0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Królowa nie z tej bajki

Królowa nie z tej bajki

Z tra­dy­cji naro­do­wej, monar­chicz­nej, czy­sto ziem­skiej zbyt czę­sto wyni­ka obraz Kró­lo­wej Pol­ski jak­by z baj­ki. Pięk­nej, wynio­słej, tro­nu­ją­cej, boga­tej damy w zło­tej koro­nie z dia­men­ta­mi, zarzą­dza­ją­cej spraw­nie kró­le­stwem z nie­bie­skiej sto­li­cy… Nic bar­dziej myl­ne­go. Zbyt czę­sto fał­szu­je­my obraz Maryi — Kró­lo­wej, kie­dy przed­sta­wia­my Ją, myśli­my o Niej wedle wzo­ru kró­lo­wa­nia zaczerp­nię­te­go z baj­ko­we­go porząd­ku. Tak myślą dzie­ci. I im tak wol­no myśleć. Pamię­taj­my jed­nak, że zarów­no Ona, jak i Jej Syn, nie kie­ro­wa­li się tym sty­lem myśle­nia. Kró­le­stwo Boże nie jest z tego świata.

Sło­wo przed chwi­lą pro­kla­mo­wa­ne, kre­śli nam prze­dziw­ny obraz Kró­lo­wej. Inny. Stoi pod krzy­żem — rzym­ską szu­bie­ni­cą — opła­ku­je Umie­ra­ją­ce­go Syna, któ­ry Jej na koń­cu wska­zu­je nowe­go syna — Jana. Gdzie w tym obra­zie szu­kać Pol­ski? Gdzie odna­leźć koro­nę kró­lew­ską? Czy nie cho­dzi tutaj na sam przód o koro­nę z cier­ni, któ­rą Mat­ka otrzy­ma­ła po zdję­ciu Cia­ła Zba­wi­cie­la z krzy­ża jak­by na pamiąt­kę? Czy nie cho­dzi tutaj o ber­ło bel­ki krzy­ża, któ­rym Bóg sam zarzą­dza nowy porzą­dek świa­to­wy (por. I. Gar­ga­no)? Patrzy­my osłu­pia­li na obraz z Ewan­ge­lii Jana. My chrze­ści­ja­nie do ewan­ge­licz­nych obra­zów pod­cho­dzi­my jak do arcy­dzieł malar­stwa, rzeź­by czy muzy­ki. Im czę­ściej i dłu­żej się z nimi obcu­je, tym bar­dziej urze­ka­ją i wcią­ga­ją w swój prze­bo­ga­ty świat. Ewan­ge­licz­ny obraz jest bowiem tak boga­ty, że kto go poko­cha, nie wie­dząc kie­dy, prze­cho­dzi w nie­zwy­kle pięk­ną rze­czy­wi­stość świa­ta war­to­ści wiecz­nych (por. ks. prof. Ed. Sta­niek, Tajem­ni­ca życia Kościo­ła). Do takich ewan­ge­licz­nych obra­zów nale­ży sce­na z dzi­siej­szej Ewan­ge­lii. Poszu­kaj­my więc razem kró­lo­wa­nia na tej iko­nie Męki Jezu­sa i Jego Mat­ki, i Jego Ucznia, i Kobiet.

Obok krzy­ża Jezu­sa sta­ły: Mat­ka Jego i sio­stra Mat­ki Jego, Maria, żona Kle­ofa­sa, i Maria Mag­da­le­na. Kie­dy więc Jezus ujrzał Mat­kę i sto­ją­ce­go obok Niej ucznia, któ­re­go miło­wał, rzekł do Mat­ki: „Nie­wia­sto, oto syn Twój”. Następ­nie rzekł do ucznia: „Oto Mat­ka two­ja”. I od tej godzi­ny uczeń wziął Ją do sie­bie (J 19, 25–27). Para­dok­sal­nie Sło­wo wska­zu­je nam na to, że Pola­cy okrzyk­nę­li Mary­ję Kró­lo­wą Pol­ski nie z powo­dów zło­ta, cza­ru, spraw­no­ści, ale dla­te­go, że umia­ła wycho­dzić z cier­pie­nia. Za to, że je zwy­cię­ży­ła, w rado­ści. Nie tyl­ko smu­tek, ale nawet śmierć zosta­ła w Niej poko­na­na argu­men­tem zmartwychwstania.

Kró­lo­wa Mary­ja to Ta, któ­ra skry­wa się przed nami za Sło­wem z dzi­siej­sze­go tek­stu Ewan­ge­lii, nie za innym. Ona to Sło­wo nie­ustan­nie kon­tem­plu­je dla nas, Ona cią­gle uczy nas przyj­mo­wa­nia cier­pie­nia i prze­mia­ny wiel­kiej per­tur­ba­cji w wiel­kie szczę­ście. Mary­ja umie być przy cier­pie­niu, umie cier­pli­wie cze­kać na akcję Boga. Umie żyć w tle Syna. Wysta­wia Go zawsze na pierw­szy plan. To jest Jej kró­lo­wa­nie. Czy potra­fi­my tak samo? Czy umie­my żyć w cie­niu Więk­sze­go? Mary­ja przez to zosta­ła wynie­sio­na tak wyso­ko, że rozu­mie swo­je miej­sce w eko­no­mii Kró­le­stwa Nie­bie­skie­go. Mary­ja Kró­lo­wa to Ta, któ­ra uka­zu­je przede wszyst­kim nie sie­bie, ale swo­je­go Syna. Obja­wia Go w całej Jego tajem­ni­cy, Jego odda­niu dla nas i świa­ta całego.

Jak widzi­my potrze­bu­je­my wię­cej pol­skie­go kato­li­cy­zmu medy­ta­cyj­ne­go, pogłę­bio­ne­go, a nie uprosz­czo­ne­go jak z ryci­ny w zerów­ce. Bez medy­ta­cji tej tajem­ni­cy kró­lo­wa­nia Maryi zre­du­ku­je­my wia­rę naszą do obrzę­do­wo­ści, a ta nie spro­sta wyma­ga­niom poko­le­nia, w któ­rym żyje­my. Pozo­sta­nie nam tyl­ko obraz pła­ski, kró­lo­wej jak­by cza­ro­dziej­ki, któ­ra ma ład­ne sukien­ki.

Ktoś jed­nak zapy­tać może: czy Mary­ja nie jest Kró­lo­wą Pol­ski? Pan­na Mary­ja jest Kró­lo­wą. Naj­bar­dziej jed­nak Kró­lo­wą naszych sumień. Stąd wzię­ły się na tylu obra­zach-iko­nach w Pol­sce koro­ny, stąd się one wzię­ły na koście­le Mariac­kim w Kra­ko­wie. Pierw­szym, któ­ry ją tak obda­rzył god­no­ścią kró­lew­ską na piśmie był w XVI wie­ku ks. Grze­gorz Czuj, zw. Vigi­lan­tius,  pocho­dzą­cy z Sam­bo­ra, kano­nik u św. Flo­ria­na w Kra­ko­wie. Napi­sał cały poemat Czę­sto­cho­wa. Tam bowiem lud ota­czał czcią Mat­kę Bożą i cuda­mi sły­ną­cy Jej obraz spe­cjal­nie. Nasz rodzi­my duchow­ny pisał o tym tak:
Tu nie tyko Pola­cy w świę­te mury śpieszą,
I Litwi­ni poboż­ni gęstą idą rzeszą:
Tu miesz­kań­cy gór naszych i całe Polesie,
Kaszu­bi i lud z Moskwy hoł­dy swo­je niesie.
Tu Kuja­wiak namio­ty roz­bi­ja płócienne,
Tu Mazur z weł­ny sta­wia sza­ła­sze odmienne.
Tu moż­ni Mora­wia­nie, boga­ci Węgrzyni,
Podo­la­cy i Niem­cy, Sło­weń­cy, Rusini.
Tu z Pomo­rza, z Woły­nia, z Tra­cji, z Inf­lant, Żmudzi,
Z Sak­so­nii, Prus, Czech, Ślą­ska mnó­stwo idzie ludzi.
(Prze­ło­żył z łaci­ny Win­cen­ty Stro­ka, 1896)

Co wię­cej, za cza­sów kró­la Zyg­mun­ta III Wazy żył w Neapo­lu jezu­ita, o. Juliusz Man­ci­nel­li, inny piew­ca kró­lo­wa­nia Maryi. Uka­za­ła mu się Mary­ja z Dzie­ciąt­kiem Jezus. U jej stóp klę­czał św. Sta­ni­sław Kost­ka. Ona prze­mó­wi­ła: Dla­cze­go nie nazy­wasz mnie Kró­lo­wą Pol­ski? Ja to kró­le­stwo bar­dzo umi­ło­wa­łam i wiel­kie rze­czy dla nie­go zamie­rzam, ponie­waż oso­bli­wą miło­ścią do Mnie pło­ną jego syno­wie. W krót­kim cza­sie potem, za pozwo­le­niem swych prze­ło­żo­nych, któ­rzy obja­wie­nie to zba­da­li, o. Man­ci­nel­li prze­ka­zał tę rado­sną wia­do­mość ks. Pio­tro­wi Skar­dze i jezu­itom w Pol­sce. Oni z kolei donie­śli o tym kró­lo­wi, a o. Juliusz wybrał się do Pol­ski. 8 maja 1610 r. doszedł do Kra­ko­wa, gdzie był entu­zja­stycz­nie wita­ny przez kró­la i wszyst­kie sta­ny. Swo­je pierw­sze kro­ki skie­ro­wał do Kate­dry na Wawe­lu. Tutaj ponow­nie uka­za­ła mu się Mary­ja w wiel­kim maje­sta­cie i powie­dzia­ła: Ja jestem Kró­lo­wą Pol­ski. Jestem Mat­ką Tego Naro­du, któ­ry jest Mi bar­dzo dro­gi, więc wsta­wiaj się do Mnie za nim i o pomyśl­ność tej zie­mi bła­gaj Mnie nie­ustan­nie, a Ja będę ci zawsze, tak jak teraz miło­sier­ną. (por. ks. Ksa­we­ry Wil­czyń­ski, Nie­biań­sko-rzym­ski i euro­pej­ski rodo­wód — kon­tekst NPM Kró­lo­wej Pol­ski). Na pamiąt­kę tego wyda­rze­nia miesz­kań­cy Kra­ko­wa po wysłu­cha­niu kil­ku pło­mien­nych kazań jezu­ity umie­ści­li na wie­ży Hej­na­li­cy kościo­ła Mariac­kie­go koro­nę. To cał­kiem osob­na histo­ria, ale tam umiesz­czo­na koro­na sym­bo­licz­nie kró­lu­je nie tyl­ko nad kró­lew­skim mia­stem Kra­ko­wem, ale nad słu­cha­cza­mi I Pro­gra­mu Pol­skie­go Radia, roda­ka­mi z całe­go świa­ta. Oni to codzien­nie, w samo połu­dnie, mają moż­li­wość posłu­chać brzmie­nia melo­dii, któ­ra jest dro­ga każ­de­mu — nawet dziec­ku. Hej­nał ten odda­je nie­ja­ko całą naszą Ojczy­znę pod straż Kró­lo­wej Niebieskiej.

Powróć­my jesz­cze do jed­ne­go wyda­rze­nia histo­rycz­ne­go: w 1655 roku w gra­ni­ce Pol­ski wdar­li się Szwe­dzi, a opusz­czo­ny król Jan II musiał ucie­kać poza gra­ni­ce kra­ju, zroz­pa­cze­ni bisku­pi pisa­li do papie­ża: Zgi­nę­li­śmy, jeśli Bóg nie zli­tu­je się nad nami. Wte­dy Ojciec Świę­ty Alek­san­der VII, powo­łu­jąc się na obja­wie­nie o. Juliu­sza Man­ci­nel­le­go odpo­wie­dział: Nie, Mary­ja was ura­tu­je, to Pol­ski Pani. Jej się poświęć­cie. Jej ofi­cjal­nie ofia­ruj­cie. Ją Kró­lo­wą ogło­ście, prze­cież sama tego chcia­ła. Król Jan Kazi­mierz, sto­su­jąc się do rady papie­ża, 1 kwiet­nia 1656 r. zło­żył uro­czy­sty ślub, ogła­sza­jąc Mary­ję Kró­lo­wą Pol­ski (por. ks. K. Wil­czyń­ski, ibi­dem). Tak król ślu­bo­wał przed wize­run­kiem MB Łaska­wej we Lwo­wie: Cie­bie za Patron­kę moją i za Kró­lo­wą państw moich dzi­siaj obie­ram. A w trzech­set­ną rocz­ni­cę tych ślu­bów bisku­pi pol­scy z ini­cja­ty­wy wię­zio­ne­go pry­ma­sa Ste­fa­na Wyszyń­skie­go doko­na­li ponow­ne­go zawie­rze­nia całe­go kra­ju Maryi i odno­wie­nia ślu­bów kró­lew­skich. Oko­ło milio­na wier­nych na Jasnej Górze zło­ży­ło te Jasno­gór­skie Ślu­by Naro­du, co do dzi­siaj przy­no­si owo­ce.

A my co sądzi­my o tym kró­lo­wa­niu Maryi w XXI wie­ku? Czy Świę­ta Mary­ja rze­czy­wi­ście nam kró­lu­je? Czy Ona sta­ła się rze­czy­wi­stą Kró­lo­wą naszych serc? Czy Ją przy­ję­li­śmy do sie­bie z całą Ewan­ge­lią Jezu­sa do domu jak św. Jan? Czy nosi­my jesz­cze jakieś ozna­ki jej kró­lo­wa­nia na szyi? Czy nasze ścia­ny domów, biur są przy­stro­jo­ne choć­by jed­nym, a kunsz­tow­nym Jej wize­run­kiem? Czy to już obciach? Czy na waka­cjach czy emi­gra­cji inni mogą poznać naszą Patron­kę po naszym zacho­wa­niu? Czy odwie­dza­my Jej sank­tu­aria? Czy jedy­nie trak­tu­je­my Ją jako pew­ną rezer­wę tak­tycz­ną, strze­gą­cą z dystan­su nasze­go bez­pie­czeń­stwa? Czy nie bie­rze­my Jej za jakąś tyl­ko cza­ro­dziej­ką zapew­nia­ją­cą pomyśl­ność naszej Ojczyzny?

Potrze­bu­je­my na tej Eucha­ry­stii zro­zu­mieć oczysz­czo­ny, czy­li praw­dzi­wy spo­sób kró­lo­wa­nia Maryi. Ona już raczej nie potrze­bu­je nas pod Krzy­żem. Ona raczej cze­ka na nas przy Synu, któ­ry Zmar­twych­wstał, Któ­re­go Ewan­ge­lią trze­ba nam ema­no­wać w świe­cie. Jeśli umie­my to zro­zu­mieć, że Mary­ja sta­wia na Kró­le­stwo Boże jako naj­waż­niej­szą, naj­szla­chet­niej­szą i naj­wyż­szą kar­tę w życiu, nie zawa­ha­my się wziąć Jej — Kró­lo­wej pokor­nej — do sie­bie, do domu, do swo­ich. Bo nam o tyle mogą się powieść nasze zma­ga­nia, z pychą wła­snych udziel­nych „kró­lestw” czy  zamknię­tych dla Boga enklaw myśle­nia i dzia­ła­nia, o ile weź­mie­my poko­rę Maryi do domu, po pro­stu do domu, jak uczeń Jan. A nie będzie­my naszej Patron­ki trzy­mać tyl­ko w murach kościo­łów i sank­tu­ariów. W ser­cu czło­wie­ka zaczy­na się Jej kró­lo­wa­nie, a Jej na co dzień przy­wo­ły­wa­na obec­ność w naszych domach, w apar­ta­men­tach, miesz­ka­niach powo­du­je cuda. To nie­kie­dy ozna­cza cier­pli­we ocze­ki­wa­nie na akcję Boga i umie­jęt­ność życia w tle, w cie­niu Jego wiel­ko­ści. Ale to bar­dzo opła­cal­na dro­ga. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/
Odpust Mat­ki Bożej Kró­lo­wej Pol­ski — Kra­ków Nowy Ruczaj — Sta­ry Kobierzyn