0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Droga

Droga

Wszyst­ko ma swój czas, i jest wyzna­czo­na godzi­na na wszyst­kie spra­wy pod nie­bem. Jest czas rodze­nia i czas umie­ra­nia, czas sadze­nia i czas wyry­wa­nia tego, co się zasa­dzi­ło. Czas burze­nia i czas budo­wa­nia, czas pła­czu i czas śmie­chu. Bo też czło­wiek je i pije, i cie­szy się szczę­ściem przy całym swym tru­dzie. To wszyst­ko dar Boży. Pozna­łem, że wszyst­ko co czy­ni Bóg, na wie­ki będzie trwa­ło” — to sło­wa z Księ­gi Koheleta.

Jego Emi­nen­cjo Księ­że Kar­dy­na­le, Jego Eks­ce­len­cje Księ­ża Bisku­pi Kazi­mie­rzu i Janie, Księ­że Infu­ła­cie, Księ­że Ofi­cja­le i Pra­cow­ni­cy Sądu Metro­po­li­tal­ne­go i Kurii, Księ­że Dyrek­to­rze Domu w Swo­szo­wi­cach, Księ­ża Pra­ła­ci, Pro­bosz­czo­wie, Wika­riu­sze, pogrą­żo­na w żało­bie rodzi­no, przed­sta­wi­cie­le śro­do­wi­ska praw­ni­cze­go, umi­ło­wa­ni w Chry­stu­sie Panu Bra­cia i Siostry.

Kościół NMP Wnie­bo­wzię­tej usy­tu­owa­ny w cen­trum Kra­ko­wa, wybu­do­wa­ny sta­ra­niem miesz­czan, od wie­ków słu­ży miesz­kań­com nasze­go gro­du. Speł­nia posłu­gi w spra­wach ducho­wych, jest widzial­nym zna­kiem obec­no­ści Boga w cią­gu wie­ków pośród nas, tych, któ­rzy w tym mie­ście żyje­my, two­rzy­my, modli­my się, dzia­ła­my, a póź­niej odcho­dzi­my. Gro­ma­dzi­my się w bazy­li­ce Mariac­kiej przy śp. ks. Pra­ła­cie dr. Janie Pasierb­ku, któ­ry pra­wie pół wie­ku zwią­za­ny był z tą świą­ty­nią. Gro­ma­dzi­my się, by go poże­gnać, by być z nim razem w tych ostat­nich chwi­lach. Nasza obec­ność jest nie tyl­ko wyra­zem wiel­kiej życz­li­wo­ści, przy­jaź­ni, ale przede wszyst­kim wia­ry w życie przy­szłe, życie wieczne.

Każ­dy zmar­ły z chwi­lą śmier­ci wkra­cza na dro­gę, z któ­rej nie ma już powro­tu. I my pozo­sta­li przy życiu o tym dosko­na­le wie­my, stąd nasz żal i smu­tek. Ta bez­pow­rot­na dro­ga nie jest wej­ściem w nicość, w uni­ce­stwie­nie, ale jak wie­rzy­my pro­wa­dzi w nowe, inne nad­przy­ro­dzo­ne życie, życie wieczne.

Przy­po­mi­nam bra­cia Ewan­ge­lię, któ­rą wam gło­si­łem, któ­rą­ście przy­ję­li i w któ­rej trwa­cie. Przez nią rów­nież będzie­cie zba­wie­ni, chy­ba żeście na próż­no uwie­rzy­li. Prze­ka­za­łem wam na począt­ku to, co prze­ją­łem, że Chry­stus umarł — zgod­nie z Pismem — za nasze grze­chy, że został pogrze­ba­ny, że zmar­twych­wstał trze­cie­go dnia”. Tak nauczał św. Paweł wier­nych w Koryn­cie i taką naukę prze­ka­zu­je Kościół poprzez naucza­nie każ­de­mu z nas. Uka­zu­je nam Chry­stu­sa poko­nu­ją­ce­go pra­wo śmier­ci, Chry­stu­sa Zmar­twych­wsta­łe­go. Tę praw­dę wia­ry prze­ży­wa­my zawsze w okre­sie wiel­ka­noc­nym, a tak­że przy każ­dej cere­mo­nii pogrze­bo­wej, ponie­waż w niej moż­na odna­leźć sens całe­go nasze­go życia ziem­skie­go, łącz­nie z cier­pie­niem i samą tajem­ni­cą. Cała nasza wia­ra i wypły­wa­ją­ca z niej nadzie­ja życia przy­szłe­go opie­ra się osta­tecz­nie i cał­ko­wi­cie na wie­rze w Jezu­sa Chry­stu­sa i Jego Zmartwychwstanie.

W spo­sób ludz­ki nie moż­na nadać śmier­ci jakichś war­to­ści pozy­tyw­nych, choć­by nie wiem jaki przy­ję­ło się sys­tem filo­zo­ficz­ny, pozo­sta­je ona zawsze złem, bez­sen­sem, czymś co chcia­ło­by się zwal­czyć, zwy­cię­żyć. I ludz­ka natu­ra w tym osta­tecz­nym star­ciu prze­gry­wa. Prze­gry­wa, ale jak wie­rzy­my nie­osta­tecz­nie.

Św. Paweł w naucza­niu o tajem­ni­cy życia i śmier­ci nie zatrzy­mu­je się tyl­ko na samym zmar­twych­wsta­niu Chry­stu­sa. Z tego cudow­ne­go fak­tu wycią­ga wnio­ski dla każ­de­go z nas: „I jak w Ada­mie wszy­scy umie­ra­ją, tak też w Chry­stu­sie wszy­scy będą oży­wie­ni. Chry­stus jako pierw­szy, potem ci, co nale­żą do Chry­stu­sa. I jako ostat­ni wróg zosta­nie poko­na­na śmierć”. Tajem­ni­cy śmier­ci nikt nam wystar­cza­ją­co nie wytłu­ma­czy. Może­my ją przy­jąć jako pewien etap przej­ścio­wy w naszym życiu lub uznać tra­gizm i bez­sens koń­czą­cy naszą dro­gę na zie­mi. Cała nasza wia­ra i wypły­wa­ją­ca z niej nadzie­ja życia przy­szłe­go opie­ra się osta­tecz­nie i cał­ko­wi­cie na wie­rze w Chry­stu­sa i Jego misji zbaw­czej całe­go świa­ta i każ­de­go z nas.

Te praw­dy wia­ry w kon­tek­ście nasze­go codzien­ne­go życia gło­sił ks. dr Jan przez 60 lat swo­je­go kapłań­stwa. Był zna­nym i cenio­nym kazno­dzie­ją, zapra­sza­nym do gło­sze­nia reko­lek­cji, kazań odpu­sto­wych, rów­nież swoi kole­gom z rocz­ni­ka wcze­śniej zmar­łym gło­sił kaza­nia pogrze­bo­we. Jego moc­ny głos, jak­że czę­sto do ostat­nich lat, roz­brzmie­wał tak­że w naszej bazy­li­ce. Nie pod­da­wał się ruty­nie, każ­de wystą­pie­nie na ambo­nie przy­go­to­wy­wał przez kil­ka dni i wewnętrz­nie przeżywał.

Był kapła­nem bar­dzo ambit­nym. W naszych cza­sach kle­ryc­kich usu­nię­to Wydział Teo­lo­gicz­ny z Uni­wer­sy­te­tu Jagiel­loń­skie­go. Koń­cząc więc stu­dia nie mie­li­śmy moż­li­wo­ści robie­nia magi­ste­rium. Ks. Jan kie­dy był już na para­fii w Krze­szo­wie wika­riu­szem, zro­bił magi­ste­rium na Uni­wer­sy­te­cie Kato­lic­kim w Lubli­nie. Tam jeź­dził na uczel­nię wyko­nu­jąc nor­mal­ną pra­cę na para­fii. Para­fia­nie widząc to mówi­li: nasz wika­ry uczy się na bisku­pa. A póź­niej będąc już w Kra­ko­wie, pra­cu­jąc na peł­nym eta­cie w dusz­pa­ster­stwie i Sądzie, zro­bił dok­to­rat spe­cja­li­zu­jąc się w pra­wie kano­nicz­nym. Ambi­cja popar­ta pra­co­wi­to­ścią. Z tego też wzglę­du zna­jąc dobrze pra­wo kościel­ne przez ponad 40 lat pra­co­wał w Sądzie Metro­po­li­tal­nym w Kra­ko­wie, gdzie sta­rał się pomóc rodzi­nom w regu­la­cji trud­nych spraw mał­żeń­skich zgod­nie z pra­wem kano­nicz­nym. Nie jest to łatwa pra­ca. Bar­dzo ją sobie jed­nak cenił, i kie­dy prze­szedł już na eme­ry­tu­rę, zaglą­dał do Sądu raz w tygo­dniu, gdzie zawsze był mile przyj­mo­wa­ny. Czym się przed nami chwalił.

Jak­że w homi­lii pogrze­bo­wej ks. Jana nie wspo­mnieć o jego dusz­pa­ster­stwie praw­ni­ków? Prze­jął je po ks. bp. Tade­uszu Pie­ron­ku.  Zarów­no to dusz­pa­ster­stwo w Kra­ko­wie, Archi­die­ce­zji, jak i dusz­pa­ster­stwo kra­jo­we. Orga­ni­zo­wał dla praw­ni­ków reko­lek­cje, opłat­ki, brał udział w ich sym­po­zjach, orga­ni­zo­wał tak­że piel­grzym­ki, szcze­gól­nie do Rzy­mu, gdzie Ojciec św. w cza­sie pry­wat­nej audien­cji  zor­ga­ni­zo­wa­nej zawsze przez sekre­ta­rza Jana Paw­ła II, obec­ne­go wśród nas ks. kar­dy­na­ła, witał ich mówiąc: Jasiu dobrze żeście przy­je­cha­li, dobrze, że o mnie pamię­ta­cie.

Wie­lo­krot­nie, my księ­ża pra­cu­ją­cy w bazy­li­ce, przy naszych wspól­nych posił­kach na Pra­ła­tów­ce słu­cha­li­śmy róż­nych cie­ka­wych histo­rii z życia ks. Pra­ła­ta Jana — bar­dzo nie­raz weso­łych, humo­ry­stycz­nych. Ale były też roz­mo­wy poważ­ne, szcze­gól­nie, kie­dy widać już było postę­pu­ją­cą cho­ro­bę. Była mowa i o gro­bie ‑pro­po­no­wa­li­śmy gro­bo­wiec archi­pre­zbi­te­rów mariac­kich na cmen­ta­rzu Rako­wic­kim. Ks. Jan zawsze jed­nak powta­rzał: chcę być pocho­wa­ny w Pie­trzy­ko­wi­cach. Co wię­cej, nawet nas popro­sił byśmy poje­cha­li tam i na cmen­ta­rzu zoba­czy­li nowo wybu­do­wa­ny gro­bo­wiec dla księ­ży pra­cu­ją­cych w Pie­trzy­ko­wi­cach i księ­ży z para­fii pocho­dzą­cych. Podzi­wia­li­śmy wiel­kie przy­wią­za­nie ks. Pra­ła­ta do swo­jej para­fii rodzin­nej. Rok­rocz­nie jeź­dził tam na odpust ku czci Naj­święt­sze­go Ser­ca Pana Jezu­sa w czerw­cu i w Dniu Wszyst­kich Świę­tych. Oczy­wi­ście zawsze gło­sił  kaza­nie, któ­re dłu­go wcze­śniej przy­go­to­wy­wał. Wra­cał zado­wo­lo­ny z kon­tak­tów z księż­mi i rodzi­ną. I to pra­gnie­nie pochów­ku w rodzin­nej para­fii nastą­pi wła­śnie jutro. Spo­cznie pośród swo­ich rodaków.

Bóg w swo­jej Opatrz­no­ści wyzna­cza każ­de­mu z nas godzi­nę odej­ścia do wiecz­no­ści. Skoń­czył się czas dla ks. Pra­ła­ta Jana. Wie­rzy­my, że został zali­czo­ny do ludzi świa­tła w oczach same­go Boga, i że speł­ni­ły się sło­wa pro­ro­ka Danie­la: „Mądrzy będą świe­cić jak blask skle­pie­nia, a ci któ­rzy nauczy­li wie­lu spra­wie­dli­wo­ści, jak gwiaz­dy przez wie­ki i zawsze”. Wpraw­dzie wie­my, że każ­da śmierć to znak, że kie­dyś wszyst­ko się skoń­czy i z wszyst­kie­go roz­li­czyć się będzie trze­ba. Niech nie będzie w nas jed­nak trwo­gi, lęku i stra­chu. Niech w naszych ser­cach nie zabrak­nie poko­ju i ufno­ści, wszak Pismo Świę­te mówi tak bar­dzo opty­mi­stycz­nie: „Ani oko nie widzia­ło, ani ucho nie sły­sza­ło, ani ser­ce czło­wie­ka nie zdo­ła pojąć, jak wiel­kie rze­czy przy­go­to­wał Bóg tym, któ­rzy Go miłu­ją”. Bóg przy­go­to­wał dla nas dom, któ­rym jest On sam. Bóg chce, aby­śmy z Nim zamiesz­ka­li, już po przej­ściu bra­my śmier­ci domu, któ­re­go nikt i nic nie jest w sta­nie naru­szyć. Będzie to dom w któ­rym nasze obco­wa­nie z Bogiem będzie rze­czy­wi­sto­ścią nieprzemijającą.

Wie­my, że nikt z nas nie jest wol­ny od grze­chu i niko­mu nie jest obca ludz­ka sła­bość. Łącz­my się w bła­ga­niu, aby nasz brat, chrze­ści­ja­nin, czło­wiek Kościo­ła, Kapłan Jezu­sa Chry­stu­sa oczysz­czo­ny z wszel­kiej winy, mógł wejść do rado­ści swe­go Pana. Niech ofia­ra Jezu­sa Chry­stu­sa skła­da­na przez nas i modli­twa Kościo­ła wyjed­na mu dar miło­sier­dzia i prze­ba­cze­nia. Ochrzczo­ny w imię Jezu­sa i zanu­rzo­ny w świe­tle Jego śmier­ci i zmar­twych­wsta­nia, słu­żą­cy Mu w kapłań­stwie, niech z Nim w Bogu zmar­twych­wsta­nie do życia w wiecz­nej świa­tło­ści. Żegna­my cię Księ­że Pra­ła­cie Janie modli­twą peł­ną wdzięcz­no­ści, modli­twą peł­ną poko­ry i szcze­rą. Wie­rzy­my, że dla Cie­bie dobry Bóg odło­żył wie­niec spra­wie­dli­wo­ści i przyj­mie Cię do kró­le­stwa nie­bie­skie­go. Dobry Jezu a nasz Panie, daj mu wiecz­ne spo­czy­wa­nie. Amen.

/​ks. inf. Bro­ni­sław Fidelus/
Kaza­nie wygło­szo­ne na Mszy św. żałob­nej za śp. ks. Jana Pasierb­ka 4 lip­ca 2020 w bazy­li­ce Mariac­kiej w Krakowie

Ostat­nie poże­gna­nie śp. ks. Jana Pasierb­ka w Pie­trzy­ko­wi­cach 12 lip­ca 2020 roku