0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

O ciasnocie kościoła i niedzielnym przystanku

O ciasnocie kościoła i niedzielnym przystanku

Usły­sza­łem kie­dyś krót­kie opo­wia­da­nie pt. „O cia­sno­cie w syna­go­dze”. Tłu­ma­czył się pewien poboż­ny Żyd, iż nie może wejść do środ­ka syna­go­gi, bo od ścia­ny do ścia­ny, od góry do dołu peł­no jest nauk i przy­ka­zań: — Dla mnie nie ma już miej­sca! A gdy zauwa­żył, że inni nie rozu­mie­ją jego wywo­dów, dodał: — Sło­wa, któ­re spły­wa­ją z warg nauczy­cie­li i modlą­cych się, nie pocho­dzą z ser­ca nasta­wio­ne­go na nie­bo, lecz zapeł­nia­ją ten dom modli­twy, od ścia­ny do ścia­ny, od góry do dołu. Inny­mi sło­wy: Dom Ojca powi­nien być miej­scem, gdzie odkry­wa­my to, co Bóg ma nam do powie­dze­nia. Nie może­my tyl­ko i wyłącz­nie my gadać, pro­sić, skar­żyć się, prze­ga­dy­wać Boga. Tak dzie­je się przez cały tydzień wśród ludzi i oni prze­no­szą tę manie­rę na tę godzi­nę modli­twy w dniu świę­tym. Jeśli tak, to nawet naj­pięk­niej­szy i naj­star­szy kościół będzie za cia­sny do wysłu­cha­nia Sło­wa Boga i spo­tka­nia Zbawiciela.

Jezus przy­był do Jero­zo­li­my. W świą­ty­ni zastał sie­dzą­cych za sto­ła­mi ban­kie­rów oraz tych, któ­rzy sprze­da­wa­li woły, baran­ki i gołę­bie. Wów­czas, spo­rzą­dziw­szy sobie bicz ze sznu­rów, powy­pę­dzał wszyst­kich ze świą­ty­ni, tak­że baran­ki i woły, poroz­rzu­cał mone­ty ban­kie­rów, a sto­ły powyw­ra­cał. Do tych zaś, któ­rzy sprze­da­wa­li gołę­bie, rzekł: „Zabierz­cie to stąd i z domu mego Ojca nie rób­cie tar­go­wi­ska! (J 2). Jezus nie zauwa­żył w jero­zo­lim­skiej świą­ty­ni miej­sca dla obec­no­ści Boga. Zapra­gnął to zmie­nić, jako naj­bar­dziej upraw­nio­na Oso­ba. Zba­wi­ciel wspa­nia­le bro­ni świę­to­ści świą­ty­ni, domu Ojca. Czy­ni to na całe­go. Rozu­mie bowiem, że kie­dy w Wiel­ki Pią­tek w świą­ty­ni Sta­re­go Przy­mie­rza roze­drze się zasło­na przy­byt­ku, Nowe Przy­mie­rze wpro­wa­dzi nową świą­ty­nię, usta­no­wio­ną aż do koń­ca cza­sów. Wkrót­ce zaj­dą w spo­so­bie kul­tu wiel­kie zmiany.

Histo­ria świą­ty­ni jero­zo­lim­skiej, potem zresz­tą zbu­rzo­nej, czy syna­go­gi w Naza­re­cie (Łk 4), bru­tal­nie nam przy­po­mi­na, że Zba­wi­ciel jak i pro­ro­cy nie zyskał akcep­ta­cji roda­ków. Nara­żał się raczej na pyta­nia: jakim pra­wem to czy­ni, to mówi? On nie ocze­ku­je jed­nak, że uwie­rzą, że odwró­cą się od swo­ich grze­chów. Wie­lu nie chce słu­chać sło­wa Boże­go. Nie chce takie­go Mesja­sza. Chcie­li­by inne­go, ule­pio­ne­go na swój obraz i podo­bień­stwo. Nie chcą Tego, któ­ry sta­wia im nowe wyzwa­nia, by się zmie­ni­li i nawró­ci­li, by odmie­ni­li spo­sób modli­twy. Zba­wi­ciel wie, że dni męki i zmar­twych­wsta­nia zmie­nią naj­wię­cej. Do nich zmie­rza Jego akcja i misja.

Każ­dy z nas musi zda­wać sobie spra­wę, że nie przy­cho­dzi do kościo­ła na „gene­ro­wa­nie” sobie obra­zu Boga, na zała­twia­nie jakiejś spra­wy, zali­cze­nie jakie­goś obo­wiąz­ku, ubez­pie­cze­nie się, pohan­dlo­wa­nie z Bogiem: ja Ci Boże to, ale Ty mi to. Przy­by­wam tutaj przed ołtarz, aby sta­wić się przed Panem i Go słu­chać. Nie chcę dostar­czyć jakie­goś „gołę­bia” ofia­ry, ale sie­bie całe­go. Ofia­ru­ję sie­bie i swo­ich przed ołta­rzem. Cze­kam, aż mi Bóg coś pod­po­wie, opo­wie o moim życiu, wska­że dro­gę, napeł­ni nową mocą. Ina­czej jestem podob­ny do skar­co­nych przez Pana Jego rodaków.

Cho­dzi rów­nież o coś naj­cen­niej­sze­go: o Cia­ło Jezu­sa, o Jego obec­ność wśród nas w Eucha­ry­stii. Ona jest nową świą­ty­nią dla chrze­ści­jan: świą­ty­nią Jego cia­ła. „Bierz­cie i jedz­cie, czyń­cie to na moją pamiąt­kę”. Tam gdzie czy­ni­my te gesty i powta­rza­my te sło­wa sta­je się świą­ty­nia, dzie­je się Kościół. Nie ten z kamie­nia, lecz ten praw­dzi­wy — wspól­no­ta. To w Eucha­ry­stii znaj­du­je­my nowy sens budo­wa­nia pięk­nych świą­tyń jako sta­cji obec­no­ści Boga, sta­cji ciszy w zgieł­ku mate­rial­ne­go, han­dlo­we­go obra­zu świa­ta. To ta nowość napraw­dę prze­mie­nia świat.

Mija następ­ny tydzień Wiel­kie­go Postu. Czy rze­czy­wi­ście słu­cha­my Sło­wa Jezu­sa? Czy pośród zna­jo­mych bro­ni­my Boga praw­dzi­we­go, a nie naszej wer­sji tego, jakim chcie­li­by­śmy Go widzieć? Czy zwra­ca­my uwa­gę na to, cze­go napraw­dę doty­ka nasze ser­ce w świą­ty­niach na Eucha­ry­stii. Czy umie­my się tym cie­szyć? Msza św., jak świę­ta Sta­cja Sło­wa i świę­ta Sta­cja Eucha­ry­stii to nie cia­sno­ta, ale wol­na prze­strzeń dana Panu Bogu, któ­ry nas kocha i uczy. To rów­nież sta­cja słu­cha­nia Jego pla­nów o naszym skrom­nym życiu oraz sta­cja odda­nia do Jego dys­po­zy­cji kuba­tu­ry, prze­strze­ni naszych dni. Ciesz­my się na tym nie­dziel­nym przy­stan­ku Jego obec­no­ścią. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/