0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Dobry duch Krakowa

Dobry duch Krakowa

Księ­że Infu­ła­cie, naj­le­piej sam mógł­byś wypo­wie­dzieć to sło­wo kaza­nia. Mia­łeś nie­zwy­kły dar pięk­ne­go, reto­rycz­ne­go wysła­wia­nia się, któ­rym zapew­ne od paru już ziem­skich dni słu­żysz tam, w nie­bie. Two­je życie było dopraw­dy komen­ta­rzem do tych słów Pana z Ewan­ge­lii o bło­go­sła­wio­nych, wypo­wie­dzia­nych dziś nad nami. Pozwól, że jako współ­brat w kapłań­stwie z 30-let­nim sta­żem — mniej­szym o 40 lat od Two­je­go — ale i następ­ca Twój na kape­la­nii Kra­kow­skie­go Brac­twa Kur­ko­we­go — posłu­żę przez chwi­lę swo­im gło­sem i świadectwem.

Byłeś rze­czy­wi­ście czło­wie­kiem szczę­śli­wym, bo naro­dzi­łeś się w wol­nej Pol­sce, w poko­le­niu Kolum­bów „poko­le­niu 1920”, „poko­le­niu speł­nio­nej Apo­ka­lip­sy”, „poko­le­niu stra­co­nym”, bo jak­że czę­sto odda­ją­cym życie w cza­sie II woj­ny świa­to­wej. Do Twe­go poko­le­nia nale­że­li wiel­cy poeci i twór­cy. Wspo­mnij­my choć­by: Krzysz­to­fa Kami­la Baczyń­skie­go, Tade­usza Borow­skie­go, Gusta­wa Herlinga‑Grudzińskiego, Tade­usza Gaj­ce­go, Andrze­ja Trze­biń­skie­go, Tade­usza Róże­wi­cza i… Karo­la Woj­ty­łę. K.K. Baczyń­ski w Z gło­wą na kara­bi­nie pisał o tym cza­sie tragicznym:

I mnie prze­cież jak dymu laska
wytry­ska­ła gołę­bia młodość;
teraz na dnie śmier­ci wyrastam
ja – syn dzi­ki mego narodu.

Ujrza­łeś świat w Mało­pol­skim Nowym Brze­sku w 1928 r. w rodzi­nie zasłu­żo­nych nauczy­cie­li. Cie­szy­łeś się języ­kiem ojczy­stym, mate­ma­ty­ką, histo­rią, geo­gra­fią i reli­gią w pol­skiej szko­le. Odczu­łeś powo­ła­nie jako chło­piec. Jed­nak już matu­rę musia­łeś zda­wać po ciem­nej nocy oku­pa­cji. Tuż po niej, zali­czo­nej w IV Gim­na­zjum im. Hen­ry­ka Sien­kie­wi­cza przy ul. Krup­ni­czej 2 w Kra­ko­wie w 1947 r. pod­ją­łeś jako kle­ryk stu­dia na Wydzia­le Teo­lo­gicz­nym Uni­wer­sy­te­tu Jagiel­loń­skie­go. Kocha­łeś swój Uni­wer­sy­tet. W 1952 r. przy­ją­łeś świę­ce­nia kapłań­skie z rąk arcy­bi­sku­pa Euge­niu­sza Bazia­ka. Po wika­ria­cie w Raj­czy i Bia­łej, w 1958 r. zosta­łeś wika­riu­szem w para­fii św. Flo­ria­na i na sta­łe zwią­za­łeś się z Kra­ko­wem. Sta­łeś się dobrym duchem tego mia­sta, a po latach nawet jego Hono­ro­wym Oby­wa­te­lem. Two­je śla­dy są dla nas dro­go­wska­zem jak żyć jako ludzie tego miej­sca na zie­mi, a życio­ry­sem mógł­byś obdzie­lić zasłu­ga­mi kil­ku z nas.

W 1960 ukoń­czy­łeś peda­go­gi­kę spe­cjal­ną w Pań­stwo­wym Insty­tu­cie Peda­go­gi­ki Spe­cjal­nej w War­sza­wie i sta­łeś się z zami­ło­wa­nia nauczy­cie­lem-dusz­pa­ste­rzem osób głu­cho­nie­mych. Jesteś auto­rem książ­ki „Głu­si sły­szą”, w któ­rej dowo­dzi­łeś, jak spraw­nie komu­ni­ku­ją się ludzie z nie­do­bo­ra­mi słu­chu. Byłeś rów­nież dla nich dobrym duchem. Uczy­łeś też w szko­łach dla głu­cho­nie­mych, przy­go­to­wy­wa­łeś rów­nież kle­ry­ków kra­kow­skie­go semi­na­rium do pra­cy w śro­do­wi­sku osób spraw­nych ina­czej, a nie­do­sto­so­wa­nych społecznie.

Prze­ją­łeś po ks. Karo­lu Woj­ty­le dusz­pa­ster­stwo aka­de­mic­kie u św. Flo­ria­na, a w ślad za tym dusz­pa­ster­stwo arty­stów. Nie szczę­dzi­łeś im cza­su. Pro­wa­dzi­łeś reko­lek­cje dla grup, para­fii, nie stro­ni­łeś od osób ubo­gich i sła­bych. Pro­mo­wa­łeś arty­stów. Zyski­wa­łeś dla spra­wy Ewan­ge­lii ludzi boga­tych, zbli­ża­łeś ich do spraw miło­sier­dzia. Umia­łeś sam pomóc bez wynio­sło­ści. Nie­któ­rzy, nawet duchow­ni krzy­wi­li się na to Two­je roz­daw­nic­two gro­sza potrze­bu­ją­cym. Ale Ty wów­czas puen­to­wa­łeś: „Daję, bo on/​ona tak ład­nie umie popro­sić”. Byłeś świad­kiem prze­śla­do­wań duchow­nych i Kościo­ła, choć­by pro­ce­su kurii kra­kow­skiej, „inter­no­wa­nia” ołta­rza mariac­kie­go w muzeum na Wawe­lu, byłeś sam nacho­dzo­ny przez SB PRL. Nie tra­ci­łeś jed­nak nigdy ducha.

W 1975 r. kard. Karol Woj­ty­ła powie­rzył Ci para­fię Naj­święt­sze­go Sal­wa­to­ra oraz tytuł dzie­ka­na Deka­na­tu Sal­wa­tor­skie­go. W 1980 roku zosta­łeś kape­la­nem kra­kow­skie­go Brac­twa Kur­ko­we­go. Dusz­pa­ste­rzo­wa­łeś wśród nas z gra­cją, zapa­łem i dla­te­go posia­dasz wśród nas tak wie­lu przy­ja­ciół. Nie­któ­rzy sie­dzą tutaj z łzą w oku. Byłeś ani­ma­to­rem piel­grzy­mo­wa­nia i dobrym duchem wie­lu rodzin. Wie­lo­krot­nie uda­wa­łeś się z nami do Rzy­mu na spo­tka­nia z Ojcem Świę­tym Janem Paw­łem II. Kie­dyś, z wów­czas bisku­pem Sta­ni­sła­wem Dzi­wi­szem (dziś emi­nen­cją kar­dy­na­łem) usta­li­łeś, że licz­nie przy­by­li Bra­cia Kur­ko­wi z Kra­ko­wa sta­ną cicho w auli i nie będzie ofi­cjal­nej audien­cji. Ale gdy Ojciec Świę­ty wje­chał na wóz­ku i zoba­czył czer­wo­ne buty Bra­ci Kur­ko­wych, pod­niósł wzrok, uśmiech­nął się i powie­dział naj­krót­sze chy­ba prze­mó­wie­nie pon­ty­fi­ka­tu: „Sta­li­ście przy mnie, gdy innych nie było”.

Innym razem uczest­ni­czy­ło w piel­grzym­ce ad limi­na apo­sto­lo­rum ponad 2 tys. strzel­ców kur­ko­wych z róż­nych stron Euro­py. Jan Paweł II wypo­wie­dział wte­dy zna­mien­ne sło­wa: „Jako biskup kra­kow­ski byłem zwią­za­ny z waszym brac­twem i zawsze żywi­łem uczu­cia głę­bo­kie­go sza­cun­ku dla Waszej wie­lo­wie­ko­wej tra­dy­cji oraz dla Wasze­go czyn­ne­go zaan­ga­żo­wa­nia w życie spo­łecz­ne, kul­tu­ral­ne i reli­gij­ne lokal­nych śro­do­wisk, bez wzglę­du na sytu­ację poli­tycz­ną kra­ju. Pod­trzy­muj­cie tę dobrą tra­dy­cję. Niech też nigdy nie gaśnie w Waszych ser­cach rycer­ska goto­wość do obro­ny naj­bar­dziej potrze­bu­ją­cych i do nie­sie­nia im pomo­cy w duchu chrze­ści­jań­skie­go miło­sier­dzia”. Euro­pej­ska Fede­ra­cja Kur­ko­wych Bractw Strze­lec­kich uho­no­ro­wa­ła Cię Orde­rem św. Seba­stia­na chy­ba za zor­ga­ni­zo­wa­nie tego wła­śnie wyda­rze­nia na Watykanie.

Nie stro­ni­łeś od spo­łecz­nych funk­cji. Zawsze zacho­wy­wa­łeś wspa­nia­ły uśmiech i dobre manie­ry. Byłeś dla nas mistrzem ele­gan­cji, wyso­kiej kul­tu­ry. Jak­że jej teraz potrze­ba wśród nas duchow­nych i wier­nych świec­kich przej­mu­ją­cych od świa­ta ducha buty, posta­wy wyż­szo­ści i fary­ze­izmu. Byłeś Księ­że Infu­ła­cie dobrym duchem Kra­ko­wa: wystrze­ga­łeś się wszel­kiej pró­by zaan­ga­żo­wa­nia w poli­ty­kę par­tyj­ną. Ogra­ni­cza­łeś swo­je poglą­dy świa­do­mie do nauki Ewan­ge­lii i ety­ki dobra wspól­ne­go. Kocha­łeś ludzi bez wzglę­du na poglą­dy. Wie­dzia­łeś, że kościo­ły nie są miej­scem agit­ki wybor­czej, bo Kościół-Ecc­le­sia jest wspól­no­tą pomo­sto­wą mię­dzy nie­bem i zie­mią. Jako doświad­czo­ny dusz­pa­sterz mia­sta i Para­fii Naj­święt­sze­go Sal­wa­to­ra cze­ka­łeś, uchy­la­łeś drzwi, otwie­ra­łeś je na oścież dla osób róż­nych świa­to­po­glą­dów tak z lewa, jak i pra­wa. Sta­łeś się przez lata – avec toutes pro­por­tions gar­dées, z zacho­wa­niem wszel­kich pro­por­cji — pon­ti­fe­xem tego mia­sta. Czy­ni­łeś mosty dla dia­lo­gu wie­lu śro­do­wisk i byłeś ich duszą.

Orga­ni­zo­wa­łeś Kra­kow­skie Trien­na­le Rzeź­by Reli­gij­nej, wspie­ra­łeś licz­ne impre­zy kul­tu­ral­ne, byłeś ojcem miło­sier­dzia dla uboż­szych arty­stów. Lubi­łeś wyso­ką kul­tu­rę, pięk­ną sztu­kę, kon­cer­ty muzycz­ne, teatr, a nade wszyst­ko kul­tu­rę żywe­go sło­wa. Wspie­ra­łeś dzia­łal­ność m.in. kra­kow­skie­go Hospi­cjum, Fun­da­cji „Pomóż Swo­je­mu Ser­cu”, Fun­da­cji „Cor Aegrum”. Byłeś rów­nież kape­la­nem Wodo­cią­gów Kra­kow­skich — MPWiK — od 1994 roku.

Roz­sze­rzy­łeś i upięk­szy­łeś cmen­tarz Sal­wa­tor­ski. Dałeś mu obli­cze nowe, prze­stron­ne, kon­ty­nu­owa­łeś jego dzie­dzic­two. Z myślą o Bożej nie­skoń­czo­no­ści. Spo­czniesz wśród wie­lu wybit­nych Pola­ków. M.in. poprze­dza­ją Cię pochów­kiem w tym zacnym miej­scu aktor teatral­ny Juliusz Oster­wa, poeta i saty­ryk Jan Sztau­dyn­ger, malarz Andrzej Wró­blew­ski, lot­nik Janusz Meis­sner, fizyk mate­ma­tycz­ny Roman Sta­ni­sław Ingar­den, pisarz scien­ce fic­tion Sta­ni­sław Lem, reży­ser Andrzej Waj­da oraz sena­tor ks. inf. Fer­dy­nand Machay. Uko­cha­łeś to miej­sce, jak i inne kon­ser­wo­wa­ne przez Cie­bie zabyt­ki Sal­wa­to­ra. Ta nekro­po­lia mia­sta sta­nie się Two­im ziem­skim prze­zna­cze­niem. Słyn­ny w mie­ście jest Twój tele­fon do redak­to­ra Lesz­ka Maza­na, kore­spon­den­ta PAP w Pra­dze i zna­ne­go Krakauera:

- Panie Lesz­ku infor­mu­ję, że wyzna­czy­łem Panu kwa­te­rę na Cmen­ta­rzu na Salwatorze
- Co w związ­ku z tym mam zro­bić — zapy­tał Mazan.
- Nic, tyl­ko umrzeć. 

Na szczę­ście to żar­to­bli­we życze­nie się nie speł­ni­ło. Pan Mazan żyje i może tutaj stoi pośród nas.

Mówi­my dziś: jak dobrze, że z nami spę­dzi­łeś tyle cza­su. Na zie­mi to wie­le te 96 lat. Ale dziś jesz­cze gło­śniej i dobit­niej trze­ba nam powie­dzieć: Jak dobrze, że jesteś nadal. Jeden poeta pisał, a my jeste­śmy zmar­twych­wsta­niem Pana Jezu­sa utwier­dze­ni w tym samym przekonaniu:

Nie ma umar­łych tyl­ko ci, co odeszli.
Moż­na odejść i wciąż być blisko.
Umie­ra­nie jest naj­więk­szym czy­nem człowieka.
To zada­nie do wykonania.

Śmierć nicze­go nie koń­czy. A ty, dro­gi księ­że Infu­ła­cie, zna­łeś dobrze Osiem bło­go­sła­wieństw – osiem recept na osią­gnię­cie szczę­ścia… Jak sami zda­je­my sobie spra­wę, patrząc na doko­na­nia życia każ­de­go czło­wie­ka, chrze­ści­ja­ni­na czy kapła­na będzie­my roz­li­cze­ni z miło­ści. Ona nie jest ponad siły, nie jest czymś gra­ni­czą­cym z cudem. Szczę­ście według Jezu­sa Chry­stu­sa nie jest czymś eks­tre­mal­nym. W Jezu­so­wym poję­ciu szczę­ścia cho­dzi o bycie dobrym duchem w sytu­acji kon­kre­tu życia. I jest jak wier­szu ks. Jana Twar­dow­skie­go o Panu Jezu­sie nie­wie­rzą­cych. Ten wiersz bar­dzo do księ­dza Infu­ła­ta pasuje:

Pan Jezus niewierzących
cho­dzi mię­dzy nami
tro­chę zna­ny z Cepelii
tro­chę ze słyszenia
prze­mil­cza­ny solidnie
w poran­nej gazecie
bezpartyjny
bezbronny
przedyskutowany
omi­ja­ny jak
sta­ry cmen­tarz choleryczny
z koniecz­no­ści szary
więc zupeł­nie czysty
Pan Jezus niewierzących
cho­dzi mię­dzy nami
cza­sa­mi się zatrzyma
stoi jak krzyż twardy
wie­rzą­cych niewierzących
wszyst­kich nas połączy
ból niezasłużony
co zbli­ża do prawdy

Utwór ks. Twar­dow­skie­go przed­sta­wia Jezu­sa prze­cho­dzą­ce­go w naszym życiu. Może­my więc zauwa­żyć Go w Cepe­lii czy w muzeum pod posta­cią dzieł arty­stycz­nych, jak rów­nież poznać Go z modlitw, nabo­żeństw jed­ne­go z kościo­łów kra­kow­skich. Choć Jezus co praw­da jest prze­mil­cza­ny w poran­nej gaze­cie i na co dzień mniej jak­by zauwa­ża­ny przez młod­sze poko­le­nie, a nawet przez nie omi­ja­ny, to Zmar­twych­wsta­ły jest cały czas obec­ny wśród ludzi dzię­ki ludziom Ewan­ge­lii — dobrym duchom żyją­cym wśród nas. Wiersz zwra­ca uwa­gę na to, czym kie­ro­wa­łeś się w całym życiu księ­że Infu­ła­cie, że trze­ba być dzi­siaj i zawsze czło­wie­kiem pomo­sto­wym (poję­cie prof. Michał Hel­ler). Wia­rę łączy­łeś z odda­niem spo­łecz­nym. Wska­zy­wa­łeś, że Pan Jezus opie­ku­je się zarów­no wie­rzą­cy­mi, jak i nie­wie­rzą­cy­mi i umarł za nich wszyst­kich na krzy­żu, że zmar­twych­wstał, że żyje dla nas w Eucha­ry­stii. Bo wszyst­kich cze­ka po śmier­ci tajem­ni­ca, a kie­dy ją prze­ży­ją, odkry­ją nowe horyzonty.

Dro­gi Księ­że Infu­ła­cie, Tobie to już się uda­ło. Spo­ty­ka­łeś się z tajem­ni­cą wiecz­no­ści przy­go­to­wa­ny bez mała stu­let­nim życiem i ponad 70-let­nim sta­żem kapłań­stwa. Ufa­my, że modlisz się za nami z nie­ba o dokoń­cze­nie naszych misji. Amen.

/​ks. inf. Dariusz Raś/ 
Kaza­nie wygło­szo­ne pod­czas pogrze­bu ks. inf. Jerze­go Bry­ły 24 paź­dzier­ni­ka 2024