią­tek roku 1884 Matej­ko, bar­dzo smut­ny, bar­dzo przy­gnę­bio­ny, cho­dził po kościo­łach odwie­dzać gro­by. Trwa­ło to kil­ka godzin. Czy w modli­twie zna­lazł pocie­chę, czy tyl­ko w roz­my­śla­niach o Męce Pań­skiej i Zmar­twych­wsta­niu natchnie­nie – po powro­cie zaczął natych­miast malo­wać ten obraz i skoń­czył go w dni dzie­sięć”. Cho­dzi o słyn­ny obraz Matej­ki „Wnie­bo­wstą­pie­nie”. Nim Matej­ko ośmie­lał wia­rę i uła­twiał pro­ces nawró­ce­nia ludzi.

Jego wraż­li­wość arty­stycz­na uka­za­ła odbior­com Chry­stu­sa wstę­pu­ją­ce­go do nie­ba na tle ogrom­ne­go ser­ca, na któ­rym dostrze­ga­my zapi­sa­ne sło­wo „Maria”. Na obra­zie Jezus wstę­pu­je do nie­ba w sce­ne­rii nie­do­słow­nej, abs­trak­cyj­nej, wręcz mistycz­nej. U góry obra­zu autor umie­ścił wyraź­ne swo­je wyzna­nie wia­ry w Trój­cę Świę­tą. Dostrze­ga­my bowiem blask przy­bie­ra­ją­cy kształt trój­ką­ta. Co cie­ka­we, Matej­ko łączy w jed­nym obra­zie wyzna­nie zbaw­czej śmier­ci Jezu­sa na krzy­żu, Jego zmar­twych­wsta­nie i wnie­bo­wstą­pie­nie. Jego Chry­stus jest jesz­cze pora­nio­ny, ale już zapra­sza­ją­cy do nie­ba. Chry­stus patrzy na nas ocza­mi Dobre­go Paste­rza. Tłem dla Zba­wi­cie­la jest ogrom­na man­dor­la – czy­li aure­ola obej­mu­ją­ca całą postać – przy­bie­ra­ją­ca kształt ser­ca pod­trzy­my­wa­ne­go przez anio­ły. Imię „Maria”, zapi­sa­ne na tym ser­cu, wpi­su­je ducho­wość arty­sty w kli­mat maryj­ny i zara­zem mariacki.

Mariac­ki? Pod­czas tej Eucha­ry­stii oto­cze­ni jeste­śmy przez matej­kow­skie­go pro­jek­tu anio­ły poli­chro­mii pre­zbi­te­rium, przy­ozdo­bio­ne tęczo­wy­mi skrzy­dła­mi i śpie­wa­ją­ce na naszych oczach lita­nię do Maryi, jeste­śmy pro­wa­dze­ni jak­by wia­rą tego kra­kow­skie­go arty­sty w świat nie­wi­dzial­nych duchów, pro­sto do nie­ba. Łatwiej nam tutaj wycho­dzić z cie­nia ziem­skich labi­ryn­tów, grze­chów, wcho­dzić w śla­dy kon­wer­ty­tów, reku­pe­ru­jąc nasze życie dla dro­gi ewan­ge­licz­nej, w codzien­nej wędrów­ce za Dobrym Paste­rzem. Niech tak się sta­nie. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/