0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Ratunek

Ratunek

Wiel­ko­dusz­ną zasa­dę miło­ści nie­przy­ja­ciół trud­no wyja­śnić zwłasz­cza dzie­ciom. Prze­cież i nam doro­słym przy­spa­rza ona spo­ro kło­po­tów. Kie­dy sły­szy­my krzyk „Ratun­ku” skie­ro­wu­je­my się natych­miast ku ludziom woła­ją­cym o pomoc. Ale jeśli ktoś, kto nas oszu­kał, obmó­wił, oszwa­bił, okradł czy choć­by okpił i woła „Ratun­ku” – to czy nie trud­niej nam przyjść mu z pomo­cą. Rodzi się bowiem wąt­pli­wość: „Pomoc­na dłoń dla tego, któ­ry wypo­wie­dział i wyrzą­dził mi tyle zła? Co to to nie. Może spra­wie­dli­wie spo­tka­ło go nie­szczę­ście i teraz szu­ka ratun­ku!” Czy nie tak pod­po­wia­da nam instynkt. Jed­nak cze­go inne­go uczy nas dzi­siej­sza ewan­ge­licz­na nauka same­go Jezusa.

Bóg tyle razy odbie­rał od nas nie­wdzięcz­ność: a to mar­ne posta­no­wie­nia popra­wy, a to sła­bą wolę w posta­no­wie­niach, czy to dosyć mar­ne wyko­rzy­sta­nie talen­tów, a nawet brak ser­ca wobec cudów natu­ry. Dobry Bóg wciąż jed­nak nie prze­sta­je nas kochać jako swo­ich nie­sfor­nych dzie­ci. Bóg nie przy­le­pia nam łat­ki „nie­przy­ja­ciel”. Ratu­je ludzi. Kocha miło­sier­nie tzn. cier­pli­wie, daje płaszcz, suk­nię, pier­ścień, san­da­ły mar­no­traw­nym synom i cór­kom. Co wię­cej, przy­go­to­wu­je miesz­ka­nie w nie­bie. Stąd i my może nie kla­sy­fi­kuj­my ludzi jako „wro­gów”, lecz raczej i co naj­wy­żej „jako jesz­cze nienawróconych”.

Odkryj­my na dzi­siej­szej Eucha­ry­stii ten uni­kal­ny tryb życia w śla­dzie Jezu­sa, ten smak bycia iko­na­mi Boga: „Miłuj­cie waszych nie­przy­ja­ciół; dobrze czyń­cie tym, któ­rzy was nie­na­wi­dzą; bło­go­sław­cie tym, któ­rzy was prze­kli­na­ją, i módl­cie się za tych, któ­rzy was oczer­nia­ją. Jeśli cię kto ude­rzy w poli­czek, nad­staw mu i dru­gi. Jeśli zabie­ra ci płaszcz, nie broń mu i sza­ty. Dawaj każ­de­mu, kto cię pro­si, a nie dopo­mi­naj się zwro­tu od tego, któ­ry bie­rze two­je. Jak chce­cie, żeby ludzie wam czy­ni­li, podob­nie wy im czyń­cie”. Czy jest bar­dziej na świe­ce zadzi­wia­ją­ca nauka? Łukasz był rów­nież nią zasko­czo­ny, zapa­mię­tał ją dokład­nie i prze­ka­zał nam tę zło­tą zasa­dę nie­ba. Ona nie może pocho­dzić prze­cież od ludzi: gdzie raczej spra­wie­dli­wość mówi oko za oko i ząb za ząb.

Miłość nie­przy­ja­ciół to wzię­cie udzia­łu jak­by w pisa­niu Bożej histo­rii. Czyż nie tak? Pan dzie­jów nie tyle szu­ka zdol­nych komen­ta­to­rów Pisma Świę­te­go, co szu­ka zdol­nych serc, któ­re przyj­mu­jąc Jego Sło­wo, prze­mie­nia­ją ducha świa­ta i widzą to, co zawar­to wewnątrz Ewan­ge­lii. Nie nale­ży dla­te­go cało­wać tyl­ko okła­dek Pisma Świę­te­go, ale zapo­znać się z Ewan­ge­lią, pasjo­no­wać się nią w kon­kre­cie. Kie­dy to czy­ni­my wyda­je­my owoc już na zie­mi. „Naj­więk­sze przy­ka­za­nie” — ratun­ko­wa miłość nie­przy­ja­ciół niech nie pozo­sta­nie mar­twą lite­rą. Duch Świę­ty niech spra­wi w nas goto­wość na prze­ba­cze­nie naszym nie­przy­ja­cio­łom i nazwa­nie ich „potrze­bu­ją­cy­mi miło­sier­dzia Ojca”. To nie­ła­twe? Jed­nak Duch Świę­ty niech nas tego uczy. Niech spra­wi, że wej­dzie­my na tę dro­gę prze­kształ­ca­nia nas na obraz i podo­bień­stwo Dru­gie­go Ada­ma, Jezu­sa. Choć nosi­my obraz ziem­skie­go czło­wie­ka, tak też nośmy wyraź­ny obraz Czło­wie­ka nie­bie­skie­go. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/