0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Pokłon

Pokłon

Sło­wo pokłon to klucz do dzi­siej­sze­go roz­wa­ża­nia. Pokło­nu nie odda­je się byle komu i byle kie­dy. Mago­wie, Mędr­cy ze Wscho­du, aby oddać pokłon wędru­ją za wyli­cze­nia­mi astro­no­micz­ny­mi. Nowa gwiaz­da poja­wi­ła się w ich prze­ko­na­niu jako zapo­wiedź kom­plet­nej zmia­ny sty­lu spra­wo­wa­nia wła­dzy. Szu­ka­ją tej nowo­ści — Kró­la naro­dów. Wiel­ki znak na nie­bie ich prowadzi.

Co cie­ka­we, Mędr­cy wędru­ją wedle noc­nych obser­wa­cji. Gwiaz­da prze­wod­nicz­ka widocz­na jest wów­czas wyraź­niej, bo kie­dy Bóg pro­wa­dzi nawet w cza­sie ciem­no­ści trud­no się zagu­bić. Po dłu­gich dniach piel­grzy­mo­wa­nia, Mędr­cy tra­fi­li w pobli­że Jero­zo­li­my i wów­czas dziw­nym tra­fem zagu­bi­li jed­nak świa­tło gwiaz­dy. Dla­cze­go? Ziem­skie świa­tła tego świę­te­go mia­sta pomy­li­li z praw­dzi­wą Świa­tło­ścią. Myśle­li, że to na dwo­rze Hero­da, w mie­ście kró­lów żydow­skich naro­dził się nowy Pan świa­ta. O jak bar­dzo się pomy­li­li! Ten pokłon odda­ny okrut­ne­mu wład­cy był darem­ny. Pomy­li­li się o jakieś 10 km. Jed­nak swój błąd napra­wi­li. Przy­by­li w koń­cu do Betle­jem i zasta­li Syn­ka Boże­go — Bożą Dzie­ci­nę. Zoba­czy­li. Uwie­rzy­li. Odda­li pokłon i pozo­sta­wi­li naj­cen­niej­sze dary. Zło­to — kró­lo­wi, mir­rę — czło­wie­ko­wi, kadzi­dło — Bogu. Speł­ni­li swo­ją misję. Odkry­li dla świa­ta nową jakość: Kró­la i Kró­le­stwo nie z tego świa­ta. I nie powró­ci­li już nigdy do klę­ka­nia wobec kró­lów zie­mi.

Ludzie w naszych cza­sach też czę­sto mylą dro­gi, a pokło­ny czy­nią przed pana­mi tego świa­ta; im daro­wu­ją naj­cen­niej­sze pre­zen­ty; życie całe tra­cą. Hero­dów jest pod dostat­kiem. Nie­któ­rzy są odda­le­ni od Praw­dy o zale­d­wie kil­ka kilo­me­trów. Nawet to, co zastrze­żo­ne dla Boga, nie­dzie­le i świę­ta, nie­rzad­ko nawet chrze­ści­ja­nie ofia­ro­wu­ją na darem­ne i nie­szczę­sne prak­ty­ki leni­stwa. A to bra­ku­je nawró­ce­nia do koń­ca, a to moc­ne­go posta­no­wie­nia napra­wy życio­wej pomył­ki, a to kon­kre­tu zmian. Na chrze­ści­jan ocze­ku­je dom modli­twy — Betle­jem nie­dzie­li. Tam pro­wa­dzi nas gwiaz­da sumie­nia. Tego pokło­nu przed Bogiem potrze­ba czło­wie­ko­wi XXI wie­ku, aby nie mar­no­tra­wić dni. I odro­bi­ny modli­twy na co dzień.

W cza­sie litur­gii uczy­my się uło­że­nia swo­je­go życia i  umie­jęt­no­ści życia cią­gle przed Bogiem. Nasze przy­klęk­nię­cia, głę­bo­kie ukło­ny powta­rza­ją tam­to klęk­nię­cie Mędr­ców, po któ­rym wcho­dzi w życie pokój. Nasze pro­ste gesty wyra­ża­ją nie tyl­ko ludz­kie usza­no­wa­nie wobec sakra­men­tu Cia­ła i Krwi Pań­skiej, osób Bożych, Świę­tych wyobra­ża­nych na iko­nach, obra­zach, ołta­rzach, ale odda­ją nas samych Naj­wyż­sze­mu. Wie­lu ludzi pyta np. o sens pochy­le­nia gło­wy w cza­sie nie­któ­rych modlitw mszal­nych, pod­czas śpie­wu „Chwa­ła na wyso­ko­ści Bogu…” w chwi­li, w któ­rej pada­ją sło­wa „Jezu Chry­ste”. A to po pro­stu, my, uczest­ni­cy litur­gii Mszy św. odda­je­my sie­bie Jemu. Ten drob­ny akt czy­ni z nas świa­do­mych dzięk­czy­nie­nia, swo­jej wia­ry, jak­że pro­stej, a tak głę­bo­kiej jak Mędr­ców z Ewangelii.

W litur­gii Eucha­ry­stycz­nej jeste­śmy po pro­stu odkryw­ca­mi, tydzień po tygo­dniu, naszej osi życia; kie­run­ku za któ­rym trze­ba podą­żać pomi­mo ciem­no­ty grze­chów w nas i wokół nas. Ta oś życia, ten kie­ru­nek nie potrze­bu­je skom­pli­ko­wa­nej mapy dro­go­wej czy sprzę­tu GPSOdda­jąc pokłon Bogu, sta­ra­my się o to, co w Górze. Kie­dy wra­ca­my do domów i prac tygo­dnia to już prze­zor­niej, bo gło­wa pod­nie­sio­na ku nie­bu zobo­wią­zu­je do napra­wy daw­nych błę­dów, któ­re uczy­ni­li­śmy z nosem zbyt przy­wią­za­nym do ścież­ki życia. Tego sobie życz­my w tej wspa­nia­łej atmos­fe­rze rado­ści w Uro­czy­stość Trzech Kró­li, peł­nej zapa­chów kadzi­dła: nasze­go zro­zu­mie­nia powo­ła­nia ludów i naro­dów do pokło­nu przed Panem Dzie­jów. Wte­dy bar­dzo trud­no będzie się pogu­bić na co dzień. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/