0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Gotowi

Gotowi

Jezus wszyst­ko nam powie­dział, aby­śmy mie­li radość i pocie­chę Ducha… Czy usły­sze­li­śmy i przy­ję­li­śmy Jego sło­wa o goto­wo­ści? Nie­sły­cha­nie dale­kie te sło­wa wyda­wa­ły się nam jesz­cze „wczo­raj”, przed rokiem. „Nie zna­cie dnia ani godzi­ny”. A „dzi­siaj” one brzmią jak memen­to, głę­bo­ko „dra­pią” nasze sumie­nia, się­ga­ją codzien­nych wybo­rów życia. „Dzi­siaj”, kie­dy na pochó­wek na kra­kow­skich cmen­ta­rzach cze­ka się dwa tygo­dnie, ina­czej sły­szy­my przy­po­wieść o pan­nach goto­wych, bo zaopa­trzo­nych w oli­wę i lam­pę oraz dru­gich, zupeł­nie nie­go­to­wych na przyj­ście Pana. Powiedz­my sobie pro­sto i szcze­rze: te druh­ny wesel­ne zupeł­nie pogu­bi­ły się życio­wo, zaję­te swo­imi spra­wa­mi przy­szły pod bra­mę wesel­ną bez przy­go­to­wa­nia. A może one uda­wa­ły tyl­ko głu­pie? Chcia­ły wejść na gapę? Potem nastę­pu­je finał tra­ge­dii, drzwi zatrza­śnię­to, jest już za póź­no. Dla­te­go sły­szy­my cen­ną repry­men­dę: Czu­waj­cie więc, bo nie zna­cie dnia ani godzi­ny (Mt 25, 13). Owa godzi­na odno­si się do przej­ścia na dru­gi świat, któ­ry ma być wese­lem, ale może prze­mie­nić się dla nie­któ­rych w rozpacz.

Do tej despe­ra­cji nawią­zu­je krót­ka opo­wieść. Posłu­chaj­cie. Przed śmier­cią zasob­ny czło­wiek przy­rzekł sobie, że będzie mógł wziąć do nie­ba swój naj­cen­niej­szy skarb. Przy­go­to­wał się na to. Ale czy dobrze? Po śmier­ci wziął ze sobą spa­ko­wa­ną wali­zę ze swo­imi szta­ba­mi zło­ta. Idzie dum­ny do bram nie­ba, już chce wejść, gdy zacze­pia go czuj­ny świę­ty Piotr:
— Nie moż­na nic mate­rial­ne­go wno­sić do nieba…
— Kie­dy pan nic nie rozu­mie. I facet z dumą otwie­ra waliz­kę. Na co św. Piotr:
— Po co ci u nas kost­ki podłogowe?

Jesz­cze jeden cen­ny wątek z dru­gie­go czy­ta­nia. Zna­ki na nie­bie, a pan­de­mie na zie­mi wska­zu­ją na to, że koń­czy się postać tego świa­ta. Kie­dy to nastą­pi? Nie wie­my. Jeste­śmy jed­nak prze­ko­na­ni podob­nie jak tesa­lo­ni­cza­nie do któ­rych pisał list św. Paweł: Idzie nowe. Trze­ba być goto­wym. Modli­my się prze­cież od dwóch tysię­cy lat tak: Przyjdź Kró­le­stwo Two­je, bądź Wola Two­ja, jako w nie­bie, tak i na zie­mi… Wie­rzą­cy w Zmar­twych­wsta­łe­go, Gre­cy z Tesa­lo­nik mar­twi­li się jed­nak nie tyl­ko o sie­bie. Pyta­li co będzie z tymi, któ­rzy już ode­szli do wiecz­no­ści, nie­ochrz­czo­ny­mi, gdy Chry­stus powtór­nie przyj­dzie. Nasz czas posia­da swo­je zmar­twie­nie. Pyta­cie o nie w cza­sie spo­wie­dzi czy w roz­mo­wie: co będzie z tymi, naszy­mi bli­ski­mi, zna­jo­my­mi, któ­rzy są cał­ko­wi­cie na bakier z wia­rą? Pismo Świę­te uczy, że Bóg do koń­ca wal­czy o zba­wie­nie duszy, a u sio­stry Fau­sty­ny, w jej mistycz­nych wizjach Jezus wie­lo­krot­nie i na róż­ne spo­so­by woła: duszo, usłysz głos miło­sier­ne­go Ojca swe­go. Jeże­li tym gło­sem ktoś wzgar­dzi, Bóg go pozo­sta­wi w sta­nie, w jakim sam czło­wiek chce być na wie­ki. My nic nie pora­dzi­my, jedy­nie łaska Boża.

Powróć­my jesz­cze do litur­gicz­ne­go, sakra­men­tal­ne­go zna­ku. Bo każ­da Msza świę­ta ma być takim pięk­nym sygna­łem do przy­go­to­wa­nia na wiecz­ność. Nasza litur­gia przy­bli­ża dusze ludz­kie do drzwi nie­ba i gotu­je ser­ca na przej­ście do świa­ta wese­la. Nasza posta­wa po nie­dziel­nym spo­tka­niu z Panem ma z zasa­dy przy­cią­gać ludzi do nawró­ce­nia wedle Psal­mu 63:
Boże mój, Boże, szu­kam Ciebie
i pra­gnie Cie­bie moja dusza.
Oto wpa­tru­ję się w Cie­bie w świątyni,
by ujrzeć Twą potę­gę i chwa­łę
. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/