0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Misja 24

Misja 24

Sło­wo na tę nie­dzie­lę otrzy­ma­li­śmy nad­zwy­czaj pięk­ne. Dziś trwa modli­twa za powo­ła­nia i dla­te­go Sło­wo pro­wa­dzi nas do źró­deł naszych aspi­ra­cji. Cią­gle zbyt rzad­ko uświa­da­mia­my sobie, że wszy­scy ludzie są powo­ła­ni do świę­to­ści, lecz każ­dy na swej dro­dze życia. W wiel­kim tłu­mie owiec, każ­da posia­da swo­je oddziel­ne powo­ła­nie, taką misję życio­wą. Dziś modli­my się za te poszcze­gól­ne misje życio­we i za tych, któ­rzy sto­ją u pro­gu decy­zji na życie. Bo powo­ła­nie, zada­nie otrzy­ma­ne od Paste­rza owczar­ni, nie ogra­ni­cza się tyl­ko do spe­cjal­no­ści zakon­nej, kapłań­skiej, misjo­nar­skiej, lecz rów­nież trak­tu­je inne dzia­ły życia: pie­lę­gniar­ki, leka­rzy, infor­ma­ty­ków, kole­ja­rzy, pie­ka­rzy, pro­fe­so­rów, kie­row­ców, kup­ców, ban­kow­ców, kel­ne­rów, por­tie­rów, itd. Każ­dy w swo­im powo­ła­niu odnaj­du­je miej­sce wśród owiec Dobre­go Paste­rza. Czu­je­my się speł­nio­ny­mi, rado­sny­mi, potrzeb­ny­mi, wów­czas, kie­dy doświad­cza­my owej pasji powo­ła­nia 24 godzi­ny na dobę. Powo­ła­nie, to prze­cież usta­wicz­ność, codzien­ność, któ­ra owo­cu­je dopie­ro w innym wymia­rze życia.

Głos Dobre­go Paste­rza wyzna­cza kie­ru­nek powo­ła­nia. Jak Jego głos odróż­nić od innych, aby się nie pomy­lić? Pierw­sza cha­rak­te­ry­sty­ka: Boży głos jest koją­cy, wyci­sza­ją­cy, dają­cy pokój, bez­pie­czeń­stwo, a nie cha­os. Dru­ga cha­rak­te­ry­sty­ka: głos Dobre­go Paste­rza jest rów­nież wyma­ga­ją­cy. Nakła­nia do korek­ty, wyzna­cza ambit­ne dro­gi. Tak odróż­nia­my go wyraź­nie od gło­su wil­ków i najem­ni­ków, któ­re mamią mira­ża­mi, a nio­są nie­po­kój i wpro­wa­dza­ją w tarapaty.

Dobry Pasterz jest nad­zwy­czaj pra­co­wi­ty, pro­wa­dzi owce, nawo­łu­je je, ofia­ro­wu­je się dla nich 24 godzi­ny na dobę. Ze świę­to­ści i dobro­ci same­go Paste­rza i z podró­ży, podą­ża­nia za Jego gło­sem jest ule­pio­na cała wspól­no­ta chrze­ści­jan. Bez posta­wy Zba­wi­cie­la Paste­rza, Jego zna­nej nam syl­wet­ki, Jego gło­su, byli­by­śmy roz­pro­sze­ni i pogu­bie­ni. Dziś, na tej Mszy świę­tej jest ta chwi­la, aby­śmy na nowo wyostrzy­li kurs nasze­go powo­ła­nia.

Bene­dykt z Nur­sji, świę­ty zwa­ny Współ­twór­cą Euro­py, zało­ży­ciel zachod­niej szko­ły zakon­nej (V/​VI wie­ku), stwier­dził w swo­jej regu­le, że każ­dy z mni­chów, aby być praw­dzi­wie dobrym chrze­ści­ja­ni­nem i naśla­dow­cą Dobre­go Paste­rza powi­nien zapa­no­wać po mistrzow­sku nad modli­twą i pra­cą. Ora et labo­ra. Kolej­ność tych zadań jest nie­przy­pad­ko­wa! Owce po pierw­sze słu­cha­ją gło­su — modlą się, i po dru­gie podą­ża­ją za gło­sem — pra­cu­ją. Nie daj Boże odwra­cać tę kolej­ność. Nie­sa­mo­wi­te, że każ­dy, kto żyje wg tej zasa­dy odczu­wa szczę­ście już tu na zie­mi 24 godzi­ny na dobę. Świę­ty Bene­dykt sam tego doświadczył.

Taką oso­bą, speł­nia­ją­cą zasa­dy chrze­ści­jań­skiej rów­no­wa­gi modli­twy i pra­cy była Han­na Hele­na Chrza­now­ska, pol­ska pre­kur­sor­ka pie­lę­gniar­stwa rodzin­ne­go, domo­we­go i para­fial­ne­go. Ta pie­lę­gniar­ka, dzia­łacz­ka cha­ry­ta­tyw­na, peda­gog, pisar­ka, instruk­tor­ka klę­cza­ła czę­sto w naszych ław­kach kościel­nych, zwłasz­cza przed obli­czem Ukrzy­żo­wa­ne­go w połu­dnio­wej nawie. Dru­ga woj­na świa­to­wa doświad­czy­ła ją moc­no. Zabra­ła naj­bliż­sze oso­by: naj­pierw ojca w obo­zie kon­cen­tra­cyj­nym, potem bra­ta w Katy­niu. Jed­nak w tej para­fii pod opie­ką kard. Karo­la Woj­ty­ły i ks. infu­ła­ta Fer­dy­nan­da Machaya, moje­go poprzed­ni­ka, roz­po­czę­ła swo­ją prze­bo­jo­wą dro­gę za Dobrym Paste­rzem. 45 lat temu ode­szła z tego świa­ta w opi­nii świę­to­ści. Pew­nie dzię­ki wier­no­ści Dobre­mu Paste­rzo­wi na pogrze­bie Han­ny nie śpie­wa­no „Wiecz­ny odpo­czy­nek racz jej dać Panie”, lecz wiel­ka­noc­ne „Glo­ria”. Han­na zosta­nie ogło­szo­na bło­go­sła­wio­ną i god­ną chwa­ły ołta­rzy w nad­cho­dzą­cą sobo­tę w bazy­li­ce Boże­go Miło­sier­dzia w Łagiewnikach.

W świe­cie czę­sto panu­je inny wzór niż ora et labo­ra. Domi­nu­je tam kod życia najem­ni­ków, któ­ry stre­ścić moż­na w haśle: baw się dobrze, wyci­śnij z życia ile się da. Rekla­mo­we zachę­ty i uprosz­czo­ne fil­mo­we mode­le oby­cza­jo­we trak­tu­ją życie jako zale­d­wie doda­tek do roz­ryw­ki, ale to z pozo­ru nie­szko­dli­we mot­to pro­wa­dzi do kata­stro­fal­ne­go kry­zy­su. Bez głę­bi i sys­te­ma­tycz­ne­go wysił­ku czło­wiek roz­kła­da na łopat­ki swo­je marze­nia. Prze­cho­dzi powo­li do wata­hy polu­ją­cych na szyb­ką stra­wę wil­ków i uczest­ni­czy w ich wyści­gu, zaprze­da­je powo­ła­nie demo­no­wi. Potrze­bu­je nawró­ce­nia.

Msza to czas Dobre­go Paste­rza. On mówi tu i teraz: „Życie moje odda­ję za owce” (J 10). Niech te sło­wa dźwię­czą w nas, aby­śmy nie zmar­no­wa­li łaski nasze­go powo­ła­nia. Pamię­taj­my: Bóg oddał życie do naszej dys­po­zy­cji, codzien­nie otrzy­mu­je­my nowe 24 godzi­ny na wypeł­nie­nie naszych misji wedle zło­tej regu­ły, ora et labo­ra, a Msza nas wią­że z cią­głą „pra­cą” Dobre­go Paste­rza dla nas. Dla­te­go nie zamy­kaj­my się w poczu­ciu zado­wo­le­nia. Ceń­my sobie ponad wszyst­ko dane nam powo­ła­nia i reali­zuj­my ich wyso­kie aspi­ra­cje! Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/