0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Jasło i jabłko

Jasło i jabłko

Opo­wie­ści o Bożym Naro­dze­niu jest bez liku. Pocho­dzą z róż­nych cza­sów. Mam wra­że­nie, że nie­któ­rym z nas ratu­ją wia­rę. W bazy­li­ce San­ta Maria Mag­gio­re w Rzy­mie prze­trwa­ło np. pięć dese­czek z klo­nu pale­styń­skie­go, z któ­rych kie­dyś zro­bio­no żłó­bek betle­jem­ski, czy­li po sta­ro­pol­sku jasło. Może one, te desecz­ki, jedy­ne na tym świe­cie pamię­ta­ją – o ile mar­twe przed­mio­ty mają pamięć – bez­rad­ny, pierw­szy płacz Jezu­ska, Nowo­na­ro­dzo­ne­go Zba­wi­cie­la. Ta sła­wet­na bazy­li­ka Mat­ki Bożej Więk­szej, tak samo jak o małym Jezu­sie, opo­wia­da o Jego świę­tej Rodzi­ciel­ce. Bo kie­dy Chry­stus rodził się jako czło­wiek, pła­kał, ćwi­czył pierw­sze odde­chy, żało­wał też, że musiał opu­ścić naj­bez­piecz­niej­sze miej­sce pod ser­cem Mat­ki. Ten wcze­sno­chrze­ści­jań­ski kościół wznie­sio­no, jak­by pie­czę­tu­jąc posta­no­wie­nia Sobo­ru w Efe­zie z 431 roku: przy­ję­to wów­czas zasa­dę-dogmat, że Maria z Naza­re­tu jest mat­ką Chry­stu­sa i Boga. 

Jako cytat do kaza­nia chciał­bym przy­to­czyć pew­ną jaseł­ko­wą histo­rię usły­sza­ną pod­czas spo­tka­nia opłat­ko­we­go prze­wod­ni­ków kra­kow­skich od pani Anny Stal­mach, prze­wod­ni­ka Oddzia­łu Kra­kow­skie­go PTTK.

Tej nocy w Betle­jem ostat­nim gościem przy żłób­ku była intry­gu­ją­ca sta­rusz­ka. Po tym jak anio­ło­wie ode­szli do stró­żo­wa­nia, a paste­rze do swych trzód, a przy żłób­ku śpią­ce­go Jezu­ska pozo­sta­wa­li Józef i Mary­ja oraz odpo­czy­wa­ją­cy wół i osioł w ciszy, dys­kret­nie do gro­ty weszła star­sza kobie­ta. Musia­ła być bar­dzo, bar­dzo leci­wa, mia­ła bowiem na twa­rzy tysią­ce zmarsz­czek. Była jed­nak bar­dzo dostoj­nie ubra­na. Mary­ja, mło­da mama spod zmę­czo­nych powiek popa­trzy­ła na nią uwa­ża­nie: dla­cze­go się tak skra­da, idzie wol­no, nic nie mówi. Jed­nak­że po zacho­wa­niu dwóch mia­ro­wo oddy­cha­ją­cych zwie­rząt, któ­re spo­koj­nie odczu­wa­ły obec­ność nie­spo­dzie­wa­ne­go gościa roz­po­zna­ła, że niko­mu nic nie gro­zi. Oczy gościa – sta­ro­win­ki były jed­nak nie­zwy­kłe. Żywe, nie­bie­skie, pięk­ne i podob­ne cał­ko­wi­cie do oczu małe­go Jezu­sa. Kon­tra­sto­wa­ły z pochy­lo­ną posta­cią. – Kim jesteś – zapy­ta­ła w koń­cu przy­ci­szo­nym gło­sem Mary­ja. A kobie­ta z wyraź­ną ulgą odpo­wie­dzia­ła – Jestem Ewa, cze­ka­łam tysią­ce lat na tę chwi­lę – i w tym samym cza­sie poło­ży­ła deli­kat­nie cięż­kie, czer­wo­ne, dorod­ne, raj­skie jabł­ko pod Jezu­so­we nóż­ki. Po czym lek­kim kro­kiem opu­ści­ła gro­tę. Pozo­stał po niej tyl­ko pach­ną­cy w gro­cie dorod­ny owoc. Ile inter­pre­ta­cji rodzi to opo­wia­da­nie jaseł­ko­we bra­ci Jérôme i Jean Tha­raud „Ostat­ni gość przy żłób­ku”? Ile nowych pytań… 

Tak jak betle­jem­skie zamknię­te drzwi do gospo­dy były spraw­dzia­nem dla Świę­tej Rodzi­ny, tak Świę­ta są praw­dzi­wym testem dla naszych rodzin: spraw­dza­ją wię­zi, życz­li­wość, cier­pli­wość i zdol­no­ści do odpusz­cza­nia win. Inny­mi sło­wy to czas miło­ści, czas oka­zy­wa­nia jej w szcze­gól­ny spo­sób. Dla­te­go nie war­to może dążyć do per­fek­cji, lecz odna­leźć to, co napraw­dę istot­ne, wyso­kie, głę­bo­kie, sze­ro­kie, dłu­go­myśl­ne w nas – bli­skość, akcep­ta­cję, otwar­te ramio­na i oczy zwró­co­ne na drugiego.

Świę­ta Boże­go Naro­dze­nia to wiel­ka opo­wieść o budo­wa­niu wię­zi i ucze­niu się miło­ści – nie­za­leż­nie od wypo­sa­że­nia miesz­ka­nia, domu, licz­by ozdób na cho­in­ce czy wymyśl­no­ści dań na sto­le. To czas bli­sko­ści Boga i ludzi. Czyż nie tak? Woj­ciech Mły­nar­ski napi­sał wspa­nia­ły „Wiersz na Boże Naro­dze­nie” wła­śnie o tym:

Takie pro­ściut­kie przemyślenie
Na Świę­ta w gło­wę mi się wwierca
Że każ­de Boże Narodzenie
To jest pyta­nie o stan serca

Gdy złą­czy nas sta­jen­ka cicha
Czu­je­my jed­ną chwi­lę małą
Że nasze ser­ce jesz­cze dycha
Że nie ze wszyst­kim nam stwardniało

Że został mały punkt, szczelina
Gdzie się choć jed­na iskra złoci
Od któ­rej nagle się zaczyna
Pło­myk nadziei i dobroci

Spójrz, zno­wu mamy po lat siedem
W koleb­ce Pan­na Syna pieści
W krąg jest inte­li­genc­ka bieda
Ale stół bia­ły wszyst­kich zmieści

Jest przy nim nas gro­mad­ka liczna
I cho­ciaż goło, lecz wesoło
I two­ja mat­ka — jaka śliczna
Ści­ska się z tobą pod jemiołą

Pamię­tasz to, poczu­łeś dreszcze
To zna­czy, że nie zgi­niesz w tłumie
Wzru­szy­łeś się, poży­jesz jeszcze
I ser­cem parę spraw zrozumiesz

Bo jest w tym chy­ba jakaś racja
Że Świę­ta w bia­łych pól kobiercu
To jest magicz­na operacja
Czy­nio­na na otwar­tym sercu

Z tym ser­cem zawsze sta­ra bieda
Stward­nia­łe, zim­ne, cięż­ko chodzi,
Więc taki zabieg mu się przyda
Na Świę­ta, gdy się Chry­stus rodzi

Nim się kło­po­tów zwa­li tyle,
Co zawsze były, są i będą
Otwórz swe ser­ce i na chwilę
Spró­buj pod­le­czyć je kolę­dą…
 

Dzi­siaj roz­po­czy­na­my z Bisku­pem Rzy­mu Fran­cisz­kiem Rok Jubi­le­uszo­wy, 2025 lat od cza­su naro­dzin Jezu­sa i chciej­my się ule­czyć – uszczę­śli­wić kolę­dą. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/