Parafrazując słowa znanego francuskiego eseisty Jacques’a Attali (esej: „Trzy elity”) są trzy rodzaje elit: te, które popychają społeczeństwo do przodu; te, które nim kierują; i te, które zapewniają mu rozrywkę. Wg Attali do pierwszego rodzaju należą przedstawiciele nauki, literatury, sztuki. Dodałbym tu jeszcze osobiście świętych. Ich wiedza o życiu jest niebagatelna. Tu w Krakowie wiemy, że nasz lokalny świat wyglądałby całkiem inaczej, tak bez uniwersytetów jak i bez np. królowej Jadwigi, Jana z Kęt, Adama Chmielowskiego-Brata Alberta, siostry Faustyny, Karola Wojtyły-Jana Pawła II.
Elita pierwsza to ludzie wielkiej wiedzy, w tym wiedzy o życiu, to ci od odwagi twórczej i wytwarzającej, walczący o wartości, etykę, życie. Drugi rodzaj to elita pieniądza i polityki. Trzeci – to ludzie spektaklu we wszelkich jego odmianach (aktorzy, piosenkarze, influencerzy), których talent ogranicza się często do zdolności wyjścia na przód sceny, sprawienia, by inni o nich mówili, fascynowania tych, którzy marzą o byciu na ich miejscu (Attali). Te trzy formy elit – ludzie-przewodnicy, ludzie władzy i ludzie rozrywki – istnieją w systemach społecznych co najmniej od trzech tysięcy lat, czego dowodzą najstarsze znane pisane teksty. Już klasyczni autorzy zastanawiali się nad duchową siłą jednych, bogactwem tych drugich i rozgłosem tych trzecich.
W kluczu „trzech elit” tym lepiej widać dzisiaj z czym nas w nowym tygodniu chce zapoznać Słowo Boże. Saul i Dawid to ludzie elit władzy. Walczą ze sobą. „Saul wyruszył ku pustyni Zif, a wraz z nim trzy tysiące doborowych Izraelitów, aby wpaść na trop Dawida (…) (1Sm 26). Są wielkimi nieprzyjaciółmi. Władza wywołuje u nich skrajne emocje, prowadzi wojny. Trudno zaprowadzać pokój w kraju czy w świecie rozbitym przez dwie antagonistyczne siły. Jednak Dawid przed 3000 tysiącami lat się przemógł: postanowił przerwać krąg zła. Dlatego, że posiadł wiedzę o konsekwencjach rozłamu, wojny domowej. Dlatego nie skrzywdził króla Saula. Myślenie o przyszłości zwyciężyło ziemskie prawo wojny i odwetu typu „oko za oko, ząb za ząb”. Z myślenia wziął się późniejszy mir Dawida, udała się reforma państwa i odrodzenie Izraela.
Niewątpliwie jako chrześcijanie jesteśmy wezwani do tego, aby być ludźmi wiedzy-mądrości-wiary. Fides et ratio, wiara i rozum — pisał Jana Paweł II. Dopiero potem i ewentualnie mamy być ludźmi polityki czy spektaklu. Jeśli porządek się odwróci, staniemy się nie przewodnikami życia innych, ale karykaturą Ewangelii. Od porządku sławy i władzy nie przybędzie w świecie wartości, etyki, życia. Od priorytetowego podjęcia porządku wiedzy-mądrości-wiary zależy tak naprawdę postęp. W tym porządku największą wartością jest „miłość dla”. Słyszymy „czasowniki Jezusa”: miłujcie, błogosławcie, módlcie się, pożyczajcie, dawajcie, czyńcie dobrze (Łk 6). To one zamienione w czyn czynią nas prawdziwie elitarnymi. To dzisiejsze Słowo jest darem dla ludzi pragnących wiedzy życiowej: kochamy najbliższych, umiejmy kochać też innych np. ubogich czy obcych, sięgajmy również po miłość do nieprzyjaciół. Kard. Grzegorz Ryś komentuje tak dzisiejsze Słowo Boże i przykazanie-nakaz miłości: Bylibyśmy bardzo biedni, gdybyśmy tego daru nie przyjęli.
Chodzi o to, że wobec nierzadko politycznego okrucieństwa, wobec bezsensu wojen na górze i na dole oraz całej ulotnej rozrywki my-chrześcijanie zwracamy się w stronę, która je przekracza. Zwracamy się w Bożą stronę, która mówi o wartościach innych niż siła, ekspansja, efektywność, sprawność i sukces. Zwracamy się do tego, co daje sens największy. Dodajmy w czasie Eucharystii – Godziny Jezusa: bylibyśmy bardzo biedni, gdybyśmy nie stawali się światłymi przewodnikami ludzi, czyli tymi, którzy wiedzą i wierzą w to, że prawdziwa miłość-dar w jej wszystkich aspektach się najzwyczajniej opłaca w życiu. Ta wiedza jest dla nas najważniejsza. Amen.
/ks. inf. Dariusz Raś/