Opowieści o Bożym Narodzeniu jest bez liku. Pochodzą z różnych czasów. Mam wrażenie, że niektórym z nas ratują wiarę. W bazylice Santa Maria Maggiore w Rzymie przetrwało np. pięć deseczek z klonu palestyńskiego, z których kiedyś zrobiono żłóbek betlejemski, czyli po staropolsku jasło. Może one, te deseczki, jedyne na tym świecie pamiętają – o ile martwe przedmioty mają pamięć – bezradny, pierwszy płacz Jezuska, Nowonarodzonego Zbawiciela. Ta sławetna bazylika Matki Bożej Większej, tak samo jak o małym Jezusie, opowiada o Jego świętej Rodzicielce. Bo kiedy Chrystus rodził się jako człowiek, płakał, ćwiczył pierwsze oddechy, żałował też, że musiał opuścić najbezpieczniejsze miejsce pod sercem Matki. Ten wczesnochrześcijański kościół wzniesiono, jakby pieczętując postanowienia Soboru w Efezie z 431 roku: przyjęto wówczas zasadę-dogmat, że Maria z Nazaretu jest matką Chrystusa i Boga.
Jako cytat do kazania chciałbym przytoczyć pewną jasełkową historię usłyszaną podczas spotkania opłatkowego przewodników krakowskich od pani Anny Stalmach, przewodnika Oddziału Krakowskiego PTTK.
Tej nocy w Betlejem ostatnim gościem przy żłóbku była intrygująca staruszka. Po tym jak aniołowie odeszli do stróżowania, a pasterze do swych trzód, a przy żłóbku śpiącego Jezuska pozostawali Józef i Maryja oraz odpoczywający wół i osioł w ciszy, dyskretnie do groty weszła starsza kobieta. Musiała być bardzo, bardzo leciwa, miała bowiem na twarzy tysiące zmarszczek. Była jednak bardzo dostojnie ubrana. Maryja, młoda mama spod zmęczonych powiek popatrzyła na nią uważanie: dlaczego się tak skrada, idzie wolno, nic nie mówi. Jednakże po zachowaniu dwóch miarowo oddychających zwierząt, które spokojnie odczuwały obecność niespodziewanego gościa rozpoznała, że nikomu nic nie grozi. Oczy gościa – starowinki były jednak niezwykłe. Żywe, niebieskie, piękne i podobne całkowicie do oczu małego Jezusa. Kontrastowały z pochyloną postacią. – Kim jesteś – zapytała w końcu przyciszonym głosem Maryja. A kobieta z wyraźną ulgą odpowiedziała – Jestem Ewa, czekałam tysiące lat na tę chwilę – i w tym samym czasie położyła delikatnie ciężkie, czerwone, dorodne, rajskie jabłko pod Jezusowe nóżki. Po czym lekkim krokiem opuściła grotę. Pozostał po niej tylko pachnący w grocie dorodny owoc. Ile interpretacji rodzi to opowiadanie jasełkowe braci Jérôme i Jean Tharaud „Ostatni gość przy żłóbku”? Ile nowych pytań…
Tak jak betlejemskie zamknięte drzwi do gospody były sprawdzianem dla Świętej Rodziny, tak Święta są prawdziwym testem dla naszych rodzin: sprawdzają więzi, życzliwość, cierpliwość i zdolności do odpuszczania win. Innymi słowy to czas miłości, czas okazywania jej w szczególny sposób. Dlatego nie warto może dążyć do perfekcji, lecz odnaleźć to, co naprawdę istotne, wysokie, głębokie, szerokie, długomyślne w nas – bliskość, akceptację, otwarte ramiona i oczy zwrócone na drugiego.
Święta Bożego Narodzenia to wielka opowieść o budowaniu więzi i uczeniu się miłości – niezależnie od wyposażenia mieszkania, domu, liczby ozdób na choince czy wymyślności dań na stole. To czas bliskości Boga i ludzi. Czyż nie tak? Wojciech Młynarski napisał wspaniały „Wiersz na Boże Narodzenie” właśnie o tym:
Takie prościutkie przemyślenie
Na Święta w głowę mi się wwierca
Że każde Boże Narodzenie
To jest pytanie o stan serca
Gdy złączy nas stajenka cicha
Czujemy jedną chwilę małą
Że nasze serce jeszcze dycha
Że nie ze wszystkim nam stwardniało
Że został mały punkt, szczelina
Gdzie się choć jedna iskra złoci
Od której nagle się zaczyna
Płomyk nadziei i dobroci
Spójrz, znowu mamy po lat siedem
W kolebce Panna Syna pieści
W krąg jest inteligencka bieda
Ale stół biały wszystkich zmieści
Jest przy nim nas gromadka liczna
I chociaż goło, lecz wesoło
I twoja matka — jaka śliczna
Ściska się z tobą pod jemiołą
Pamiętasz to, poczułeś dreszcze
To znaczy, że nie zginiesz w tłumie
Wzruszyłeś się, pożyjesz jeszcze
I sercem parę spraw zrozumiesz
Bo jest w tym chyba jakaś racja
Że Święta w białych pól kobiercu
To jest magiczna operacja
Czyniona na otwartym sercu
Z tym sercem zawsze stara bieda
Stwardniałe, zimne, ciężko chodzi,
Więc taki zabieg mu się przyda
Na Święta, gdy się Chrystus rodzi
Nim się kłopotów zwali tyle,
Co zawsze były, są i będą
Otwórz swe serce i na chwilę
Spróbuj podleczyć je kolędą…
Dzisiaj rozpoczynamy z Biskupem Rzymu Franciszkiem Rok Jubileuszowy, 2025 lat od czasu narodzin Jezusa i chciejmy się uleczyć – uszczęśliwić kolędą. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/