0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Wydarzenia

Krucyfiks Slackerowski

Krucyfiks Slackerowski

W jed­nym z ołta­rzy w koście­le Mariac­kim zacho­wa­ło się śre­dnio­wiecz­ne dzie­ło sztu­ki o nad­zwy­czaj­nej war­to­ści arty­stycz­nej i histo­rycz­nej, któ­re­go pocho­dze­nie i pier­wot­ne prze­zna­cze­nie budzą jed­nak poważ­ne wąt­pli­wo­ści. Cho­dzi o wspa­nia­ły kru­cy­fiks z fun­da­cji Hen­ry­ka Slac­ke­ra na wschod­nim zakoń­cze­niu nawy połu­dnio­wej, wyku­ty wraz z krzy­żem z wiel­kie­go blo­ku wapie­nia przez Wita Stwosza.

Odzna­cza się on nie­by­wa­łym pozio­mem reali­zmu, zdra­dza­jąc, że autor pro­wa­dził grun­tow­ne stu­dia nad budo­wą ludz­kie­go cia­ła. Peł­na wznio­sło­ści wizja śmier­ci krzy­żo­wej Zba­wi­cie­la zdra­dza też przy­wią­za­nie do roz­po­wszech­nio­nych w XV w. kon­cep­cji dewo­cyj­nych, któ­rych naj­do­sko­nal­szym wyra­zem było cie­szą­ce się ogrom­ną popu­lar­no­ścią dzie­ło lite­rac­kie O naśla­do­wa­niu Chry­stu­sa wią­za­ne z Toma­szem a Kem­pis. Zale­ca się w nim bez­po­śred­ni, inten­syw­ny kon­takt z umę­czo­nym Chry­stu­sem. I fak­tycz­nie, ogrom­ny opra­co­wa­ny w wir­tu­ozer­ski spo­sób Chry­stus Stwo­sza zda­je się mar­twy, kie­dy patrzy­my na Nie­go z pew­nej odle­gło­ści – gło­wa opa­dła na pier­si, a oczy są zamknię­te. Dopie­ro kie­dy zbli­ży­my się do Nie­go bar­dzo bli­sko, co dziś dla więk­szo­ści wier­nych i tury­stów jest oczy­wi­ście nie­moż­li­we, dostrze­że­my wyraź­nie, że oczy pozo­sta­ją otwar­te, a cier­pią­cy Zba­wi­ciel sta­ra się nawią­zać z nami bez­po­śred­ni kon­takt. War­to zwró­cić jesz­cze uwa­gę na dwa nie­zwy­kłe roz­wią­za­nia iko­no­gra­ficz­ne. Po pierw­sze, cia­ło Chry­stu­sa jest naprę­żo­ne i napię­te tak, że uwi­dacz­nia się cała jego wspa­nia­ła musku­la­tu­ra, a kom­po­zy­cja ma sche­mat zbli­żo­ny do lite­ry „T”, bowiem ramio­na roz­ło­żo­ne są na boki pod kątem pro­stym. Wyra­ża to triumf Zba­wi­cie­la nad śmier­cią i sta­no­wi zapew­ne świa­do­me nawią­za­nie do kru­cy­fik­sów romań­skich, a może nawet jesz­cze wcze­śniej­szych. Bez­po­śred­nio wzo­rem był jed­nak dla Stwo­sza kru­cy­fiks wyrzeź­bio­ny przez jego wiel­kie­go nauczy­cie­la, nider­landz­kie­go rzeź­bia­rza Miko­ła­ja z Lej­dy dla kościo­ła w Baden-Baden (1467 r.). Wspo­mnia­ne cechy zosta­ły tam tyl­ko zasy­gna­li­zo­wa­ne, a Stwosz roz­wi­nął je w twór­czy spo­sób i nadał im pięt­no swo­je­go geniuszu.

Po dru­gie, Chry­stus w koście­le Mariac­kim nie ma pęp­ka, co prze­cież nie spo­sób wytłu­ma­czyć prze­ocze­niem, ani tym bar­dziej pomył­ką naj­wy­bit­niej­sze­go rzeź­bia­rza dzia­ła­ją­ce­go u schył­ku XV w. w Euro­pie na pół­noc od Alp. Po pro­stu rzeź­biarz w taki spo­sób zazna­czył ponadna­tu­ral­ne pocho­dze­nie Mesja­sza, któ­ry wszak począł się z Ducha Świę­te­go. Wspo­mnie­li­śmy już, że pocho­dze­nie rzeź­by jest nie­ja­sne. Z pew­no­ścią nie była ona prze­zna­czo­na do ołta­rza, bowiem po pro­stu w śre­dnio­wie­czu nie było tra­dy­cji umiesz­cza­nia tak wiel­kich figur z kamie­nia w drew­nia­nych reta­bu­lach. Nato­miast roz­po­wszech­nio­na była tra­dy­cja umiesz­cza­nia wiel­kich, kamien­nych ukrzy­żo­wań na cmen­ta­rzach przy­ko­ściel­nych. Wyda­je się więc bar­dzo praw­do­po­dob­ne, że ta wspa­nia­ła rzeź­ba była pier­wot­nie czę­ścią prze­strzen­nej Kal­wa­rii usta­wio­nej przed kościo­łem, jed­nak z bli­żej nie­zna­nych powo­dów jesz­cze za życia fun­da­to­ra zosta­ła prze­nie­sio­na do wnę­trza. Być może przy tej oka­zji utrą­co­no lewy odci­nek peri­zo­nium (czy­li chu­s­ty okry­wa­ją­cej bio­dra), a tak­że ażu­ro­wy pukiel wło­sów po lewej stro­nie głowy.

Zapew­ne, ze wzglę­du na naj­wyż­szą jakość arty­stycz­ną i wprost nie­by­wa­łą siłę wyra­zu, kru­cy­fiks z fun­da­cji Hen­ry­ka Slac­ke­ra był ota­cza­ny sil­nym kul­tem. Świa­dec­twa tego są licz­ne, na cze­le z powta­rza­ną w lite­ra­tu­rze reli­gij­nej opo­wie­ścią, że rzeź­ba mia­ła prze­mó­wić do zwią­za­ne­go z kościo­łem Mariac­kim poboż­ne­go Świę­to­sła­wa, zwa­ne­go Mil­czą­cym, zmar­łe­go nie wcze­śniej niż w 1493 r.

Frag­ment książ­ki Krzysz­tof J. Czy­żew­ski, Marek Wal­czak, Paweł Gąsior — Kościół Mariac­ki w Kra­ko­wie. 800 lat historii