0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Wydarzenia

Poświęcenie dzwonu „Józef z Nazaretu”

Poświęcenie dzwonu „Józef z Nazaretu”

15 sierp­nia o godz. 18.30 w dzień odpu­stu para­fial­ne­go i uro­czy­sto­ści Wnie­bo­wzię­cia NMP  arcy­bi­skup Marek Jędra­szew­ski poświę­cił nowy mariac­ki dzwon „Józef z Naza­re­tu”.  „Swo­ją obec­no­ścią i dźwię­kiem będzie towa­rzy­szył i współ­brz­miał z dzwo­na­mi poświę­co­ny­mi Mat­ce Naj­święt­szej. To będzie szcze­gól­ny dia­log dzwo­nów, będą­cy echem tego dia­lo­gu zbaw­cze­go, któ­ry zaist­niał przed wie­ka­mi mię­dzy Mary­ją a Jej Oblu­bień­cem św. Józe­fem” — mówił metro­po­li­ta krakowski. 

Dzwon waży 700 kg i nawią­zu­je wprost do 700-lecia kon­se­kra­cji obec­ne­go gotyc­kie­go kościo­ła, któ­re obcho­dzić będzie­my w 2020 roku. Roz­miar jego śred­ni­cy wyno­si 103 cm. Dźwięk g1 będzie w tona­cji odpo­wia­dał ide­al­nie brzmie­niom sta­rych dzwo­nów: Miesz­czań­skie­mu i Misjo­na­ło­wi. Wystrój dzwo­nu nawią­zu­je pro­jek­tem do goty­ku, zawie­ra tra­dy­cyj­ne her­by Kra­ko­wa, obec­ne­go Arcy­bi­sku­pa Metro­po­li­ty i histo­rycz­ne­go Fun­da­to­ra para­fii z ok. 1222 roku bp. Iwo Odrowąża.

Nowy dzwon nosi imię św. Józe­fa z Naza­re­tu — męża Maryi, Mat­ki Bożej, któ­rej świą­ty­nia mariac­ka jest poświę­co­na. Św. Józef to rów­nież wycho­waw­ca nasze­go Pana i nasz, bo już od 1714 roku to głów­ny patron Kra­ko­wa. To rów­nież patron rodzin, w szcze­gól­no­ści męż­czyzn i stróż czy­sto­ści. Dar czy­stych oczu i nie­ska­zi­tel­no­ści cie­le­snej jest nam bar­dzo potrzeb­ny — mówi archi­pre­zbi­ter bazy­li­ki Mariac­kiej ks. inf. Dariusz Raś.

Dzwon został odla­ny pod koniec maja w pra­cow­ni ludwi­sar­skiej Jana Fel­czyń­skie­go w Prze­my­ślu i uro­czy­ście wpro­wa­dzo­ny do kościo­ła 10 sierp­nia. Przez naj­bliż­szy czas będzie go moż­na oglą­dać w nawie pół­noc­nej bazy­li­ki pod wene­ro­wa­nym obra­zem patro­na św. Józe­fa. Pod koniec roku zosta­nie zawie­szo­ny na VIII kon­dy­gna­cji wie­ży dzwon­ni­cy i tam o godz. 12.04, po połu­dnio­wym hej­na­le będzie na co dzień wzy­wał do zamy­śle­nia kra­ko­wian i przechodniów.

 

 

Kaza­nie wygło­szo­ne przez arcy­bi­sku­pa Mar­ka Jędra­szew­skie­go w dzień poświę­ce­nia dzwonu

Obcho­dząc uro­czy­stość Wnie­bo­wzię­cia Naj­święt­szej Maryi Pan­ny wcho­dzi­my w prze­strzeń czło­wie­czych dia­lo­gów i uwiel­bie­nia skła­da­ne­go Bogu.

Pierw­szy dia­log przed­sta­wia nam czy­ta­na przed chwi­lą Ewan­ge­lia. Mary­ja pozdro­wi­ła Elż­bie­tę. Jak? Musia­ło to być nie­zwy­kłe pozdro­wie­nie, bowiem Elż­bie­ta poczu­ła, że żyją­ce pod jej ser­cem od 6 mie­się­cy Dzie­ciąt­ko poru­szy­ło się z rado­ścią, a ona sama, peł­na podzi­wu, zwró­ci­ła się do Maryi z podwój­nym bło­go­sła­wień­stwem: „Bło­go­sła­wio­na jesteś mię­dzy nie­wia­sta­mi i bło­go­sła­wio­ny jest owoc Two­je­go łona” (Łk 1, 42), „Bło­go­sła­wio­na jesteś, któ­raś uwie­rzy­ła, że speł­nią się sło­wa powie­dzia­ne Ci od Pana” (Łk 1, 45). Odpo­wie­dzią Maryi był Jej hymn uwiel­bie­nia skła­da­ne­go Naj­wyż­sze­mu: „Wiel­bi dusza moja Pana i radu­je się duch mój w Bogu, moim Zbaw­cy. Bo wej­rzał na uni­że­nie Słu­żeb­ni­cy swo­jej. Oto bowiem bło­go­sła­wić mnie będą odtąd wszyst­kie poko­le­nia, gdyż wiel­kie rze­czy uczy­nił mi Wszech­moc­ny. Świę­te jest Jego imię – a swo­je miło­sier­dzie na poko­le­nia i poko­le­nia [zacho­wu­je] dla tych, co się Go boją” (Łk 1, 46–50). W hym­nie tym odkry­wa­my zapo­wiedź tajem­ni­cy dzi­siej­sze­go dnia – Wnie­bo­wzię­cia Naj­święt­szej Dzie­wi­cy. Wte­dy, u Elż­bie­ty, Mary­ja nosi w sobie Dzie­ciąt­ko Jezus. Ono jest w Niej. W Niej jest Bóg. Nie może być więk­szej bli­sko­ści czło­wie­ka z Bogiem-Czło­wie­kiem, niż więź Boga­ro­dzi­cy z Synem Ojca Przed­wiecz­ne­go. Fakt, że Bóg jest w Niej i Ona Go poro­dzi jest zapo­wie­dzią tego, co sły­sze­li­śmy w dzi­siej­szym pierw­szym czy­ta­niu. Apo­stoł Naro­dów w Pierw­szym Liście do Koryn­tian pisał: „Chry­stus zmar­twych­wstał jako pierw­szy spo­śród tych, co pomar­li. Ponie­waż bowiem przez czło­wie­ka [przy­szła] śmierć, przez czło­wie­ka też [doko­na się] zmar­twych­wsta­nie. I jak w Ada­mie wszy­scy umie­ra­ją, tak też w Chry­stu­sie wszy­scy będą oży­wie­ni, lecz każ­dy według wła­snej kolej­no­ści. Chry­stus jako pierw­szy, potem ci, co nale­żą do Chry­stu­sa” (1 Kor 15, 20–23). Mary­ja była pierw­szą z tych, co do Chry­stu­sa nale­że­li i jako pierw­sza dostą­pi­ła wszyst­kich owo­ców Chry­stu­so­we­go zmar­twych­wsta­nia: z cia­łem i duszą zosta­ła wzię­ta do nie­bie­skiej chwa­ły. Odtąd sła­wią Ją wszyst­kie poko­le­nia, bo wiel­kie rze­czy uczy­nił Jej Wszechmocny.

Licz­ne poko­le­nia Ją sła­wią od począt­ku dzie­jów Kościo­ła i będą sła­wić, aż po ich kres. W te wiel­kie dzie­je poko­leń wpi­sa­ne są tak­że licz­ne poko­le­nia Pola­ków, poko­le­nia kra­ko­wian, któ­rzy czczą Ją tutaj, w swo­im koście­le – Koście­le Mariac­kim. Jest tu wie­le miejsc, gdzie roz­brzmie­wa Jej chwa­ła. Choć­by koro­no­wa­ny pięć­dzie­siąt jeden lat temu obraz Mat­ki Boskiej Czę­sto­chow­skiej. Ale prze­cież w spo­sób szcze­gól­ny czczą Ją tak­że poko­le­nia wier­nych, któ­rzy wpa­tru­ją się z naj­więk­szym podzi­wem i wzru­sze­niem w ołtarz Wita Stwo­sza. Wszak ołtarz ten przed­sta­wia – jest to jego głów­nym  prze­sła­niem – tajem­ni­ce wynie­sie­nia Mat­ki Bożej: zaśnię­cie, wzię­cie do nie­ba, uko­ro­no­wa­nie przez Trój­cę Prze­naj­święt­szą na Kró­lo­wą nie­ba i zie­mi. Mary­ję wiel­bią poko­le­nia wsłu­cha­ne w dźwięk dzwo­nów mariac­kich. Dwa z nich zwią­za­ne są bez­po­śred­nio z Naj­święt­szą Mary­ją Pan­ną. Pierw­szy z nich to Kró­lew­ski Tene­brat – „Ave Maria” z 1388 roku, dru­gi to Rycer­ski Pół­zyg­munt – „Bogu­ro­dzi­ca” z 1438 roku. Kró­lew­ski Tene­brat ma imię „Ave Maria”, dla­te­go, że nosi na sobie napis: „O Rex glo­riae, veni cum pace. Ave Maria, gra­tia ple­na, Domi­nus Tecum, Bene­dic­ta Tu in mulie­ri­bus et Ben­dic­tus Fruc­tus ven­tris Tui Jesus” – „O, Kró­lu Chwa­ły, przyjdź z łaską poko­ju! Zdro­waś Mary­jo, łaski peł­na, Pan z Tobą. Bło­go­sła­wio­naś Ty mię­dzy nie­wia­sta­mi i bło­go­sła­wio­ny owoc żywo­ta Two­je­go, Jezus”. Ten dzwon roz­brzmie­wa w nie­dzie­le i świę­ta o godzi­nie 9.50, wzy­wa­jąc wier­nych, by przy­szli i wraz Nią, peł­ną łaski, skła­da­li Bogu Naj­święt­szą Ofia­rę na chwa­łę i uwiel­bie­nie Naj­wyż­sze­go Boga. Z kolei Rycer­ski Pół­zyg­munt – „Bogu­ro­dzi­ca” nosi napis: „Me reso­nan­te pia popu­lo sucur­re Maria. O Rex glo­riae, veni cum pace. Maria, Mater gra­tiae, Mater mise­ri­cor­diae et nos ab hoste pro­te­ge, in hora mor­tis susci­pe. Amen”, co zna­czy: „Na mój głos poboż­ny przyjdź na pomoc ludo­wi Two­je­mu, Mary­jo. O Kró­lu chwa­ły, przy­bądź w poko­ju. Mary­jo, Mat­ko łaski, Mat­ko miło­sier­dzia, tak­że i nas ochroń od wro­ga, a w godzi­nie śmier­ci przyj­mij. Amen”. Roz­brzmie­wa on w pią­tek o 15.04, a więc w godzi­nie kona­nia Jezu­sa, któ­ra każe nam myśleć o naszej ostat­niej godzi­nie, a tak­że codzien­nie o 21.05, kie­dy na Jasnej Górze roz­brzmie­wa Apel Jasno­gór­ski. Dziś, w dniu uro­czy­sto­ści Wnie­bo­wzię­cia Naj­święt­szej Maryi Pan­ny, tu, w Koście­le Mariac­kim, zosta­nie poświę­co­ny kolej­ny dzwon – „Józef z Naza­re­tu”. Napis na nim brzmi: „Deus meus” – „Mój Bóg”. Swą obec­no­ścią i dźwię­kiem będzie współ­brz­miał z dzwo­na­mi poświę­co­ny­mi Mat­ce Naj­święt­szej. Będzie to szcze­gól­ny dia­log dzwo­nów, będą­cy echem dia­lo­gu zbaw­cze­go sprzed wie­ków. Nowy dzwon mówi o Józe­fie, mężu spra­wie­dli­wym, któ­re­go ser­ce było otwar­te na głos Naj­wyż­sze­go i któ­ry żył pra­gnie­niem, aby to, cze­go ocze­ku­je od nie­go Pan, wypeł­nić wier­nie aż do koń­ca. Gdy się­ga­my po Ewan­ge­lię św. Mate­usza, znaj­du­je­my rela­cję o tym, jak Józef zacho­wał się w chwi­li nie­zwy­kle trud­nej, wręcz dra­ma­tycz­nej. Oto zoba­czył, że jego uko­cha­na Mary­ja jest brze­mien­na. Ponie­waż ją kochał i nie chciał nara­zić na znie­sła­wie­nie, chciał ją zgod­nie z ówcze­snym pra­wem odda­lić, co musia­ło ranić jego wraż­li­we i czy­ste ser­ce. Naraz nade­szła pomoc od Naj­wyż­sze­go. Oto Józef widzi anio­ła, któ­ry oznaj­mia mu, że Dzie­cię poczę­ło się z Ducha Świę­te­go i pole­ca: przyj­mij do sie­bie Mary­ję i Jej Dziec­ko, któ­re­mu dasz na imię Jezus, co zna­czy: „Jah­we jest zba­wie­niem”, bo On przyj­dzie zba­wić swój lud. Józef przy­jął więc Mary­ję i uczy­nił wszyst­ko, co naka­zał mu anioł (por. Mt 1, 18–25). Zna­my dal­sze losy Maryi i Józe­fa – zawsze razem, zwłasz­cza kie­dy trze­ba było sta­wać wobec kolej­nych wyzwań, z któ­ry­mi wią­zał się duży oso­bi­sty wysi­łek: kie­dy w cza­sie trud­nym dla Maryi, tuż przed roz­wią­za­niem, trze­ba było iść do Betle­jem, żeby zapi­sać się tam, skąd wywo­dzi­li się jako oby­wa­te­le Impe­rium Rzym­skie­go; kie­dy nade­szła chwi­la naro­dzin Jezu­sa, rado­sna, choć w oko­licz­no­ściach nie­zwy­kle trud­nych, pośród zwie­rząt, w skal­nej gro­cie; kie­dy trze­ba było ucie­kać przed Hero­dem do zie­mi pogan, zie­mi obcej. Kie­dy na koniec mogli wró­cić do Naza­re­tu mia­ło miej­sce jesz­cze jed­no bole­sne wyda­rze­nie, któ­re po raz kolej­ny złą­czy­ło Mary­ję i Józe­fa w wie­rze, miło­ści i zaufa­niu Bogu: przez trzy dni szu­ka­li 12-let­nie­go Syn­ka, któ­ry nie udał się wraz z inny­mi z powro­tem do Naza­re­tu, ale pozo­stał w Jero­zo­li­mie, by w świą­ty­ni roz­pra­wiać z uczo­ny­mi o wiel­kich spra­wach Bożych. Wte­dy Mary­ja, w imie­niu swo­im i Józe­fa, wypo­wie­dzia­ła sło­wa wyrzu­tu: „Coś nam uczy­nił, Synu? Z bólem ser­ca szu­ka­li­śmy Cie­bie?”. Usły­sze­li w odpo­wie­dzi sło­wa, któ­re mogły zabo­leć, ale też były lek­cją wia­ry: „Czy nie wie­dzie­li­ście, że powi­nie­nem być w tym, co nale­ży do mego Ojca?” (Łk 2, 48).

W Lita­nii do św. Józe­fa znaj­du­je­my wezwa­nia, któ­re mówią o tym, jak wspa­nia­ły był Józef w szla­chet­no­ści swe­go ser­ca i, co za tym idzie, jaką rolę speł­niał wobec Maryi: „Józe­fie Naj­wier­niej­szy”, „Oblu­bień­cze Boga­ro­dzi­cy”. Oblu­bień­cem Boga­ro­dzi­cy mógł być tyl­ko naj­wier­niej­szy, a takim był św. Józef. I dru­ga para wezwań: „Józe­fie naj­czyst­szy”, „Prze­czy­sty Stró­żu Dzie­wi­cy” – taki był mąż spra­wie­dli­wy, mąż czy­ste­go ser­ca. Szcze­gól­ny to dia­log, lita­nij­ny, mówią­cy o tym, kim byli dla sie­bie Mary­ja i Józef. Ten dia­log znaj­dzie swo­je prze­dłu­że­nie w biją­cych ser­cach dzwo­nów, poświę­co­nych Maryi i Józe­fo­wi. Ich woła­nie jest szcze­gól­ne, bo jest to woła­nie skie­ro­wa­ne do współ­cze­snych. Naj­pierw jest to woła­nie o Bogu, któ­ry jest Kró­lem chwa­ły, o Maryi, któ­ra jest Boga­ro­dzi­cą, peł­ną łaski, bło­go­sła­wio­ną mię­dzy nie­wia­sta­mi i Mat­ką Miło­sier­dzia. Jest to woła­nie o Józe­fie – mężu spra­wie­dli­wym i Oblu­bień­cu Boga­ro­dzi­cy. Dzwo­ny mariac­kie gło­szą praw­dę o Bogu, praw­dę o Maryi i Józe­fie, bez któ­rych nie było­by nasze­go zba­wie­nia. Te dzwo­ny są tak­że woła­niem ludzi do Boga, aby przy­szedł do nas z łaską poko­ju. Są woła­niem do Maryi, aby bro­ni­ła nas od nie­przy­ja­cie­la i aby przy­szła do nas w godzi­nę naszej śmier­ci. Są tak­że wyzna­niem naszej wia­ry. Na wzór Toma­sza Apo­sto­ła, dzwon o imie­niu „Józef z Naza­re­tu” mówi: „Bóg mój”.  Pro­śmy, aby­śmy w dźwię­kach tych dzwo­nów usły­sze­li ich i nasze woła­nie do Ojca, któ­ry jest miło­sier­ny i cze­ka na nas w swo­im kró­le­stwie na wie­ki. Amen.