0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Reforma

Reforma

Ordo Pre­di­ca­to­rum, Zakon kazno­dziej­ski św. Domi­ni­ka – do takiej nomen­kla­tu­ry przy­zwy­cza­je­ni jeste­śmy. Jed­nak pro­re­for­ma­tor­sko może powi­nien się nazwać w tym dniu wspo­mnie­nia Mat­ki Bożej: Zako­nem Pro­pa­ga­to­rów Różań­ca Świę­te­go. Ot, taka mała refor­ma na czas tej wspól­nej modli­twy i dziękczynienia.

Metry­ka różań­ca pocho­dzi z cza­sów „jasne­go śre­dnio­wie­cza”, cza­sów fun­da­cji uni­wer­sy­te­tów i zako­nów. For­ma różań­co­wej poboż­no­ści obej­mu­ją­ca zestaw 15 tajem­nic do medy­to­wa­nia, poja­wi­ła się, po raz pierw­szy w pismach Domi­ni­ka z Prus (1382–1461), mni­cha kar­tu­skie­go. Porów­ny­wa­no wów­czas odma­wia­nie różań­ca do dawa­nia róż Mat­ce Bożej, stąd nazwa róża­niec czy­li wie­niec róż. Kształt modli­twie nadał domi­ni­ka­nin bł. Ala­mus a la Roche w XV wie­ku – usta­lił licz­bę 150 „Zdro­waś Mary­jo”, któ­ra mia­ła być odwzo­ro­wa­niem 150 psal­mów, prze­pla­ta­nych modli­twą „Ojcze nasz”. Legen­dy (spi­sa­ne już po jego śmier­ci) przy­pi­su­ją mu wizje Mat­ki Bożej, różań­ca i św. Domi­ni­ka w latach 60. XV w. Dzię­ki zako­no­wi domi­ni­kań­skie­mu modli­twa różań­co­wa roz­po­wszech­ni­ła się na cały Kościół. A Jan Paweł II, codzien­ny admi­ra­tor tej for­my poboż­no­ści, 16 paź­dzier­ni­ka 2002 w liście apo­stol­skim „Rosa­rium Vir­gi­nis Mariae” wpro­wa­dził roz­wa­ża­nie pię­ciu nowych tajem­nic z życia Jezu­sa, pod nazwą Tajem­nic Świa­tła. Znaj­dzie­my tę „refor­mę”.

Wra­ca­jąc jed­nak do Zako­nu św. Domi­ni­ka, znaj­du­je­my gene­zę różań­ca już w pier­wot­nych kon­sty­tu­cjach domi­ni­kań­skich (ok. 1220). Od conver­sów, czy­li bra­ci świec­kich (obec­nie nazy­wa­nych brać­mi koope­ra­to­ra­mi) wyma­ga­no odma­wia­nia usta­lo­nej licz­by Pater zamiast róż­nych godzin kano­nicz­nych, któ­rych nie mogli oni śpie­wać z duchow­ny­mi, gdyż zazwy­czaj byli nie­pi­śmien­ni i wspie­ra­li wspól­no­tę, zaj­mu­jąc się pra­cą ręcz­ną. W 1252 roku kapi­tu­ła gene­ral­na, odby­wa­ją­ca się w szwedz­kim Lund, pod­ję­ła nawet pierw­szą pró­bę doda­nia stu Ave do stu Pater, któ­re bra­cia świec­cy odma­wia­li w ramach suf­fra­giów za zmar­łych. A nr 50-ty kon­sty­tu­cji domi­ni­kań­skiej z 1969 r. wska­zu­je wiel­ką tra­dy­cję: „Habit zakon­ny skła­da się z bia­łej tuni­ki, szka­ple­rza i bia­łe­go kap­tu­ra, z czar­nej kapy i czar­ne­go kap­tu­ra oraz ze skó­rza­ne­go pasa z różań­cem”. Róża­niec jawi się przy pasie jak miecz ducho­wej wal­ki ze Złym, z wro­giem sta­ro­daw­nym i jego syna­mi. Ale jed­nak przede wszyst­kim róża­niec nie prze­sta­je być wię­zią modli­twy. Przy­po­mnę więc jesz­cze jed­ną tra­dy­cję zako­nu pro­pa­ga­to­rów różań­ca: w XVI w. ojciec Domin­go Betan­zos OP (zm. 1549), pierw­szy pro­win­cjał domi­ni­kań­skiej pro­win­cji Mek­sy­ku, wyma­gał od bra­ci tej pro­win­cji nosze­nia różań­ców na szyi. Prak­ty­ka ta tra­fi­ła wraz z hisz­pań­ski­mi domi­ni­ka­na­mi do Ame­ry­ki Połu­dnio­wej i w koń­cu na Fili­pi­ny i Dale­ki Wschód. Bra­cia wędru­jąc nawet bez ksiąg świę­tych mogli czy­tać z różań­ca tajem­ni­ce sło­wa Boże­go i sakramentów.

Dla Jana Paw­ła II róża­niec ukry­wał swój sens w haśle Św. Paw­ła z Listu do Fili­pian „Dla mnie żyć to Chry­stus”. To jak­by hasło z życia pierw­szej z świę­tych Kościo­ła, Maryi, Mat­ki Nasze­go Pana. W tej meto­dzie modli­tew­nej medy­ta­cji Jan Paweł II odwo­łu­je się jesz­cze do pery­ko­py ewan­ge­licz­nej o spo­tka­niu św. Pio­tra ze Zmar­twych­wsta­łym nad brze­giem Jezio­ra Tybe­riadz­kie­go. Wte­dy dopie­ro, po zmar­twych­wsta­niu uczeń naj­głę­biej rozu­mie, medy­tu­je i pozna­je histo­rię i wolę Mistrza. Papież pod­kre­ślił, iż „by zro­zu­mieć róża­niec, trze­ba wejść w dyna­mi­kę psy­cho­lo­gicz­ną wła­ści­wą miło­ści” z tego wyda­rze­nia. Powta­rza­nie słów miło­ści ma dopro­wa­dzić do wyro­bie­nia posta­wy miło­ści opo­wie­dzia­nej ser­cem i życiem. I tu docho­dzi­my do wiel­ko­ści tej modlitwy.

Dzię­ku­je­my wam Domi­ni­ka­nie. Róża­niec stał się dzię­ki waszej dobrej pro­pa­gan­dzie dla tak wie­lu z ochrzczo­nych pod­ręcz­ną Biblią peł­ną tajem­ni­cy, wia­ry i medy­ta­cji. Nosi­my go czę­sto w kie­sze­niach sutann, płasz­czy, poda­je­my do rąk cho­rym, dzie­ciom I Komu­nij­nym czy ludziom piel­grzy­mu­ją­cym. I odma­wia­my go sami lub w gru­pach choć­by tych zwa­nych „Róża­mi” ucząc się chrze­ści­jań­skie­go ABC i uni­ka­nia pokus. A dzi­siej­sza modli­twa wie­czor­na niech sta­nie się dla nas wiel­kim dzięk­czy­nie­niem za róża­niec świę­ty, za wszyst­kie medy­ta­cje uczy­nio­ne w tym klasz­to­rze, za wszel­ką pomoc ducho­wą dozna­ną przez różań­co­we prak­ty­ki w tym mie­ście od setek lat. Może­my zapy­tać na koniec reto­rycz­nie: Jakie było­by życie Kra­ko­wa i para­fii Mariac­kiej bez ducho­wo­ści różań­ca, ile dobra zakwi­tło i owo­co­wa­ło już w nas przez poko­le­nia dzię­ki tej z pozo­ru naiw­nej i pro­stej modli­twie, któ­ra roz­pro­pa­go­wa­li u począt­ku nasi Domi­ni­ka­nie? To wie tyl­ko dobry Bóg.

/​ks. inf. Dariusz Raś/
Kaza­nie wygło­szo­ne we wspo­mnie­nie NMP Różań­co­wej u oo. Dominikanów