0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Przemiana

Przemiana

Woda i wino. Tajem­ni­cza prze­mia­na. Wiel­ka zapo­wiedź licz­nych cudów Jezu­sa w Kanie Gali­lej­skiej. Taki począ­tek zna­ków, począ­tek dro­gi do tajem­ni­cy zba­wie­nia, śmier­ci i zmar­twych­wsta­nia Pana nas zasta­na­wia. Dla­cze­go uczta wesel­na? Cud prze­mia­ny wody w wino, prze­mia­ny bra­ku w obfi­tość, wsty­du w radość? (J 2, 1–11). Bóg nie wybie­ra momen­tu i oko­licz­no­ści przy­pad­ko­wo! Ta obec­ność Jezu­sa na uczcie i doda­nie jako­ści życia parze mło­dych spra­wia cudow­ną odmia­nę ich życia. Sta­ją się bło­go­sła­wie­ni. I nawet życie wszyst­kich ludzi jest inne aż od tam­tej pory. Dzię­ki obec­ne­mu w świe­cie Jezusowi.

My ucznio­wie Pana, wie­rzą­cy w Jezu­sa obec­ne­go, my chrze­ści­ja­nie daje­my prze­mie­niać sie­bie i świat Jego ist­nie­niem. A On żyje pośród nas, doda­je nam szczę­ścia, trosz­czy się o wszyst­kie smut­ki i opa­tru­je wszel­kie sła­bo­ści. Widzi­my to?

W tygo­dniu, w któ­rym jako Pola­cy doświad­czy­li­śmy smut­ku, kie­dy to publicz­nie, pod­czas wyko­ny­wa­nia funk­cji śmier­cio­no­śnie ranio­no pre­zy­den­ta Gdań­ska, przy­by­wa­my po cud pocie­chy na Eucha­ry­stię — ucztę wesel­ną z samym Panem Jezu­sem. Wie­my, że inna bazy­li­ka Mariac­ka, ta nasza sio­strza­na świą­ty­nia w Gdań­sku przy­tu­li­ła po Jezu­so­we­mu pro­chy nasze­go bra­ta.

Pozna­je­my rów­nież, że jak to mówił jeden z pol­skich bisku­pów, „Zie­mia jest doli­ną łez, w któ­rej żywi opła­ku­ją swo­ich zmar­łych. Ale przez tę zasło­nę łez widać wyraź­ny blask, widać świa­tło zmar­twych­wsta­nia. Zwy­cię­ski Pasterz pro­wa­dzi swo­je owce przez bra­mę śmier­ci do praw­dzi­we­go życia. To nasi zmar­li żyją, a my zmie­rza­my ku śmier­ci”. Uświa­da­mia­my sobie po pro­stu kru­chość ludz­kie­go życia i sła­bość nie­któ­rych naszych współ­ro­da­ków, któ­rzy zbyt łatwo ule­ga­ją fał­szy­wym sądom, uprosz­cze­niom, zawi­ści. Przy­cho­dzi do nas reflek­sja, że może i my przy­czy­ni­li­śmy się do fali agre­sji w ostat­nich mie­sią­cach, choć­by przez mil­czą­ce przy­zwo­le­nie? Dla­te­go pro­si­my dziś Jezu­sa prze­mie­nia­ją­ce­go wodę i ser­ca ludz­kie, aby nas pil­niej pro­wa­dził, aby Jego XXI-wiecz­ni ucznio­wie moc­niej uwie­rzy­li w Nie­go, aby nigdy pochop­nie nie osą­dza­li, aby nie uży­wa­li mowy nie­na­wi­ści, aby brat nie pod­no­sił ręki na brata.

Ze świa­dectw bisku­pa Gdań­ska i gdańsz­czan wie­my, że śp. Paweł Ada­mo­wicz był jed­nym z nas, ochrzczo­nym kato­li­kiem, nie­do­sko­na­łym jak my, lecz nie­kry­ją­cym się ze swo­ją wia­rą, uczest­ni­czył bowiem w życiu sakra­men­tal­nym. Był uczniem Chry­stu­sa. I dla­te­go ufa­my, że prze­szedł przez bra­mę śmier­ci przy­go­to­wa­ny do prze­mia­ny i w kra­inie wese­la nie­bie­skie­go, śpie­wa dziś pieśń nową, któ­rą śpie­wa Panu zie­mia cała, śpie­wa Panu, sła­wi Jego imię (por. Ps 96).

Jak róż­ne otrzy­mu­je­my powo­ła­nia życio­we, zwłasz­cza te szcze­gó­ło­we. Bo róż­ne są rodza­je posłu­gi­wa­nia, ale jeden Pan (por. 1 Kor 12,4). Są te powo­ła­nia sta­no­we, do bycia ojcem, mamą, duchow­nym; są te zawo­do­we, pro­fe­sjo­nal­ne. Wśród nich wyróż­nia się powo­ła­nie do poli­ty­ki, do tro­ski o dobro wspól­ne. Nie­ła­twe, momen­ta­mi bar­dzo trud­ne, nara­ża­ją­ce na kry­ty­kę i czę­sto na wiel­ką nie­wdzięcz­ność. W cza­sie Eucha­ry­stii, kie­dy to spo­glą­da­my w nie­bo widzi­my tam, na uczcie prze­mie­nio­nych, Wszyst­kich Świę­tych, nie tyl­ko tych kano­ni­zo­wa­nych, męczen­ni­ków, wyznaw­ców, papie­ży, ale i tych bar­dziej „pospo­li­tych”, któ­rych tam wie­le, wie­le wię­cej, z każ­de­go języ­ka, ludu i naro­du: pie­ka­rzy, rzeź­bia­rzy, restau­ra­to­rów, infor­ma­ty­ków, leka­rzy, wykła­dow­ców, praw­ni­ków, dzien­ni­ka­rzy, spor­tow­ców, arty­stów, duchow­nych. Ufa­my, że i tych zaj­mu­ją­cych się szcze­gól­nie dobrem wspól­nym — mężów sta­nu, par­la­men­ta­rzy­stów, samo­rzą­dow­ców jest w nie­bie pod dostatkiem.

W tym tygo­dniu peł­ną mocą Ducha rezo­nu­ją Doli­ną Wisły od Gdań­ska przez War­sza­wę ku nam w Kra­ko­wie, wibru­ją na całą Ojczy­znę i roz­sia­ną po całej zie­mi Polo­nię, waż­ne sło­wa Jana Paw­ła II wygło­szo­ne w Gdań­sku wła­śnie: „Jeden dru­gie­go brze­mio­na noście” (…) to zna­czy: jeden i dru­gi, a sko­ro brze­mię, to brze­mię nie­sio­ne razem, we wspól­no­cie. A więc nigdy: jeden prze­ciw dru­gie­mu. Jed­ni – prze­ciw dru­gim. I nigdy „brze­mię” dźwi­ga­ne przez czło­wie­ka samot­nie. Bez pomo­cy dru­gich. Nie może być wal­ka sil­niej­sza nad soli­dar­ność. Nie może być pro­gram wal­ki ponad pro­gra­mem soli­dar­no­ści. Ina­czej – rosną zbyt cięż­kie brze­mio­na. I roz­kład tych brze­mion nara­sta w spo­sób nie­pro­por­cjo­nal­ny (homi­lia z 12 VI 1987 roku).

Trwa ta lek­cja spe­cjal­na autor­stwa natchnio­ne­go Papie­ża wygło­szo­na z miło­ścią dla prze­mia­ny Pola­ków. Tę lek­cję czy­ta­my dziś jak­by była wygło­szo­na z nie­ba, z trwa­ją­cej uczty wesel­nej Jezu­sa i wspól­no­ty świę­tych. Lek­cja więc trwa, choć poko­le­nia Pola­ków się pra­wie wymie­ni­ły. Zada­nie domo­we tyl­ko jesz­cze nie­odro­bio­ne. Odra­biaj­my je pil­nie razem po tej Eucha­ry­stii przez nad­cho­dzą­cy tydzień i potem. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/