0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Kazania roratnie z pierwszego tygodnia Adwentu

Kazania roratnie z pierwszego tygodnia Adwentu

4 grud­nia — ks. Łukasz Michalczewski 

Uczest­ni­czy­łem kie­dyś w wypra­wie gór­skiej, któ­ra mia­ła na celu, oso­bę spa­ra­li­żo­wa­ną – dziew­czy­nę o imie­niu Dana – wynieść na Rysy. Był to jakiś cel, któ­ry obra­ła sobie w życiu. Był to tak­że cel jej przy­ja­ciół. Ale przede wszyst­kim było to jej marze­nie. Jedy­nym pro­ble­mem było to, że od dzie­ciń­stwa nie mogła cho­dzić, gdyż przy zaba­wach z dzieć­mi przed blo­kiem, w któ­rym miesz­ka­ła, zła­ma­ła krę­go­słup i była spa­ra­li­żo­wa­na. Ten cel został osią­gnię­ty. Ta oso­ba spa­ra­li­żo­wa­na, wynie­sio­na na ple­cach wie­lu osób, zdo­by­ła ten cel swo­je­go życia. Pamię­tam, kie­dy pod­su­mo­wa­li­śmy tę wypra­wę gór­ską, Dana powie­dzia­ła, że jeśli czło­wiek wie­rzy to nawet para­liż nie jest w sta­nie go poko­nać. Dziś w Ewan­ge­lii sły­sze­li­śmy o czło­wie­ku spa­ra­li­żo­wa­nym, któ­ry swo­ją cho­ro­bą, swo­im ułom­stwem wyzwo­lił wia­rę wie­lu, a szcze­gól­nie swe­go Pana.

Moi dro­dzy, tak wła­śnie jest w naszym życiu ducho­wym. Czę­sto jest ono spa­ra­li­żo­wa­ne przez róż­ne­go rodza­ju sła­bo­ści. Cza­sem może nawet  nie­od­wra­cal­ne. Grze­chy, trud­no­ści życia codzien­ne­go, nasze trud­no­ści rodzin­ne. Czę­sto jeste­śmy wewnętrz­nie spa­ra­li­żo­wa­ni i wyda­je nam się, że nie może­my zro­bić dal­sze­go kro­ku. Dzi­siej­sza Ewan­ge­lia poka­zu­je nam coś inne­go. Poka­zu­je, że mała krzta wia­ry czło­wie­ka w to, że nie jest na tej dro­dze sam, że w tym ułom­stwie, w tej trud­no­ści nie jest sam, że wie­rzy, że jest z nim Bóg – spo­wo­du­je cuda w naszym życiu.

Niech ten pierw­szy dzień Adwen­tu, któ­ry roz­po­czę­li­śmy tak uro­czy­ście, tutaj w tej świą­ty­ni, niech ten czas, któ­ry przed nami, pomo­że nam z wia­rą poko­ny­wać para­li­że nasze­go wewnętrz­ne­go ducha. Pomo­że nie tyl­ko odmie­niać nasze życie, ale osią­gać cele, któ­re sobie zało­ży­li­śmy. Wsłu­chaj­my się zatem  w głos pro­ro­ka Iza­ja­sza, któ­ry mówił: Chodź­cie, chodź­cie, domu Jaku­ba. Chodź­cie razem. Chodź­cie z wia­rą. Postę­puj­my tak jak Pan dla nas zaplanował.

5 grud­nia — ks. Paweł Głowacz

Dzi­siej­sza kom­po­zy­cja prze­ka­zu wpra­wia nas w taki nastrój Adwen­tu, któ­ry pozwa­la na przy­go­to­wa­nie się na wiel­ki prze­wrót. Zobacz­my, że ma przyjść Ten, że to wszyst­ko od Nie­go – sły­szy­my od pro­ro­ka Iza­ja­sza. Ma przyjść Ten, któ­ry w naszym życiu doko­na prze­wro­tu. Ale takie­go, któ­ry pozwo­li nam jesz­cze bar­dziej, jesz­cze moc­niej odkryć, że Bóg jest bli­sko nas. Ewan­ge­lia mówi nam pro­stą rzecz: gdy będzie­my patrzy­li tyl­ko na nas samych, na nasze wła­sne zdol­no­ści, jesz­cze moc­niej mówiąc na wła­sną pychę, to będzie­my szu­ka­li nie Boga, tyl­ko wła­snych sił i wła­snych emo­cji oraz wła­snych doświad­czeń. Gdy będzie­my szu­ka­li w swo­jej pro­sto­cie ser­ca – zaufa­nia Pana Boga – to w tym zaufa­niu może­my odkryć tego, któ­ry przy­cho­dzi w cicho­ści, w dru­gim czło­wie­ku – jak ta jed­na świecz­ka, od któ­rej zapa­la­ne są kolej­ne w bazylice.

Dzi­siaj módl­my się, aby­śmy potra­fi­li nie prze­ga­pić momen­tu, któ­ry będzie uczył nas naszej pro­sto­ty ser­ca i będzie nam poka­zy­wał, że w tej pro­sto­cie ser­ca może się obu­dzić nasze samo­za­par­cie do tego, aby­śmy przy­ję­li Chry­stu­sa, któ­ry przy­cho­dzi. Nie żyje­my w cza­sach aż tak może mesjań­skich jak w tam­tych cza­sach, gdy przy­cho­dził Jezus, ale pew­nie każ­dy z nas w tym Adwen­cie, zapy­ta same­go sie­bie jaki jest ten czas przy­go­to­wa­nia na przyj­ście Jezu­sa, co mogło­by się stać gdy­by Jezus rze­czy­wi­ście przy­szedł do moje­go ser­ca, jak­bym się z Nim spo­tkał? Może wła­śnie to jest ten czas, żeby poszu­kać jesz­cze głęb­szej swo­jej pro­sto­ty ser­ca, swo­je­go zaufa­nia, aby Chry­stus był moim prze­wod­ni­kiem ku świę­to­ści. Bo wte­dy ja w swo­jej pro­sto­cie ser­ca za Nim idę i nie kalkuluję.

6 grud­nia — ks. Łukasz Michalczewski

Opo­wieść pro­ro­ka Iza­ja­sza o tej mesjań­skiej uczcie, jak bar­dzo Bóg boga­to zasta­wi dla nas sto­ły. Potem psalm, któ­ry mówi o obfi­to­ści zie­lo­nych pastwisk i dba­ło­ści paste­rza o swo­je owce. I ta prze­pięk­na Ewan­ge­lia, któ­ra mówi o tej nie­sa­mo­wi­tej tro­sce Chry­stu­sa o każ­de­go czło­wie­ka. Wszyst­ko to każe nam spoj­rzeć na Boga jako Tego, któ­ry cały czas czło­wie­ka obda­ro­wu­je, któ­ry cały czas o czło­wie­ka się trosz­czy, aby mu nic nie zabra­kło, aby miał wszyst­ko w obfitości.

Moim dro­dzy tak rze­czy­wi­ście jest. Bóg dał nam wie­le łask, aby­śmy wszyst­ko mie­li w obfi­to­ści. Naszym zada­niem jest zoba­czyć, jest to sobie uświa­do­mić, że te dary łaski obfi­to­ści Bożej spły­wa­ją na nas każ­de­go dnia. Wte­dy, kie­dy o nie pro­si­my. Wte­dy, kie­dy jeste­śmy przy Jezu­sie i Go słu­cha­my. Wte­dy, kie­dy jeste­śmy zapro­sze­ni na ucztę – tak jak dzi­siaj. Niech zatem ta Ewan­ge­lia, ta Litur­gia Sło­wa pomo­że zro­zu­mieć nam, jak wie­le od Boga otrzy­ma­li­śmy, jak wie­le od Boga dosta­je­my, jak bar­dzo Bóg się o nas trosz­czy. Jed­no­cze­śnie ta Ewan­ge­lia jest też zada­niem. Jezus chce przez tę Ewan­ge­lię powie­dzieć: daję ci miłość, nie po to, abyś zatrzy­mał ją dla sie­bie, ale daję ci miłość, abyś szedł i dzie­lił się nią z inny­mi.  Abyś w śro­do­wi­sku swo­im był moimi usta­mi, abyś w śro­do­wi­sku swo­im był moimi ręko­ma, moimi oczy­ma, moimi usza­mi. Abyś w śro­do­wi­sku, w któ­rym jesteś na co dzień, był tym, kogo ja nazy­wam świad­kiem. Więc, jeśli doce­nia­my i widzi­my jak wie­le Bóg dla nas przy­go­to­wał, jak wie­le otrzy­ma­li­śmy, nawet poprzez ten cud, któ­ry doko­nu­je się w każ­dej Eucha­ry­stii – cud łama­nia chle­ba – weź­my tę miłość i dziel­my się nią z innymi.

7 grud­nia — ks. Łukasz Michalczewski

Kry­zys i roz­wój – to sło­wa, któ­re bar­dzo czę­sto para­li­żu­ją, to sło­wa, któ­re bar­dzo czę­sto dają nam radość. Bo gdy sły­szy­my, że jest kry­zys cięż­ko się prze­ra­ża­my. Gdy sły­szy­my, że jest roz­wój to cie­szy­my się, że będzie nam się żyło lepiej. Moi dro­dzy tak samo jest w życiu ducho­wym. Może­my prze­ży­wać kry­zys, któ­ry powo­du­je, że nasze życie jest dale­kie, od tego, któ­re zapla­no­wał dla nas Bóg, któ­re Bóg dla nas wyma­rzył. Jed­no­cze­śnie może­my prze­ży­wać roz­wój, dzię­ki któ­re­mu wzra­sta­my w łasce Boga. Dzi­siaj w Ewan­ge­lii Chry­stus zwra­ca nam na to uwa­gę, porów­nu­jąc nasze życie ducho­we do budo­wy domu. Nasze życie ducho­we opie­ra się na sło­wie. Sło­wo wpro­wa­dzo­ne w czyn. I rze­czy­wi­ście tak chy­ba jest w naszym życiu, że bar­dzo czę­sto wyda­je nam się, że jeste­śmy w sta­nie dom zbu­do­wać od dachu. Oso­bi­ście nie znam takie­go czło­wie­ka, któ­ry dom zaczął­by budo­wać od dachu. Nie ma takiej moż­li­wo­ści. Dom budu­je się od fun­da­men­tów. Krok po kro­ku. Dzień po dniu. Chwi­la po chwi­li. Chry­stus nas do tego zachę­ca w dzi­siej­szej Ewan­ge­lii. Aby­śmy budu­jąc swo­je życie, budo­wa­li je na fun­da­men­cie jakim jest On sam. Budo­wa­li je na kra­wę­dzi Jego sło­wa. W Boże Naro­dze­nie będzie­my czy­tać: Na począt­ku było Sło­wo, a Sło­wo było u Boga i Bogiem było Sło­wo. Chry­stus chce aby­śmy żyli świę­tym sło­wem. To jest dar nasze­go życia. Sło­wem, któ­re pocho­dzi z ust Jego. Jezus czę­sto powta­rzał apo­sto­łom: kar­mię was tym, czym sam żyję. Jeśli fun­da­men­tem nasze­go życia jest Chry­stus, sło­wo, któ­re On nam daje. Jeśli tym sło­wem żyje­my na co dzień, nie tyl­ko nasze sło­wa, nasze czy­ny, ale wszyst­ko co dzie­je się wokół nas będzie rów­nież Chry­stu­so­we, bo pocho­dzi od Nie­go – z obfi­to­ści ser­ca. Z obfi­to­ści tego ser­ca wszyst­ko doko­nu­je się w naszym życiu.

Dla­te­go tak waż­ne jest pyta­nie o fun­da­ment nasze­go życia. Dla­te­go w tym pierw­szym tygo­dniu Adwen­tu jest zada­ne pyta­nie każ­de­mu z nas: na jakim fun­da­men­cie budu­jesz swo­je życie? To życie ducho­we, życie cie­le­sne, całe­go sie­bie. Na jakim fun­da­men­cie? Chciej­my na to pyta­nie odpo­wie­dzieć dzi­siej­szą Eucha­ry­stią. Chciej­my na to pyta­nie odpo­wie­dzieć przyj­mu­jąc cho­ciaż­by dzi­siaj Komu­nię Świę­tą. Mówiąc sobie w duchu: Panie, Ty jesteś Panem, fun­da­men­tem, wszyst­kim – co budu­je, co two­rzy, a tym samym co two­rzy moje życie. Bo dom wybu­do­wa­ny na fun­da­men­cie Chry­stu­sa, to dom, któ­ry prze­trwa, nawet cięż­kie wichu­ry. Dom wybu­do­wa­ny na fun­da­men­cie nie­zna­nym, fun­da­men­cie okre­śla­nym w Ewan­ge­lii – na pia­sku – runie. A sły­sze­li­śmy dzi­siaj, że upad­nie z hukiem. Chciej­my zatem wzra­stać, chciej­my się roz­wi­jać w Panu, a nie popa­daj­my, nie prze­ży­waj­my kry­zy­sów, bo to rze­czy­wi­ście może znisz­czyć nas i tych, któ­rzy są obok.

8 grud­nia — ks. Łukasz Michalczewski

Z tej bar­dzo boga­tej Litur­gii Sło­wa pra­gnie­my wziąć coś dla sie­bie. Pra­gnie­my otwo­rzyć nasze ser­ca i powie­dzieć: mów Panie, bo słu­ga Twój słu­cha. Pra­gnę zwró­cić uwa­gę na bar­dzo waż­ny ele­ment nasze­go życia jakim jest odczy­ta­nie nasze­go powo­ła­nia. Bóg każ­de­go z nas wybrał do kon­kret­nej rze­czy, do kon­kret­ne­go dzie­ła. Bóg każ­de­go z nas wybrał.

Dzi­siej­sze świę­to mówi nam o szcze­gól­nym wybra­niu Maryi. Świę­to Nie­po­ka­la­ne­go Poczę­cia wska­zu­je, że Bóg już przy poczę­ciu Maryi zapla­no­wał, że Ona będzie Mat­ką Jego Syna Jezu­sa. Bóg pla­nu­je dla nas wiel­kie i świę­te rze­czy. My jako Jego dzie­ci, wsłu­chu­jąc się w Jego sło­wo powin­ni­śmy jak Mary­ja odpo­wie­dzieć „tak” — niech się dzie­je Two­ja wola. Jed­nak zda­je­my sobie spra­wę, że nie łatwo jest w dzi­siej­szym świe­cie, po pierw­sze odczy­tać wolę Boga, gdyż wie­lu jest takich, któ­rzy pra­gną nam tę wolę przy­sło­nić, a jesz­cze trud­niej tę wolę jest w codzien­no­ści realizować.

Za wzo­rem Maryi i wsłu­chu­jąc się w dzi­siej­sze czy­ta­nie z Księ­gi Rodza­ju, powin­ni­śmy zro­bić wszyst­ko, aby sza­tan i wszel­ki grzech stał się naszym nie­przy­ja­cie­lem! Zaprzy­jaź­nij­my się z dobro­cią, miło­ścią, świę­to­ścią, a wypo­wiedz­my wal­kę grze­cho­wi – nie tyl­ko dzi­siaj od świę­ta, ale w naszej codzien­no­ści. Wte­dy będzie­my jak Mary­ja reali­zo­wać swo­je powo­ła­nie, nasze „tak” wypo­wie­dzia­ne Bogu!

9 grud­nia — ks. Grze­gorz Kotala

Pozwól­cie na krót­ką reflek­sję. Trze­ba wspo­mnieć te wszyst­kie Adwen­ty, te wszyst­kie momen­ty ocze­ki­wa­nia od Sta­re­go Testa­men­tu i zoba­czyć na jakim jeste­śmy eta­pie. Ucie­szyć się, bo od wie­lu wie­ków ludzie kon­tem­plu­ją i roz­my­śla­ją nad tym powie­rze­niem się Boga czło­wie­ko­wi. Począt­ki tego roz­my­śla­nia mamy dziś w Księ­dze Pro­ro­ka Iza­ja­sza. Wte­dy, kie­dy trze­ba było dać pokarm bydłu. Zawdzię­cza­li to Bogu. „Woły i osły obra­bia­ją­ce rolę żreć będą paszę dobrze przy­pra­wio­ną”. Takie były potrze­by i taka była wia­ra. Jak ona bar­dzo się zmie­ni­ła, jak bar­dzo poszła do przo­du widać w Ewan­ge­lii, gdy wobec nowych potrzeb, dużo poważ­niej­szych już cho­rób, trą­du, złych duchów Bóg znów jak dawał poży­wie­nie, tak teraz wysy­ła ludzi: uzdra­wiaj­cie cho­rych, wskrze­szaj­cie umar­łych, oczysz­czaj­cie trę­do­wa­tych, wypę­dzaj­cie złe duchy.

Ta reflek­sja i wni­ka­nie w Boże spra­wy jest dużo bar­dziej zaawan­so­wa­ne, a dziś mię­dzy nami ma być jesz­cze bar­dziej. Gdy dawał poży­wie­nie, gdy wysy­łał ludzi, a teraz gdy dał same­go Syna – Jezu­sa, odpo­wia­da­jąc na naj­pil­niej­szą potrze­bę, któ­ra doty­czy ludz­ko­ści. Potrze­bę nawró­ce­nia, odrzu­ce­nia grze­chu. Dalej już i głę­biej ta reflek­sja nie może być usu­nię­ta. To wni­ka­nie w spra­wy Boże, w Jego reago­wa­nie na każ­dą potrze­bę czło­wie­ka. Na takim jeste­śmy eta­pie. Uciesz­my się tym, bo wie­lu pra­co­wa­ło i wie­lu roz­my­śla­ło i nie­je­den Adwent prze­ży­ło, żeby to zrozumieć.