0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Miasto i ofiara

Miasto i ofiara

Gdy Jezus był już bli­sko Jero­zo­li­my, na widok mia­sta zapła­kał nad nim i rzekł: „O gdy­byś i ty pozna­ło w ten dzień to, co słu­ży poko­jo­wi” (Łk 19,41).
Kie­dy Syn Boży pła­cze nad mia­stem, szcze­gól­nie nad tym Mia­stem, wie­my, że dzie­je się coś nie­sły­cha­nie poważ­ne­go. Jero­zo­li­ma prze­sta­ła słu­żyć poko­jo­wi. Jej los w „sta­rym wyda­niu” jest prze­są­dzo­ny. Pro­rok-Mesjasz-Syn Boży zna już histo­rię i przy­szłość tego mia­sta ze słyn­nym wzgó­rzem świą­tyn­nym. Wia­try histo­rii odmie­nią wkrót­ce zupeł­nie jego pano­ra­mę. Nie zosta­nie kamień na kamie­niu. Jezus Chry­stus dobrze już wie, że tyl­ko Jego ofia­ra i zbaw­czy akt, któ­re­go dopeł­ni poza mura­mi ziem­skiej Jero­zo­li­my otwo­rzy bra­my Jero­zo­li­my nie­bie­skiej. Nowe­go Mia­sta. To On — Bara­nek ofiar­ny — godzien jest otwo­rzyć bra­mę nie­ba i zła­mać oko­wy pano­szą­ce­go się zła. Tyl­ko On godzien jest wziąć księ­gę i jej pie­czę­cie otwo­rzyć, bo został zabi­ty i nabył Bogu krwią swo­ją ludzi z każ­de­go poko­le­nia, języ­ka, ludu i naro­du i uczy­nił ich Bogu nasze­mu kró­le­stwem i kapła­na­mi, że będą kró­lo­wać na zie­mi w poko­ju (por. Ap 5). A Panu Bogu cho­dzi o zba­wie­nie i przy­go­to­wa­nie wła­śnie takich ludzi, któ­rzy naśla­du­jąc Jego Syna słu­żą poko­jo­wi na zie­mi. Pokój jed­nak czę­sto kosz­tu­je. Chry­stus Pan sam tego doświad­czył i nadal doświad­cza, jesz­cze dziś, pod­czas tylu wojen i tlą­cych się konfliktów.

Gdy w listo­pa­dzie 1918 roku, po 123 latach nie­obec­no­ści na mapach poli­tycz­nych Euro­py, Pol­ska odzy­ski­wa­ła nie­pod­le­głość, sta­ło się to głów­nie dzię­ki wytrwa­ło­ści i ofiar­no­ści rodzin, któ­re w okre­sie nie­wo­li prze­ka­zy­wa­ły nowym gene­ra­cjom mło­dych Pola­ków przy­wią­za­nie do toż­sa­mo­ści, języ­ka i kul­tu­ry Ojczy­zny. Potem dzię­ki ofie­rze wie­lu mło­dych ludzi, boha­te­rów nie­pod­le­gło­ści, któ­rzy nie zawa­ha­li się dać swo­je­go zdro­wia i życia na sza­lę  wol­no­ści zapro­wa­dzo­no wresz­cie pokój na tej zie­mi. W latach pierw­szej woj­ny świa­to­wej (1914−1918) wystą­pi­ły sprzy­ja­ją­ce oko­licz­no­ści dla spra­wy resty­tu­cji pol­skiej suwe­ren­no­ści. Zabor­cy sta­nę­li wów­czas naprze­ciw­ko sie­bie, łamiąc swą dotych­cza­so­wą soli­dar­ność w kwe­stii pol­skiej. W 1918 r. roz­wią­za­no ostat­nie odzia­ły pol­skie wal­czą­ce u boku tzw. państw cen­tral­nych. Pola­cy sprzy­mie­rzy­li się z pań­stwa­mi blo­ku Enten­ty. I to wła­śnie dla­te­go w stycz­niu 1918 r. w prze­mó­wie­niu do kon­gre­su USA, pre­zy­dent Woodrow Wil­son uznał odbu­do­wę nie­pod­le­głej Pol­ski z dostę­pem do morza za jeden z warun­ków zawar­cia trwa­łe­go poko­ju w Euro­pie.

Lwów był mia­stem wie­lo­et­nicz­nym, jak wie­lo­et­nicz­na była Pol­ska Pia­stów i Jagiel­lo­nów. Łatwo było wów­czas zauwa­żyć nawet w roz­gryw­kach pił­kar­skich,  że pol­ski Lwów kibi­co­wał pro­por­cjo­nal­nie Pogo­ni albo Czar­nym, że ukra­iń­ski Lwów stał murem za ST Ukra­ina, a żydow­ski Lwów dopin­go­wał swo­ją Hasmo­neę. I w ten spo­sób nawet sport stał się ema­na­cją uczuć naro­do­wych, a te z kolei nader czę­sto bywa­ły zakład­ni­kiem skom­pli­ko­wa­nej poli­ty­ki. Kie­dy więc doszło do zaję­cia Lwo­wa przez ukra­iń­skie woj­ska, Pol­ska Orga­ni­za­cja Woj­sko­wa roz­po­czę­ła kontr­ak­cję obję­cia Lwo­wa w „posia­da­nie pań­stwa pol­skie­go”. W ten spo­sób doszło do cięż­kich walk w mie­ście i wie­lu ofiar ponie­sio­nych za to mia­sto przez lud­ność. W wal­kach we Lwo­wie i w obro­nie jego pol­sko­ści do 22 listo­pa­da 1918 włącz­nie uczest­ni­czy­ło z bro­nią w ręku lub w służ­bach pomoc­ni­czych 6022 osób, w tym 1374 uczniów szkół powszech­nych i śred­nich oraz stu­den­tów. 2640 nie prze­kro­czy­ło 25. roku życia, naj­młod­szy miał 9 lat. Zgi­nę­ło lub zmar­ło od ran 439 żoł­nie­rzy i człon­ków woj­sko­wej służ­by sani­tar­nej, w tym 12 kobiet. 120 pole­głych było ucznia­mi, a 76 stu­den­ta­mi uczel­ni. Jeden z nich, 13-let­ni Antoś Petry­kie­wicz zło­żył ofia­rę życia — został naj­młod­szym w histo­rii kawa­le­rem Orde­ru Vir­tu­ti Mili­ta­ri (za Michał Kli­mec­ki, Pol­sko-ukra­iń­ska woj­na o Lwów i Gali­cję Wschod­nią 1918–1919, War­sza­wa: Volu­men, 2000, s. 139). Do powsta­nia legen­dy Orląt Lwow­skich przy­czy­ni­ła się dodat­ko­wo tak­że posta­wa har­ce­rek i har­ce­rzy, zarów­no tych lwow­skich, jak i tych z całe­go kraju.

Dzi­siej­sza Ofia­ra Eucha­ry­stycz­na dopo­ma­ga nam w zro­zu­mie­niu życia i jego sen­su jako ofia­ry. I to ofia­ry kon­kret­nej, np. za rodzi­nę, za mia­sto, za Ojczy­znę. To prze­cież jasne dla nas, że nie cho­dzi o to, aby poszu­ki­wać tutaj na zie­mi szczę­ścia przez uni­ka­nie złej pogo­dy, trud­ne­go kon­tek­stu histo­rycz­ne­go, gor­szej koniunk­tu­ry eko­no­micz­nej, prze­mil­cza­nie utra­pień czy kło­po­tów w Ojczyź­nie lub wśród bli­skich. W życiu nie cho­dzi w ogó­le o uni­ka­nie pro­ble­mów i ofiar. Nale­ży je raczej moc­no podej­mo­wać, a sie­bie anga­żo­wać dla wiel­kich spraw, odda­wać się naj­szla­chet­niej­szym celom, wyda­wać na nie swo­je bogac­twa, talen­ty, siły, zdro­wie, a nawet hero­icz­nie ofia­ro­wać życie całe. Tak czy­ni­ły to Orlę­ta Lwow­skie i obroń­cy Lwo­wa. Ich ofia­ra mia­ła sens. Ojczy­zna ziem­ska bowiem pamię­ta ich czy­ny, a Ojczy­zna nie­bie­ska ufa­my — przy­ję­ła ich do siebie.

Ofia­ra Eucha­ry­stii zbli­ża nas rów­nież, a może przede wszyst­kim do zro­zu­mie­nia inten­cji same­go Jezu­sa w naszym życiu i roz­po­zna­nia wła­snej dro­gi do wiecz­ne­go Mia­sta, wiecz­nej Ojczy­zny. Po Kra­ko­wie, Lwo­wie, War­sza­wie czy Zako­pa­nem przyj­dzie kie­dyś bowiem czas na nie­bie­skie Jeru­za­lem. To doce­lo­we nasze Mia­sto w nie­bie, któ­re otwo­rzył dla nas Jezus. Przez wpro­wa­dza­nie poko­ju wokół nas już tutaj na zie­mi, przez zre­zy­gno­wa­nie z chę­ci odwe­tu, Bóg czy­ni z nas narzę­dzia poko­ju; wyba­cza­ją­ce, ale i cią­gle potra­fią­ce ofia­ro­wać sie­bie dla spraw naj­waż­niej­szych. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/

Kaza­nie wygło­szo­ne pod­czas Mszy św. w 100-lecie oswo­bo­dze­nia Lwowa