0:00/ 0:00
Wesprzyj

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

ZAMKNIJ

Przekaż ofiarę dla Bazyliki Mariackiej

Przejdź

lub na 70 1240 1431 1111 0000 1045 5360 (numer konta parafii)

Kazania

Dać życie

Dać życie

Geo­gra­fia Jero­zo­li­my | Golgota

Wyda­je się czło­wie­ko­wi XXI, że chrze­ści­jań­stwo to sys­tem, któ­ry jak inne reli­gie ma pro­wa­dzić do jego szczę­ścia, do zapew­nie­nia powo­dze­nia. Bóg pra­gnie szczę­ścia czło­wie­ka. To praw­da. Ale Wiel­ki Pią­tek – Good Fri­day – Kar­fre­itag — Vener­dì San­to obja­wia nam zupeł­nie inną praw­dzi­wą kon­cep­cję chrze­ści­jań­stwa jako dro­gi i naśla­do­wa­nia Jezu­sa. Celem jest sama dro­ga. Dro­ga jest celem. Nie jest nim na pew­no osią­ga­nie świę­te­go spo­ko­ju, przy­jem­no­ści, wła­sne­go tyl­ko szczę­ścia, sys­te­ma­tycz­ne zli­cza­nie oszczęd­no­ści i samo pod­no­sze­nie zasob­no­ści. Wypeł­nia­nie czy­nów miło­ści nigdy się nie koń­czy, jest celem, hory­zon­tem podró­ży życia. Czy w ten dzień krzy­żo­wa­nia i ado­ra­cji Ukrzy­żo­wa­ne­go nie widać tego lepiej? 

Jezus Pan, w wie­ku lat 33, prze­szedł przez życie dobrze czy­niąc i dał życie za wie­lu na Gol­go­cie; nie dążył do ego­istycz­ne­go wymia­ru szczę­ścia. Wie­lu podał rękę, nadał sens życia, przy­niósł radość świa­tu, poka­zał praw­dę-świa­tło-życie, zwa­ne przez nas ochrzczo­nych Ewan­ge­lią. Pozo­sta­wił inspi­ra­cję pięk­na ludz­kie­go. Zna­ny był z prze­mie­rza­nia szla­ków, zdo­by­wa­nia gór i odwie­dzin dolin. Betle­jem, Jeru­za­lem, Naza­ret, Kafar­naum, Beta­nia, Jery­cho, Ain Karem, ale też Egipt, Sama­ria, Liban, Jor­da­nia, Deka­pol, Gere­za, Tyr, Sydon. Te i inne miej­sca cie­szą się do dziś śla­da­mi stóp Jezu­sa. Jeden z eta­pów tej dro­gi odbył się jed­nak na Gol­go­cie – na tym przy­stan­ku w geo­gra­fii miło­ści Bożej nastę­pu­ją­cym po Wie­czer­ni­ku, ale też po Pała­cu Kaj­fa­sza, San­he­dry­nie z lochem-ciem­ni­cą, Pała­cu Hero­da, Pre­to­rium Piła­ta. 

Co cha­rak­te­ry­stycz­ne, Jezus jako zasą­dzo­ny „zbrod­niarz” pod­czas śmier­ci krzy­żo­wej na Górze Czasz­ki, nie mógł patrzeć na Jero­zo­li­mę, ze świą­ty­nią Sta­re­go Testa­men­tu i jej Zło­tą Bra­mą. Jego twarz była skie­ro­wa­na ku zacho­do­wi. Wize­run­ki krzy­żo­we zwró­co­ne są w koście­le Mariac­kim w tę samą stro­nę. Patrzą na zachód. Jed­nak to tym bar­dziej orien­tu­je czło­wie­ka modlą­ce­go się w gotyc­kim koście­le na Jezu­sa jako nowe Jeru­za­lem, nową Świą­ty­nię. Bo Wschód ozna­cza od tam­tej pory wyj­ście naprze­ciw nad­cho­dzą­ce­go Chry­stu­sa. 

Napi­sał Bene­dykt XVI: „Modli­twa w kie­run­ku wscho­du jest tra­dy­cją się­ga­ją­cą począt­ków. Co wię­cej, jest fun­da­men­tal­nym wyra­zem chrze­ści­jań­skiej syn­te­zy kosmo­su i histo­rii, ponow­ne­go zako­rze­nie­nia się w wyda­rze­niach raz na zawsze” (Duch litur­gii). Więc nie tyl­ko modli­twa, ale i życie win­ny być skie­ro­wa­ne na Jezu­sa. Czy jed­nak nasza modli­twa i czyn są na co dzień zorien­to­wa­ne, wpa­trzo­ne w ten czy­sty znak „dawa­nia życia”? Czy nasze życie dzie­je się na ścież­ce oso­bi­ste­go wpa­try­wa­nia w twarz Jezu­sa i naśla­do­wa­nia? 

Wiel­ki geniusz sztu­ki Cara­vag­gio nama­lo­wał dla Neapo­lu (kościół Pio Mon­te del­la Mise­ri­cor­dia), przej­mu­ją­cy obraz Sie­dem uczyn­ków miło­sier­dzia (cie­le­sne­go). Wska­zał on na pil­ną w mie­ście Neapo­lu potrze­bę czy­nów wg Jezu­sa, a nie fasa­do­we­go, urzę­do­we­go, zhie­rar­chi­zo­wa­ne­go chrze­ści­jań­stwa insty­tu­cji, czy­li sys­te­mu reli­gij­ne­go. Według tra­dy­cji koniecz­nie do prak­ty­ko­wa­nia chrze­ści­jań­stwa są: kar­mie­nie głod­nych, odwie­dza­nie więź­niów, grze­ba­nie zmar­łych, ubie­ra­nie nagich, tro­ska o cho­rych, dawa­nie schro­nie­nia podróż­nym i ofe­ro­wa­nie napo­ju spra­gnio­nym. Czy my napraw­dę prak­ty­ku­je­my tę dro­gę? Tak 1:1? W tej sce­nie obra­zu Miche­lan­gel Meri­si da Cara­vag­gio (1571–1610) wska­zu­je m.in. na czyn cór­ki wobec sta­re­go, bez­zęb­ne­go, uwię­zio­ne­go ojca. Wobec zaka­zu wno­sze­nia poży­wie­nia i wszel­kie­go napo­ju cór­ka uży­wa mistrzow­skie­go for­te­lu. A sztu­ka mistrza Cara­vag­gia roz­gry­wa się na naszych oczach. Jego chrze­ści­jań­stwo nad wyraz szcze­re, wcho­dzi w intym­ność tego, co opo­wia­da. Otóż cór­ka przy­cho­dzi do wię­zie­nia, aby ojca-sta­rusz­ka… nakar­mić wła­sną pier­sią, aby on prze­żył ska­za­ny na doży­wo­cie, w prak­ty­ce na śmierć gło­do­wą. Ów bez­rad­ny sta­rzec, jak dziec­ko nie prze­ży­je bez pomo­cy. Cia­ło słu­ży cór­ce do ura­to­wa­nia życia i wyba­wie­nia od śmier­ci. Cór­ka opo­wia­da miesz­cza­nom, że jak u Jezu­sa Chry­stu­sa Ukrzy­żo­wa­ne­go trze­ba życie dać. Tu i teraz. 

Pod krzy­żem Jezu­sa – sta­li, świad­czy­li czy­nem miło­sier­dzia wobec świa­ta, tyl­ko jego naj­bliż­si i naj­wier­niej­si. Para­dok­sal­nie tyl­ko jeden męż­czy­zna, apo­stoł Jan oraz czte­ry kobie­ty, Mat­ka Jezu­sa, sio­stra Mat­ki Jego – czy­li Salo­me, Maria, żona Kle­ofa­sa oraz Maria Mag­da­le­na. Stąd pły­nie np. wnio­sek o wiel­kim wynie­sie­niu kobiet w dzie­ło Jezu­sa i wta­jem­ni­cze­niu ich w Jego dro­gę. Męż­czyź­ni prze­gra­li w świa­dec­twie 1:4. A wiel­ka jest rola kobiet-chrze­ści­ja­nek w roz­po­wszech­nia­niu dro­gi Jezu­sa. Stąd dzi­siaj ado­ru­jąc Ukrzy­żo­wa­ne­go zakoń­czę anty­fo­ną poświę­co­ną naszej patron­ce, wier­nej Jemu Notre-Dame. Alma Redemp­to­ris Mater wzy­wa nas do chrze­ści­jań­stwa czy­nu, prak­ty­ki i pro­ce­su naśla­do­wa­nia. Zwy­kle odma­wia się ją od I Nie­dzie­li Adwen­tu do Oczysz­cze­nia Naj­święt­szej Maryi Pan­ny (Ofia­ro­wa­nia Pań­skie­go – 2 lute­go). Przyj­mu­je się powszech­nie, że anty­fo­na powsta­ła w XI wie­ku. W 1254 r. kapi­tu­ła gene­ral­na fran­cisz­ka­nów zde­cy­do­wa­ła o włą­cze­niu jej do ofi­cjum. Swo­ją tre­ścią, któ­ra nawią­zu­je do ocze­ki­wa­nia świa­ta na Odku­pi­cie­la, mówiąc rów­nież o Jego wcie­le­niu wpi­su­je się w nasze roz­wa­ża­nie o daniu nasze­go życia za innych. 

Alma Redemp­to­ris Mater, quæ per­via caeli
Por­ta manes, et stel­la maris, suc­cur­re cadenti,
Sur­ge­re qui curat, popu­lo: tu quae genuisti,
Natu­ra miran­te, tuum sanc­tum Genitorem
Vir­go prius ac poste­rius, Gabrie­lis ab ore
Sumens illud Ave, pec­ca­to­rum miserere.

Mat­ko Odku­pi­cie­la, z nie­wiast najsławniejsza,
Gwiaz­do Mor­ska, do nie­ba ścież­ko najprościejsza,
Tyś jest prze­chod­nią bra­mą do raju wiecznego,
Tyś jedy­ną nadzie­ją czło­wie­ka grzesznego.

Racz podźwi­gnąć, pro­si­my, lud upadający,
w grze­chach swych uwi­kła­ny, powstać z nich pragnący,
Tyś cudow­nie zro­dzi­ła świa­tu Zbawiciela,
Tyś sama wykar­mi­ła Twe­go Stworzyciela.

Pan­no, przed­tem i potem ze świa­ta podziwieniem,
uczczo­na Gabry­je­la wdzięcz­nym pozdrowieniem;
Racz się wsta­wić, o Pan­no, za nami grzesznymi,
ratuj nas, opie­kuj się słu­ga­mi Twoimi.

/​ks. inf. Dariusz Raś/

Grafika: Caravaggio, Siedem dzieł miłosierdzia względem ciała, domena publiczna