0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Opowieści Wielkiej Nocy

Opowieści Wielkiej Nocy

Betle­jem­ski cud opi­su­ją Ewan­ge­lie. Jak­że suge­styw­nie i ckli­wie opo­wia­da­ją nam o ludz­kich atry­bu­tach Jezu­sa — Boże­go Mesja­sza, o ubo­gich warun­kach Jego naro­dzin, o uczyn­no­ści anio­łów i ser­decz­no­ści paste­rzy, hoj­no­ści mędr­ców oraz o pew­nej znie­czu­li­cy panu­ją­cej wokół Rodzi­ny Świę­tej, któ­ra nie zna­la­zła miej­sca w gospo­dzie, w domach ludz­kich, pomi­mo pil­nej potrze­by. Opis Ewan­ge­licz­ny poru­sza ser­ce i ducha każ­de­go.

Betle­jem­ski cud opi­su­ją kolę­dy. W języ­kach euro­pej­skich mamy ich całe bogac­two. Wra­ca­my chęt­nie do ich śpie­wu, odda­jąc Bogu całą radość naszą. Śpie­wa­my je w gro­nie rodzin­nym, nie ule­ga­my wygod­nic­twu tele­wi­zo­rów, bo wie­my, że nie kto oglą­da, ale kto śpie­wa dwa razy się modli. Uczy­my naj­młod­szych poszcze­gól­nych zwro­tek. To prze­cież nasza toż­sa­mość te kolę­dy. Np. roz­po­czy­na­na w tona­cji E‑dur mar­szo­wa „Pójdź­my wszy­scy do sta­jen­ki” wyra­ża tak  poetyc­ko praw­dy wia­ry w naszej sta­rej mowie:
Witaj, Dzie­ci­necz­ko w żłobie,
wyzna­je­my Boga w Tobie.
Coś się naro­dził tej nocy,
byś nas wyrwał z czar­ta mocy.
Witaj, Jezu nam zjawiony;
witaj, dwa­kroć narodzony,
raz z Ojca przed wie­ków wiekiem,
a teraz z Mat­ki czło­wie­kiem
.

Betle­jem­ski cud opi­su­ją tak­że chrze­ści­jań­scy arty­ści. Tu, w koście­le Mariac­kim w Kra­ko­wie, w dwu kwa­te­rach czy­ni to wspa­nia­ły gotyc­ki ołtarz kunsz­tem Wita Stwo­sza (1486), a w zaplec­kach do stal­li w pre­zbi­te­rium w baro­ko­wy spo­sób tłu­ma­czy nam tajem­ni­ce wcie­la­nia i naro­dze­nia Fabian Mol­ler (1635). Co wię­cej, sta­ro­żyt­ni pisa­rze ikon dobrze rozu­mie­li wymow­ny zwią­zek Boże­go Naro­dze­nia z Wiel­ka­no­cą. Nie­rzad­ko u nich na iko­nach, Dzie­ciąt­ko Jezus leży w kamien­nym żło­bie przy­po­mi­na­ją­cym grób i jest owi­nię­te w pie­lusz­ki, któ­re wyglą­da­ją jak całun. Bóg prze­cież stał się czło­wie­kiem, by z miło­ści do nas umrzeć i powstać z martwych.

Betle­jem­ski cud opi­su­ją chrze­ści­jań­scy misty­cy. Ale​te​ia​.pl poda­je, że nasza rodzi­ma św. Fau­sty­na Kowal­ska była „Widzą­cą”. Choć całe swo­je życie ta pro­sta sio­stra zakon­na nie zwie­dza­ła świa­ta, nie zna­ła języ­ków, to zoba­czy­ła może wię­cej niż my wszy­scy. Mistyk bowiem widzi wię­cej. Pan Jezus, zgod­nie z zapi­sa­mi św. Fau­sty­ny zawar­ty­mi w „Dzien­nicz­ku”, obja­wił się jej dwa­dzie­ścia razy jako… Dzie­ciąt­ko. Zapi­sa­ła np. „Dzie­cię Jezus sta­nę­ło przy mnie na rogu klęcz­ni­ka i obie­ma rączę­ta­mi trzy­ma­ło się ramie­nia moje­go – wdzięcz­ne i rado­sne, wzrok pełen głę­bi i prze­ni­kli­wo­ści. Jed­nak kie­dy kapłan zła­mał Hostię, Jezus sta­nął na ołta­rzu i został zła­ma­ny, i spo­ży­ty przez tego kapła­na. Po Komu­nii świę­tej ujrza­łam Jezu­sa takie­go same­go w ser­cu swo­im i czu­łam Go przez cały dzień fizycz­nie, rze­czy­wi­ście w ser­cu swo­im” (Dzien­ni­czek, 343).

Świę­ta jak­by chcia­ła nam pod­po­wie­dzieć, że kul­mi­na­cją Boże­go Naro­dze­nia nie jest sama obfi­ta dwu­na­sto­da­nio­wa wigi­lia – to tyl­ko wpro­wa­dze­nie i przy­go­to­wa­nie. To uczta z bli­ski­mi przed naj­święt­szą ucztą z Naj­bliż­szym. Św. Fau­sty­na przy­po­mi­na nam, o co cho­dzi w świę­tach Boże­go Naro­dze­nia – by Chry­stus zamiesz­kał wśród nas. A nie ma na to dosko­nal­sze­go spo­so­bu, niż Komu­nia świę­ta. Wie­dzą to może naj­bar­dziej ci, któ­rzy nie mogą Jej jesz­cze z róż­nych powo­dów przyjmować.

Betle­jem­ski cud opi­su­je nasze życie. Nie­rzad­ko prze­cież zma­ga­my się i my z roz­zie­wem mię­dzy gościn­no­ścią a znie­czu­li­cą, uprzej­mo­ścią a nega­cją. Nie­któ­rzy prze­cież odrzu­ca­ją nas i nasze war­to­ści z powo­du Chry­stu­sa. To nic nowe­go. Nie znie­chę­caj­my się jed­na­ko­woż. Nie prze­sta­waj­my być pastusz­ka­mi-herol­da­mi Dobrej Nowi­ny o tym, że Bóg stał się kie­dyś jed­nym z nas. Uni­kaj­my odsy­ła­nia, wypie­ra­nia Go z naszych domów, z nasze­go życia, gdzieś na opłot­ki, roz­sta­je dróg, może na góral­ską wieś tra­dy­cji, czy do cie­nia pry­wat­no­ści, któ­ry otwie­ra­my dla Boga tyl­ko z łaski raz czy dwa razy do roku. Cywi­li­za­cji XXI wie­ku, czy­li Tobie potrzeb­ne jest praw­dzi­we i nowe otwar­cie na Boże Naro­dze­nie. Ina­czej gro­zi nam nowa bez­dusz­ność, zapaść ludz­kich wię­zi, pra­xis według któ­rej czło­wiek będzie na co dzień dru­gie­mu wil­kiem. Czy nie mamy tego dosyć? Czy nie mamy już tego dosyć w prze­strze­ni publicz­nej, medial­nej? Dla­te­go jeśli chce­my być wier­ni prze­ka­zo­wi Betle­jem, przyj­mij­my Chry­stu­sa do naszych dni z wiel­kim wese­lem. Poma­gaj­my Mu wytrwa­le naro­dzić się w ser­cach młod­szych gene­ra­cji. Nie powta­rzaj­my też nigdy, że mamy teraz nowe cza­sy, że cza­sy się zmie­ni­ły, że niby wol­no młod­szym wię­cej obec­nie grze­szyć. Nie. To zupeł­nie nie tak. W Jezu­sie Chry­stu­sie wol­no nam wię­cej ufać Bogu i ludziom. W Jezu­sie Chry­stu­sie jeste­śmy wol­ni do więk­szej miło­ści, nadziei, czy­sto­ści, świę­to­ści. W Jezu­sie Chry­stu­sie może­my lepiej otwie­rać nowe dni, otwie­rać na oścież — jak powie­dział Jan Paweł II — sze­ro­kie dzie­dzi­ny kul­tu­ry, cywi­li­za­cji, roz­wo­ju! Nie bój­my się! Betle­jem przy­no­si nam z Wyso­ka kul­tu­rę Jezu­sa Chry­stu­sa. A „Chry­stus wie, co nosi w swo­im wnę­trzu czło­wiek. On jeden to wie!”. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/